Akademia Wisły Kraków startuje właśnie z nowym projektem, jakim jest wiślacka Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Jak podkreśla jej szef Krzysztof Kołaczyk, chodzi o to, by mieć lepszą kontrolę nad procesem nauczania młodych piłkarzy Wisły. - Jest to dla nas bardzo ważny projekt. Mieliśmy wcześniej nasze klasy sportowe, ale od 1 września ruszamy ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego Wisła Kraków im. Tadeusza Łopuszańskiego. Bardzo się cieszę, ponieważ taka marka jak Wisła powinna mieć swoją szkołę i nadzorować naukę zawodników. Zaczynamy od siódmej i ósmej klasy, docelowo będziemy prowadzić trzy roczniki - 2007, 2008 oraz 2009 - wyjaśnia Kołaczyk. - Większe kluby mają takie własne Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Wciąż jest szansa dołączenia do takiej wiślackiej klasy. Trzeba jednak przejść specjalne piłkarskie testy pod okiem trenerów z Wisły - już w najbliższy czwartek. - 27 maja o godz. 9.30 odbędą się testy dla chętnych z roczników 2007, 2008 i 2009 na terenie TS Wisła. Jeśli więc ktoś jeszcze nie wiedział o tym projekcie, a ma chęć w nim uczestniczyć, to zapraszamy zainteresowanych, którzy mogą stać się częścią Białej Gwiazdy. Można przyjść, sprawdzić się, bez względu na to, czy dana osoba jest aktualnie zawodnikiem jakiegoś klubu piłkarskiego czy nie. Jeśli zawodnik przejdzie takie testy, a jego wyniki w nauczaniu będą na odpowiednim poziomie, to prawdopodobnie będzie przyjęty do Wisły Kraków - wyjaśnia Kołaczyk. Co daje klubowi posiadanie takiej szkoły? - Wiąże się to z większą elastycznością nauczania, dostosowaniem do potrzeb sportowców. Mamy narzędzia do tego, by jak najlepiej połączyć szkołę z piłką nożną i treningami. Aczkolwiek zawsze powtarzam, że najważniejsza jest nauka - podkreśla Kołaczyk. - Będziemy mieć dzięki temu pełny monitoring tego, jak zawodnicy się uczą. Nasi trenerzy będą wychowawcami poszczególnych klas. Będziemy mogli odpowiednio połączyć godziny lekcji z treningami. Ważny jest też fakt, że będziemy mogli współdecydować o programie nauczania. Bardzo chciałbym, aby prowadzono zajęcia z dietetyki i żywienia. Tak, aby ci młodzi sportowcy wiedzieli, jak wpływa to na zdrowie i rozwój. Trenerzy do Dortmundu W najbliższym czasie Wisła planuje też zainwestować w swoich trenerów. Chce, by mogli rozwijać się dzięki wewnętrznym szkoleniom, ale też - dzięki wyjazdom na staże za granicę, m.in. do Dortmundu. Tak, by wykorzystać fakt, że dobre kontakty w Borussii ma Jakub Błaszczykowski, współwłaściciel klubu. - Czas pandemii trochę przystopował takie plany. Natomiast rozmawiałem na ten temat z Kubą Błaszczykowskim i chcemy ożywić temat Borussii i współpracy na pewnych polach. Mam nadzieję, że to się uda. Chciałbym znaleźć odpowiedni termin jesienią i wraz z trenerami z Akademii pojechać do Dortmundu. Wcześniej musimy jednak odpowiednio przygotować taki ewentualny wyjazd. Głęboko wierzę jednak, że wrócą czasy normalności pod względem podróżowania i będzie można śmiało jeździć na takie staże. Ja jestem otwarty na ten pomysł, to dla nas duża sprawa. I mam nadzieję, że Borussia też będzie otwarta na Wisłę Kraków - deklaruje Kołaczyk. I podkreśla, że planują też serię warsztatów w Krakowie. - Jesienią przeprowadzaliśmy już warsztaty dla naszych szkoleniowców, ale jesteśmy w trakcie przygotowywania nowych, rozplanowanych na cały sezon. Jak już uda nam się dopiąć wszystkie szczegóły, to myślę, że to będzie projekt jakiego nie ma żadna akademia w Polsce - przekonuje. - Chcemy położyć na tych warsztatach nacisk przede wszystkim na aspekt mentalny w szkoleniu. Psychologia, sportu, motywacja, wyszukiwanie i tworzenie liderów - to będą istotne kwestie w tym cyklu szkoleń dla trenerów. Nie przegapić wypożyczonych Jak podkreśla Kołaczyk, Wisła chce też cały czas poprawiać monitoring wypożyczanych graczy - tak, by młode talenty nie przepadały po okresie wypożyczenia, jak to miewało miejsce w przeszłości. Jeszcze do niedawna bywało bowiem tak, że wypożyczenie młodego gracza wiązało się z ryzykiem, że będąc poza pierwszą ekstraklasową drużyną "zniknie z radarów" działaczy i trenerów. I po jakimś czasie tacy gracze po prostu opuszczali Wisłę. - Ostatnio np. spotkałem się z zawodnikiem wypożyczonym przez Wisłę do zespołu z niższych lig, by zaproponować mu przedłużenie kontraktu. Prawdopodobnie pozostanie w tamtym klubie przez kolejny sezon, ale ja chcę obserwować go dalej, bo uważam, że jest to zawodnik perspektywiczny. I jest szansa, że w przyszłości wróci do naszej drużyny. Również w przypadku odtworzenia drużyny rezerw taki gracz, o konkretnej charakterystyce, może wnosić dużą wartość. Takie działania pokazują, że monitorujemy rozwój graczy na wypożyczeniach. Choć jest tu jeszcze wiele do poprawy i chcemy to nadal usprawniać - deklaruje Kołaczyk. Drużyna U-18 Wisły prowadzona przez Adriana Filipka bardzo dobrze radzi sobie w ostatnim sezonie w CLJ. Pytanie jednak, co dalej z tymi potencjalnie utalentowanymi graczami? Czy któryś z nich ma szansę na rychłe przebicie się do pierwszej drużyny i grę w Ekstraklasie? Szef szkolenia w Wiśle przekonuje, że to złożona kwestia. - Plany były takie, by drużynę w ramach kategorii U-18 mogli współtworzyć tylko zawodnicy z rocznika 2004 i młodsi. Podpisałem wiosną wiele kontraktów z zawodnikami kończącymi wiek juniora, z zamierzeniem przekazania tych graczy na wypożyczenie. Przygotowaliśmy im możliwość wypożyczenia i gry w ciekawych klubach, które według mojego rozeznania mają dobre szkolenie. Natomiast niedawno postanowiono, że dodatkowo w drużynach U-18 będzie jednak mogło być czterech zawodników starszych, z rocznika 2003. I teraz mam dylemat, kto mógłby z rocznika 2003 rzeczywiście zostać w klubie, a kogo jednak trzeba wypożyczyć, żeby dalej robił postępy, bo już powinien wchodzić w piłkę seniorską. Kilku graczy będzie ostatecznie wypożyczonych. I - co podkreślam wyraźnie - to nie jest "zesłanie", nam chodzi o ich rozwój. Tak, by kolejny sezon był dla tych graczy następnym krokiem do przodu - wyjaśnia. Będzie drugi Starzyński? W poprzedniej rundzie szturmem Ekstraklasę wziął 17-letni Piotr Starzyński. Czy jest szansa, że w następnej rundzie zobaczymy kolejnego takiego gracza w barwach ekstraklasowej Wisły, objawi się nam "drugi Starzyński"? Kołaczyk studzi takie oczekiwania. - Piotrek już wcześniej pokazywał, że jest chłopakiem bardzo stabilnym, świadomym, cały czas przygotowanym. Ale do końca nie wiedzieliśmy, jak to będzie z nim po debiucie w pierwszej drużynie. On się ostatecznie obronił. Ale trudno powiedzieć, jak dokładnie będzie w przypadku kolejnych młodych graczy. Tu nie ma gotowej recepty i gwarancji. To też zależy od pozycji na boisku. Przykładowo Piotr Ćwik czy Wiktor Szywacz to są zawodnicy środka pola, oni mają kreować grę, decydować o jakości gry drużyny. To są newralgiczne pozycje i trudne pod kątem wejścia w ekstraklasowy futbol - zwraca uwagę. I tłumaczy, przed jakimi dylematami stoi teraz on sam i reszta działaczy: - Mamy teraz - jak wspominałem - kilku kandydatów do pójścia na wypożyczenie. Jeśli byśmy ich nie wypożyczyli, to kto wie? Może któryś z nich przebiłby się w Ekstraklasie tak dobrze, jak Starzyński. Ale to byłoby z naszej strony dużą nierozwagą. Nie mogę zostawić niektórych graczy ryzykując, że jak nie przebiją się do pierwszego zespołu, to nie będą mieli gdzie grać. Wolę iść pewniejszą drogą i ich wypożyczyć do II czy III ligi. Będę się bardzo cieszył, jak oni tam staną się liderami. Bo to będzie dowód, że nasz zespół U-18 dobrze przygotowuje zawodników. W ostatnim czasie Patryk Plewka był w Wiśle najjaskrawszym przykładem, że wypożyczenie do niższej ligi bywa dla zawodnika strzałem w dziesiątkę. Plewka na wypożyczeniu do Stali Rzeszów nabrał niezbędnego doświadczenia i pewności siebie, a po powrocie do pierwszego zespołu Wisły zaczął być jednym z jego kluczowych punktów. Na drugim biegunie jest z kolei Daniel Hoyo-Kowalski, który po efektownym debiucie w wieku 15 lat w Ekstraklasie na wypożyczenie nie poszedł. I od tego czasu jego rozwój nie był już tak błyskotliwy, jak oczekiwano. 12 lipca obrońca skończy już 18 lat. Następca Hyballi postawi na młodych? Ostatnio bardzo dobrze w rozgrywkach CLJ prezentuje się ekipa U-18 Wisły, wciąż mająca nawet szansę na mistrzostwo Polski w tej kategorii. A wtedy krakowianie mogliby myśleć o występach w Lidze Młodzieżowej UEFA. - Chłopcy wykonali już niesamowitą pracę. Wiem, ile ich to kosztowało. My musimy wychowywać mentalnych zwycięzców. Dlatego musimy kodować w ich głowach, żeby zawodnik szedł po to, co najwyższe. W tym przypadku - żeby wygrać całe rozgrywki. I oni o tym marzą, bez dwóch zdań. Aczkolwiek cieszę się przede wszystkim, że młodzi zawodnicy, którzy pojawiali się na treningach pierwszej drużyny zbierali indywidualnie dobre recenzje. Trener Hyballa swego czasu mówił, że którykolwiek młody gracz nie przyjdzie na zajęcia z pierwszą drużyną, to pokazuje się z dobrej strony i nie odstaje pod względem motorycznym czy piłkarskim. To jest najważniejsze - stwierdza szef szkolenia. Pytanie, czy trener, który zastąpi w Wiśle zwolnionego Petera Hyballę, równie odważnie będzie stawiał na młodych zawodników, co niemiecki szkoleniowiec? U Hyballi nie tylko zadebiutował Piotr Starzyński, ale też rozwinął się Patryk Plewka, regularnie szansę gry dostawali też Dawid Szot czy Konrad Gruszkowski. - Trzeba zapewnić przepływ młodych zawodników do pierwszej drużyny. Pod tym względem trener Peter Hyballa był bardzo otwarty na wprowadzanie młodych zawodników. Ostatecznie świetnie przebił się Starzyński. Ja bardzo się cieszę, że jestem w Wiśle, bo wiem, że wizja działaczy - zarządu, prezesa i właścicieli - jest taka, że te drzwi do pierwszej drużyny dla młodych graczy mają być zawsze mocno otwarte. Ci młodzi chłopcy mają czuć, że ta perspektywa gry w Ekstraklasie w barwach Wisły nie jest bardzo daleka, tylko wydaje się być naprawdę bliska - deklaruje Kołaczyk. - Natomiast od nich samych będzie zależało, jaki będą przedstawiać poziom. Bo nie ma gwarancji, że będą grali - w sporcie nigdy takich gwarancji być nie może. Kołaczyk nie ukrywa, że ostatni rok był dla Akademii Wisły niełatwy. - Ze względu na pandemię. Nie przeszkodziło nam to jednak w uruchomieniu wielu projektów. Uważam, że jako Akademia poszliśmy naprawdę do przodu. Nasze projekty Wisła Junior oraz Wisła Futures bardzo dobrze się rozwijają. Ruszył też projekt Wisła Soccer Schools. Nie przespaliśmy tego roku - podsumowuje.