Górnik Zabrze strzelił już 12 goli po rzutach rożnych. Również w tym elemencie jest zdecydowanie najlepszy w lidze. Druga w tej klasyfikacji Lechia Gdańsk ma siedem bramek po kornerach. - Już w pierwszej połowie mogliśmy strzelić gola po rzucie rożnym. Sytuację miał Mateusz Wieteska, który nie trafił, a potrafi to robić doskonale. Później miał swe szanse Dani Suarez. Mieliśmy sporo rzutów rożnych i wolnych, które wykonywali na zmianę zarówno Rafał Kurzawa, jak i Damian Kądzior. Jeden z nich przyniósł nam bramkę - podkreślał trener Górnika Marcin Brosz. - Chciałem pochwalić swój zespół za to, że poradził sobie w tym niezwykle Intensywny tygodniu, gdy graliśmy mecze zarówno w Ekstraklasie, jak i w Pucharze Polski. Spotkanie z Wisłą od początku nie układało się nam tak, jak sobie planowaliśmy. Ciężko nam było zdominować Wisłę. To, że dzisiaj daliśmy sobie szansę na zwycięstwo to również zasługa kibiców, którzy przyszli i odśnieżyli nam boczne boisko po to, by mogliśmy przed tak ważnym dla nas meczem wykonać jednostki treningowe. Kibice mają na pewno satysfakcję, że ich wysiłek nie poszedł na marne - dodał trener Górnika. Tak oto kibice Górnika przyczynili się do zwycięstwa swej ekipy, choć na meczu w Krakowie ich nie było, w wyniku kary, jaką nałożyła na nich Komisja Ligi. - Każde spotkanie staramy się rozegrać na maksimum możliwości, choć nie wszystko nam jeszcze wychodzi. Dzisiaj też było widać mankamenty, nad którymi pracujemy. Zaprezentowaliśmy też parę rozwiązań, które pokazały, że ten zespół się rozwija i to nie tylko indywidualnie. Fakt, że mamy coraz lepszy zespół sprawia nam wszystkim ogromną radość - nie kryje Marcin Brosz, który klasę pokazał także po konferencji. Został pierwszym trenerem, jaki odwiedził stadion Wisły, który po meczu przeszedł po całej sali konferencyjnej i podał rękę każdemu biorącemu w niej udział dziennikarzowi. Niby mała rzecz, a jednak godna naśladowania. Trener Wisły Kiko Ramirez od dawna kontestuje system VAR. Tym razem poszedł dalej, winę za porażkę zrzucił na sposób działania weryfikacji wideo, według niego zbyt opieszałej - Nie mam pretensji do sędziów, ale do sposobu wprowadzenia systemu VAR. Mijają dwie minuty od zdarzenia i nagle dyktujemy rzut karny?! Rozumiem, że gdyby od razu by przerwano mecz i podyktowano karnego, karnego, to nie miałbym pretensji, ale po tak długim okresie to moich zawodników rozstroiło psychicznie i przez to mecz przestał układać się po naszej myśli - stwierdził Kiko Ramirez. Sęk w tym, że już przed sezonem było wiadomo, że z analizy wideo sędzia będzie korzystał dopiero po zakończeniu akcji, bez jej przerywania. - Nad VAR-em należy pracować. W meczu z Sandecją Carlos Lopez strzelił gola, zdążyliśmy go zdjąć, gdy nagle przez VAR gol został anulowany. Mogłem tylko rozłożyć ręce, przywrócenie Carlosa na boisko, by jeszcze raz spróbował strzelić, nie mogłem. Dlatego uważam, że mamy problem z VAR-em. Wtedy z Sandecją i tak wygraliśmy, ale co by było, gdyby to był mecz pucharowy, o wysoką stawkę - zastanawiał się Ramirez. Nie rozumiem tej formy użycia VAR-u. W tenisie rozstrzyga się sporną kwestię natychmiast, nie po dwóch minutach. Dlaczego w piłce nożnej tak nie jest? Nie rozumiem. Gdy zapytaliśmy szkoleniowca "Białej Gwiazdy" o to, czy jego ekipa nie ma zadyszki, bo wybieganiem Górnik bił ją na głowę, co pokazała choćby sytuacja z idącym taranem przez pół boiska Rafałem Kurzawą, którego dopiero faulem zatrzymał Arkadiusz Głowacki, za co wyleciał z boiska, Kiko odparł: - W ogólnym rozrachunku na pewno nie mamy problemu fizycznego. Warto by się zastanowić nad naszymi kłopotami, ale na pewno nie jest to przygotowanie fizyczne - uważa Ramirez. - Do Wisły przyszedł 8 stycznia, zawodnicy od tamtego momentu odpoczęli może przez 7-15 dni, a i tak bardzo dużo z siebie dają. Piłkarzami nie są maszynami, pod koniec roku może przyjść zmęczenie. Mimo wszystko oni sobie bardzo dają radę - twierdzi trener Wisły. Zapytany o to, że po rzucie karnym, który zwala na VAR, jego zespół stracił jeszcze dwa gole, Kiko odparł: - Dwa kolejne gole nie zdejmują z nas odpowiedzialności. Ćwiczyliśmy rzuty rożne przez cały tydzień, bo wiedzieliśmy jak Kurzawa jest groźny przy nich ale i tak nas rywale przechytrzyli. Górnik jest liderem od dłuższego czasu. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że to bardzo silna drużyna. Nie szukam winnych, Górnik wygrał, bo strzelił trzy gole - powiedział w późniejszej części wystąpienia Kiko Ramirez. A czy problemem wiślaków nie jest defensywa, która straciła sześć goli w dwóch meczach? - Nie powinniśmy się o nią martwić. W dziwnych okolicznościach te gole traciliśmy. Nie do końca jest to wina obrony. Teraz wypadł nam przez kartki Głowacki. Nasza defensywa funkcjonuje należycie i nie ma co oceniać jej przez pryzmat tego, co się stało w dwóch ostatnich meczach. A błąd Buchalika przy trzecim golu? Taka jest piłka, nie mogę karać zawodników za indywidualne błędu, tym bardziej, że Buchalik nas wielokrotnie ratował. Moim zadaniem jest motywowanie. Carlitos też robił błędy, ale ja go zmotywowałem i mamy korzyści. Przeciwnik korzysta z błędów, ale ja będę motywował Buchalika do coraz lepszej pracy - zapewniał Kiko Ramirez. Z Krakowa Michał Białoński