Adrianna Kmak, Interia: Z kim, poza Christianem Echavarrią najlepiej się dogadujesz na ten moment w klubie? Ever Valencia, zawodnik Wisły Kraków: - Rozmawiam dużo z Hiszpanami, z Ivanem i Polem, ale też z Hugo. Rozmawiam również z zawodnikami, którzy są z innych krajów, jak Stilić? Tak, Stilić. - Stilić zna i mówi niektóre słówka. Jest bardzo sympatyczną osobą. Więc Stlić mówi do ciebie po hiszpańsku, tak? - Tak, tak. Zna takie słówka, jak "przyjacielu" albo "spokojnie". Inni zawodnicy też próbują mówić po hiszpańsku. Nie pamiętam jego imienia, ale ma numer 88. To bardzo sympatyczna i bardzo wesoła osoba. Patryk Małecki w klubie jest już legendą. - Tak, jeśli chodzi o klub są tutaj ludzie z wielką klasą. Nasz kapitan, to człowiek, który wzbudza bardzo dużo szacunku. Rozumiem, że oni bardzo Ci pomagają? - Niektórzy rozmawiają też poza boiskiem. Starają się znaleźć jakiś sposób. Chcą zagadać i nie ma znaczenia czy znają, czy nie znają języka. To bardzo sympatyczni ludzie. Jak się czułeś, kiedy pierwszy raz założyłeś koszulkę Wisły? - Przede wszystkim wiedziałem, że nie będzie łatwo. To odpowiedzialność. Wisła to wielki klub, jeden z najlepszych w tej lidze, kraju. Oczywiście była to dla mnie wielka radość, bo jak już mówiłem, gra w piłkę w Europie nie jest łatwa, a ja się tutaj dostałem. Pokładane są we mnie nadzieje. Trenuję każdego dnia, żeby móc godnie reprezentować koszulkę Wisły. Wiesz już, że przechadzanie się w koszulce Wisły po Krakowie, w niektórych okolicach nie jest zbyt bezpieczne? - Tak, dużo ludzi zwracało mi uwagę, żebym był pod tym względem ostrożny. Będę się tego trzymał, żeby unikać problemów. Lubisz wykonywać rzuty wolne? Pytam, bo widziałam twoją bramkę w meczu z Brazylią w mistrzostwach Ameryki Południowej U20. - Lubię wykonywać wolne. Myślę, że to umiejętność, którą zdobywa się na treningach. W Kolumbii dużo nad tym ćwiczymy. Jeśli tylko dostaję taką możliwość, chętnie podchodzę do rzutów wolnych. W Wiśle pod tym względem świetny jest Semir Stilić. Myślę, że masz się tu od kogo tego uczyć. Stilić słynie z bardzo dobrych stałych fragmentów gry. - Tak i ma też znakomitą technikę. Tak naprawdę mogę się uczyć od każdego kolegi z drużyny. Dlaczego Ronaldinho jest twoim idolem? - Przez radość. To piłkarz, który zmienił futbol w Barcelonie, na całym świecie tak mówią. Poza tym ma niesamowitą osobowość, radość na i poza boiskiem, jego magia... Podziwiałem go od małego. Nie mogłem się na niego napatrzeć. Zawsze wzbudzał we mnie wielkie emocje. To historyczny piłkarz. Nigdy już nie będzie drugiego takiego, jak on. Ronaldinho wciąż mocno udziela się w sporcie, chociaż nie gra już profesjonalnie. Teraz został ambasadorem Barcelony. - Tak, pamiętam, że usłyszałem, że Ronaldinho wraca do Barcelony. Pomyślałem: "Będzie grać?", ale zdałem sobie sprawę, że chodzi o inny powrót. Pewnie jest zadowolony, bo myślę, że bardzo kocha Barcelonę. Jest wielki za wszystko, czego dokonał. Nie wiem czy wiesz, ale Wisła grała kilka lat temu z Barceloną w eliminacjach do Ligi Mistrzów. W Krakowie Wisła wygrała 1-0. To była Barcelona Guardioli. - Naprawdę? Tak, z Thierrym Henrym, Samuelem Eto’o... - To czasy, których nie mogę pamiętać, ale dobrze to będzie zobaczyć. Dlaczego zdecydowałeś się przejść do Wisły? - Przede wszystkim była to moja decyzja. Myślę o przyszłości. Chcę rozwijać swoją karierę w europejskim futbolu. Przychodzę do drużyny, która jest jedną z najlepszych w tej lidze. Musiała to być dla ciebie trudna decyzja. - Tak, to nie było łatwe. Opuściłem swoją rodzinę, moich przyjaciół. Myślę, że to poświęcenie było jednak konieczne, jeśli chce być jednym z najlepszych na świecie. Słyszałam, że w Kolumbii zostawiłeś także swoją dziewczynę. - Tak. Dzięki Bogu mam osobę, która jest ze mną w dobrych i złych momentach. Jestem bardzo wdzięczny za miłość, którą mi