Pierwsze kroki w Wiśle Był luty 2005 roku, gdy niespełna 20-letni Kuba Błaszczykowski został przez trenera Wernera Liczkę włączony do kadry pierwszego zespołu "Białej Gwiazdy", która szykowała się do wylotu na Cypr na zimowy obóz. Do Wisły skrzydłowy trafił prosto z IV-ligowej Skry Częstochowa, dzięki poleceniu swojego wujka, obecnie selekcjonera reprezentacji, Jerzego Brzęczka. "To niemożliwe, że taki chłopak grał dotychczas tylko w IV lidze" - twierdzili zachwyceni młodym Kubą przedstawiciele Wisły. Jako junior późniejszy kapitan "Biało-Czerwonych" spędził co prawda krótki okres w Górniku Zabrze, ale szybko stamtąd wyjechał. Na wiosnę 2005 roku Błaszczykowski był już podstawowym zawodnikiem Wisły, udanie zastępując sprzedanego do Rosji Damiana Gorawskiego. W swoim piątym meczu, przeciwko Amice Wronki, po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców, a sezon zwieńczył pierwszym i dotychczas jedynym mistrzostwem Polski. Co więcej, tamten sezon Kuba skończył z tytułem "Odkrycia rundy wiosennej" i "Odkrycia sezonu 2004/05" w głosowaniu kibiców Wisły. Pamiętny Panathinaikos i debiut w kadrze Przed kolejnym sezonem trenerem Wisły został Jerzy Engel. To on miał wprowadzić Wisłę do upragnionej Ligi Mistrzów. Przeciwnikiem "Białej Gwiazdy" w decydującej rundzie był grecki Panathinaikos Ateny i po pierwszym meczu Kraków opanowała euforia. Mistrzowie Polski pokonali rywala 3-1! Tamto spotkanie było wspaniałym popisem Błaszczykowskiego, a zarazem pełne symboliki. Engel zdecydował się wystawić 20-latka na pozycji prawego obrońcy, a ten nie tylko nie zawiódł, ale i należał do najlepszych na placu gry. Symbolem niezłomności charakteru Kuby był fakt, że przez część meczu grał ze... złamaną stopą. Dopiero kwadrans przed końcem ból nie pozwalał mu na dalszą grę. W tej sytuacji zmienił go... obecny trener Wisły, Maciej Stolarczyk. Uraz okazał się na tyle poważny, że wyeliminował Kubę z niemal całej rundy jesiennej 2005 roku. W pamiętnym rewanżu w Grecji Wisła, już bez Błaszczykowskiego w składzie (z powodu wspomnianej kontuzji), po dogrywce przegrała z Panathinaikosem 1-4 i upragniony awans w ostatniej chwili wymsknął jej się z rąk. Do pełni zdrowia Kuba wrócił na wiosnę 2006 roku i świetna gra skłoniła Pawła Janasa do powołania go na marcowe mecze reprezentacji Polski. Niestety, MŚ w 2006 roku uciekły Błaszczykowskiemu z powodu kolejnej kontuzji. Tym razem zadecydował uraz pleców... Ekstraklasa zrobiła się dla niego za ciasna Sezon 2006/07 był ostatnim sezonem Kuby w Wiśle. Znakomitymi występami zapracował sobie na transfer do Borussii Dortmund, choć w grze o skrzydłowego liczyła się też Sevilla CF. Błaszczykowski czarował w lidze, ale jeszcze lepiej szło mu w Pucharze UEFA. Do legendy przeszedł już mecz przeciwko FC Basel. Wisła wygrała go 3-1, a przy wszystkich bramkach asystował właśnie Kuba Błaszczykowski. Z Wisłą Kuba żegnał się już jako podstawowy zawodnik reprezentacji Polski, która przymierzała się do historycznego awansu na Euro 2008 pod wodzą Leo Beenhakkera. Rok później, gdy szturmem wdarł się na boiska Bundesligi, został przez kibiców z Dortmundu wybrany graczem roku w Borussii. Ten samym tytuł przypadł mu w reprezentacji Polski. Kuba - symbol walki do końca? Kuba zawdzięcza Wiśle dużo - dzięki niej wypromował się i z nieopierzonego młokosa stał się jednym z najlepszych piłkarzy w Polsce. Niewykluczone jednak, że niebawem to Wisła będzie zawdzięczała Błaszczykowskiemu o wiele więcej. W trakcie sezonu na światło dzienne wyszła wiadomość o tym, że Błaszczykowski pożyczył Wiśle milion złotych, by pomóc jej w bieżącym funkcjonowaniu. Teraz jego postawa daje nadzieje wszystkim kibicom Wisły. Największy walczak spośród wszystkich walczaków pokazuje, że jest jeszcze o co się bić. Jeżeli Wisła upora się z problemami i wiosną Błaszczykowski wybiegnie na boisko w koszulce z "Białą Gwiazdą" dla jej kibiców stanie się kimś więcej, niż bohaterem. Będzie herosem, symbolem walki do końca. Walki bezwzględnej, walki do upadłego - przeciwko wszystkim przeciwnościom i nie zważając na beznadziejność sytuacji. Wojciech Górski