Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Wisła - Lech! Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Wytypuj wyniki wszystkich meczów kolejki w serwisie 11na11.pl Lech przynajmniej do soboty będzie wyżej w tabeli od Legii, jednak bez kontuzjowanego Dawida Kownackiego do siatki nie potrafił trafić żaden z jego następców. Wiślacy przynajmniej do niedzieli będą mieć tyle samo punktów co piąte Zagłębie Lubin. Wisła zaczęła odważniej. W pierwszym kwadransie miała swoje szanse, jak "główka" po rzucie rożnym Arkadiusza Głowackiego, czy strzał Rafała Boguskiego. Później stery przejął Lech. Parę napędzającą kocioł "Lokomotywy" zapewniał Darko Jevtić, przy wsparciu Macieja Makuszewskiego i Wołodymyra Kostewycza. Gospodarze starali się blokować środek, więc poznaniacy stosowali wariant rozegrania z pominięciem drugiej linii, podając do Marcina Robaka. Było to o tyle sensowne, że Ivan Gonzalez był niepewny w piątkowy wieczór, jakby 30 tys. ludzi na stadionie go przytłoczyło. A to źle podawał do Łukasza Załuski, a to źle się ustawił do krycia. Przypominał piłkarski niewypał, który w każdej chwili może ci urwać rękę i poparzyć twarz - w najszczęśliwszym przypadku. Kiko Ramirez po raz pierwszy znalazł miejsce w wyjściowym składzie dla Semira Stilicia. Jego czarodziejski "no look pass" do Patryka Małeckiego zaowocował "setką", którą trzy minuty przed przerwą zmarnował Rafał Boguski. "Boguś" miał czas i miejsce, mógł spytać bramkarza, w który róg mu ulokować piłkę, lecz zamiast tego, wypalił nad poprzeczką. W ten sposób w zmarnowanych świetnych okazjach było 1-1. Wcześniej idealne podanie Jevticia z kornera zmarnował Makuszewski i sam nie mógł uwierzyć, że z takiego bliska przestrzelił. W I połowie Lech przeważał, ale starał się wygrać ten mecz w białych rękawiczkach. Bez desperacji do końca, agresywności, walki na całego. Jakby z tyłu głowy miał zakodowane: "samo wpadnie, kiedyś w końcu wciśniemy". Po przerwie to się zmieniło. Nenad Bjelica wyzwolił złość sportową w swej ekipie. "Kolejorz" zamykał przeciwnika nawet w jego polu karnym. Momentami wydawało się, że Wisła mentalnie nie wyszła na drugą połowę. Gdyby nie brak dokładności i zdecydowania, poznaniacy mogli wtedy rozstrzygnąć spotkanie. Maciej Makuszewski po kontrze źle wycofał, a po chwili jedno przepuszczenie piłki Kostewycza i dogranie Jevticia otworzyło drogę do bramki Marcinowi Robakowi, lecz huknął nad poprzeczką. Później - po prostopadłej piłce Abdula Tetteha - szarpnął Radosław Majewski i kopnął w krótki róg. Dobrze ustawiony Łukasz Załuska złapał piłkę. Dopiero po 22 minutach II połowy, o obecności "Białej Gwiazdy" na murawie przypomniał Patryk Małecki, niecelnym uderzeniem z dystansu. Po upływie 70-75 minut Lech się wyszumiał i Wisła zaczęła dochodzić do głosu. Próbował zdobyć gola "Mały", tym razem z lewej nogi i z 15 m uderzył za wysoko. W 86. min pieczęć "Kolejorza" na tych zawodach powinien postawić Nicki Bille Nielsen. Po świetnym zagraniu z lewej strony Kostewycza, z trzech metrów nie trafił do bramki. O ile Kostewycz - przybysz z ogarniętej wojną Ukrainy - ubarwia naszą ligę, o tyle N. Nielsen kolejnym występem dał dowód na to, że nieprzypadkowo nie przebił się w silnych ligach Zachodu. Tajną bronią Bjelicy miał być wpuszczony na ostatnie 12 minut Szymon Pawłowski. I byłby pewnie, gdyby w dogodnej pozycji, w polu karnym Wisły, nie poślizgnął się. Wisła po przerwie próbowała przetrwać bez straty gola i to się jej udało. Na pokonanie dojrzalszego rywala nie miała armat, zwłaszcza po zejściu Pawła Brożka i Stilicia. W doliczonym czasie gry Jakub Bartosz dograł do Petara Brleka, ten jednak strzelił nad poprzeczką. Wisła Kraków - Lech Poznań 0-0 Żółta kartka: Maciej Gajos. Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 30 128. Wisła Kraków: Łukasz Załuska - Tomasz Cywka, Arkadiusz Głowacki, Ivan Gonzalez, Maciej Sadlok - Rafał Boguski (84. Jakub Bartosz), Krzysztof Mączyński, Semir Stilic (70. Pol Llonch), Petar Brlek, Patryk Małecki - Paweł Brożek (61. Zdenek Ondrasek). Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Lasse Nielsen, Wołodymyr Kostewycz - Maciej Makuszewski (79. Szymon Pawłowski), Abdul Aziz Tetteh, Radosław Majewski (66. Mihai Radut), Maciej Gajos, Darko Jevtic - Marcin Robak (70. Nicki Bille Nielsen). Po meczu powiedzieli: Kiko Ramirez (trener Wisły): - To był taktyczny mecz z obu stron. Obie ekipy unikały błędów, to była typowa walka o punkty, remis nie krzywdzi nikogo. Czy jestem zadowolony? Częściowo, wolałbym zwycięstwo. Cieszy mnie fakt, że było dużo kibiców. Brakowało spokoju pod bramką, ale to się zdarza. - Skąd taki słaby początek drugiej połowy? Lech ma wielki potencjał wielkich, szybkich piłkarzy, zepchnął nas do obrony, to się zdarza. Trudno się gra w takich meczach, ale wykonaliśmy wielką pracę. - Stilić ciężko pracował, dlatego dostał szansę. Grał przeciwko swemu byłemu zespołowi. Ma w sobie magię, jeśli będzie pracował w defensywie, dalej będzie je dostawał. Nenad Bjelica (trener Lecha): - Pierwsza połowa należała do Wisły, a druga do nas. Chcieliśmy wygrać, ale się nie udało, w środę czeka nas ciężki mecz w Pucharze Polski. Gratuluję drużynie walki do samego końca. Kownacki jest bardzo ważny dla nas, to świetny zawodnik, dziś go zabrakło, ale Robak i Nicki Bille też są dobrzy. To nie tak, że tylko przez brak Kownackiego nie potrafiliśmy wygrać tego meczu. Wisła to dobra drużyna i nie pozwoliła nam na wiele. Z Krakowa Michał Białoński, Adrianna Kmak Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Ranking Ekstraklasy - kliknij!