Po wygranej z Lechem Poznań (1-0) szkoleniowiec jeszcze w szatni życzył swoim zawodnikom wesołych świąt, a następnie piłkarze rozjechali się na urlopy. Mają z nich wrócić 4 stycznia. - Poprzedni trener [Artur Skowronek] zdecydował, że tyle będzie trwała przerwa, a ja nie chciałem nic zmieniać, bo zawodnicy mieli już zarezerwowane urlopy. Zaczniemy w poniedziałek od rana, a intensywność będzie wysoka. Będziemy trenowali po dwa razy dziennie, do tego dojdą jeszcze sparingi - podkreśla Hyballa. Przed startem rundy wiosennej krakowianie zmierzą się z MSK Żilina, Zagłębiem Sosnowiec, Spartakiem Trnava i jeszcze jednym zespołem, którego nazwa nie jest jeszcze znana. Przygotowania to będą jednak przede wszystkim ciężkie treningi. - Zawodnicy z tej strony już mnie poznali i wiedzą, że muszą dużo i ciężko trenować. U mnie to jednak oznacza, że przez 80 proc. czasu będą mieli zajęcia z piłką. Nie muszą obawiać się biegania po 20 km po lasach, bo to nie jest mój styl - zapewnia Hyballa. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Szkoleniowiec już od pierwszego meczu Wisły wskazywał na złe przygotowanie fizyczne zawodników. Dlatego jeszcze w końcówce rundy próbował poprawić ich wydolność, co zakończyło się zdobyciem czterech punktów w trzech spotkaniach. Teraz jednak zawodnicy mają zasuwać na całego, a lżejsze treningi będą mieli dopiero kilka dni przed pierwszym meczem z Piastem Gliwice (31 stycznia). - Na treningach piłkarze mogą spodziewać się dużej liczby sprintów i różnych form biegowych. Podczas przygotowań będzie ciężko, ale też atrakcyjnie. Sądzę, że chłopakom zajęcia się spodobają, bo to również jest ważne, by podczas treningu czasem się pośmiać. To też ma być przyjemność, a nie żołnierska musztra - podkreśla Hyballa. PJ