Turgeman wiosną zdobył dla Wisły sześć bramek w dziewięciu meczach, a na jego skuteczność krakowianie mogli liczyć w kluczowych spotkaniach. Zawodnik musiał jednak wrócić do Austrii Wiedeń, a bez niego Wisła miała problemy ze zdobywaniem bramek. Dlatego właśnie powrócił temat zatrudnienia przy Reymonta 29-letniego Izraelczyka, ale sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Co prawda niektóre media podały, że dziś Turgeman ma się stawić na testach medycznych w bazie Wisły w Myślenicach, ale zdecydowanie zaprzeczył temu Jarosław Królewski, współwłaściciel krakowian. - Dawno nie byłem w Krakowie, ale z tego co mi wiadomo obalając nieco teorii spiskowych - nie mieliśmy badań medycznych w KRK żadnych kolegów i koleżanek z Izraela wbrew temu co piszą media. Tak tylko pisze, szkoda czasu na informatorów. Można pograć w Ping Ponga - napisał Królewski na Twitterze. Wisła w sprawie Turgemana jest bardzo ostrożna, ponieważ zawodnik jest podatny na kontuzje. Do tego mocno się ceni, więc krakowianie nie chcą wyrzucić pieniędzy na zawodnika, który czas będzie spędzał w gabinetach lekarzy. Na pewno prawdopodobieństwo transferu Turgemana zwiększy się, jeśli Wiśle uda się rozwiązać umowę z Fatosem Becirajem, o czym pisaliśmy TUTAJ. PJ Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź!