Długi Wisły szacuje się na grubo ponad 20 milionów złotych. Do tego większość piłkarzy nie otrzymuje wypłat od kilku miesięcy i jeśli nic się nie zmieni, to klub wiosną może nie przystąpić do rozgrywek. - Borykamy się z kilkoma problemami... Nie jest to pozytywne, gdy czyta się gazetach, że klubu wkrótce może nie być. Te problemy trafiają do głów zawodników i muszą sobie z nimi poradzić. Nie chcę się tłumaczyć, ale prowadzenie drużyny w takiej atmosferze jest trudniejsze - podkreśla Stolarczyk. Kibice nie liczą już na pomoc obecnego zarządu, trudno będzie też o wsparcie z miasta. Na razie Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, zgodził się tylko na późniejszą opłatę za wynajęcie stadionu na dwa najbliższe mecze - z Jagiellonią Białystok i Lechem Poznań. W Krakowie jest jednak grupa biznesmenów, którzy od dłuższego czasu poważnie myślą o przejęciu klubu. Mieliby go dostać za symboliczną złotówkę, ale za to z wszystkim długami. Dziś ma dojść do ważnego spotkania w tej sprawie. I właśnie o takim pozytywnym rozwiązaniu próbuje myśleć trener Stolarczyk i jego piłkarze. - W naszych głowach króluje przeświadczenie, że nasze problemy mogą skończyć się każdego następnego dnia. Nie możemy myśleć o tym, że dojdzie do jakiejś destrukcji czy sprawdzi się negatywny scenariusz. Nasze podejście jest teraz kluczowe. W naszych głowach musi być pozytywny przekaz - zaznacza Stolarczyk. W tej bardzo trudnej sytuacji próbują jakoś odnaleźć się kibice. Część chce natychmiastowej dymisji prezes Marzeny Sarapaty, inni pomagają, jak mogą. Zbierane są pieniądze na wypłaty dla zawodników, a po wyjazdowym meczu w Gdyni, który wiślacy przegrali 1-4, ponad 100 fanów nad ranem przywitało ich i podziękowało za walkę. - To bardzo pozytywne rzeczy i mocno wpływają na zespół. Liczę, że w sobotnim meczu z Jagiellonią kibice też nam pomogą, choć zdaję sobie sprawę, że temperatura nie będzie magnesem - podkreśla Stolarczyk. Mecz Wisła - Jagiellonia w sobotę o godz. 20.30. Relacja w Interii. Piotr Jawor Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz