Kim naprawdę jest Królewski? Młody przedsiębiorca zdecydował się pokazać z nieco bardziej prywatnej strony w rozmowie z red. Izą Koprowiak z "Przeglądu Sportowego". Zapewnił, że pieniądze w jego życiu nie są celem samym w sobie i traktuje je jako środek do realizowania wyższych, społecznych wartości. - Nie chcę mieć przy sobie dużych sum, bo na co miałbym je wydawać? Miałem okazję jeździć Ferrari. Cud inżynierski i to wszystko. Bez sensu dla normalnie funkcjonującego człowieka. Bolą od niego plecy, pojechałem nim kiedyś na wieś, silnik tak wył, że wszystkie krowy pouciekały. Teoretycznie i popularnie rzecz ujmując pieniądze dają ci uwagę pięknych kobiet, mieszkania, samochody, ale to nic nie znaczy, nie ma to żadnej wartości. Dlatego 80 procent tego, co zarabiam, od razu rozdaję - powiedział Królewski w cotygodniowym cyklu "Chwila z". Dobrodziej Wisły Kraków dodał między innymi, że chce uszczęśliwić najmłodszych, poszkodowanych przez los lub przez swoich najbliższych. - Chcę zbudować kilkanaście domów dziecka. Wszystko ma jedną stałą i nie chodzi o wydawanie hajsu. Kręci mnie zmiana rzeczywistości, odbudowanie Wisły, kiedy każdy jest przekonany, że to niemożliwe - zaznaczył. To nie wszystko, bo Królewskiemu marzy się także własne - tak, tak - państwo! - Nie musi być duże, powiedzmy wielkości Monaco. W ostateczności może być wyspa, bezludnych wysp są tysiące. Mam całą listę. Ale wolałbym państwo. Daję sobie na to dwa lata. Na razie nie jestem jeszcze na to gotowy - sensacyjnie wyznał. Goń Frankowskiego i ... Kakumaraczę, typuj za darmo wyniki Ekstraklasy! AG