daje. Nie jest łatwo być z kimś, kiedy dwie osoby dzieli tyle kilometrów. - Odległość, to rzecz, której musi stawić czoła wielu piłkarzy, w tym też ja. Podchodzę do tego spokojnie. Zdajemy sobie sprawę, że jestem tutaj, żeby spełniać swoje marzenia i mieć lepszą przyszłość. W każdy możliwy sposób moja dziewczyna bardzo mnie wspiera. Wiedziałeś coś wcześniej o Polsce przed przyjściem do Wisły? - Nie, prawdą jest, że nie. Słyszałem tylko o Lewandowskim. To jeden z najlepszych piłkarzy na świecie i być może trochę przez niego zdecydowałem się przyjechać do Polski. A wiesz, kim jest Manuel Arboleda? - Szczerze mówiąc nie wiem. To Kolumbijczyk? Tak, grał bardzo długo w Polsce. Głównie w Lechu Poznań, gdzie radził sobie całkiem nieźle. W Polsce można powiedzieć, że jest mocno rozpoznawalny. - Nie wiedziałem o tym. Będę musiał poszukać o nim jakichś informacji. Dlaczego w ogóle zdecydowałeś się grać w piłkę? - Zaczynałem, jak wszyscy. Jako dziecko grałem na ulicach mojej dzielnicy. Na początku grałem w piłkę halową. Tak zaczynałem. Decyzja o graniu w piłkę na poważnie była możliwa dzięki pomocy Boga. Jest wiele osób, które starają się dać z siebie wszystko i znajdują odpowiednią drogę. Myślę, że Bóg otworzył mi drzwi. Mieszkałem w bardzo trudnej dzielnicy. Nie było łatwo. Myślę, że Bóg bardzo czuwa nad moim życiem. Przechodziłem przez bardzo trudne sytuacje, a Bóg zawsze pozwalał znaleźć mi jakieś rozwiązanie. Krok po kroku idę dalej. Dzięki Bogu teraz jestem tutaj i chcę się ciągle rozwijać. Słyszałam, że byłeś bardzo młody, kiedy opuściłeś swoją rodzinę. Przeprowadziłeś się do domu państwa Yepes. Oni chyba bardzo ci pomogli. -Tak. Podjęliśmy decyzję, kiedy byłem w Villavicencio, żeby przenieść się do Medellin. Miałem wtedy czternaście lat. To był konieczny krok, ponieważ warunki w Villavicencio nie były najlepsze. Rozwój piłkarskiej kariery nie mógł tam stać na bardzo wysokim poziomie. Szukaliśmy lepszych warunków i dlatego, z pomocą rodziny Yepes, która ukształtowała moje życie, podjęliśmy decyzję o przeprowadzce do Medellin. W Medellin rodzina Mateus również bardzo pomogła w moim szkoleniu. Rodzina Mateus? - W Villavicencio pomogła mi rodzina Yepes, a w Medellin, w moim szkoleniu - rodzina Mateus. Miałem 14 lat, kiedy się mną zaopiekowali i rozpoczął się mój etap w Medellin. W twojej dzielnicy wciąż jest tak niebezpiecznie? - Nie, nie. Minęło od tego już trochę czasu i dzięki Bogu teraz dzielnica wygląda dużo lepiej. Dawniej mało kto mógł do niej wejść. Teraz dzielnica jest znana z wielu bardzo dobrych rzeczy. Mam nadzieję, że zasłynie także, dzięki temu, co robi Ever Valencia. Ja nigdy nie zapomnę o tym miejscu. To dzielnica, w której mieszka wielu dobrych ludzi. Wcześniej było tam dużo narkotyków, śmierci. Teraz, kiedy wiele rzeczy zmieniło się na lepsze, dzielnica jest bardzo przyjemna. To miejsce zmieniło się pod każdym względem. Przed przyjściem do Wisły podobno miałeś też inny oferty. Zainteresowane miało być tobą Atletico Madryt. To prawda? - Takie pogłoski rzeczywiście były. Z nikim na ten temat jednak nie rozmawiałem. Ludzie mówili mi o tym w mediach społecznościowych, ale nic po za tym. Na mistrzostwach Ameryki Południowej byliśmy skoncentrowani tylko i wyłącznie na reprezentacji. Jakie masz cele w Wiśle? - Oczywiście grać i wygrywać. Mam cele zarówno osobiste, jak i związane z drużyną. Pierwszy, to znalezienie się w kadrze. Jako drużyna wszyscy chcielibyśmy być mistrzami i na to ciężko pracujemy. Jestem bardzo radosną osobą i przede wszystkim chcę się tym cieszyć. Mam nadzieję, że będzie mi to dane. Jesteś wesołą, ale też chyba bardzo religijną osobą. - Tak. Każdy dzień zawdzięczam Bogu. Bez niego nie moglibyśmy oddychać. Jestem osobą, która dziękuje Bogu zarówno w złych, jak i dobrych chwilach. Jestem mu wdzięczny za wszystkie osoby, które wyciągnęły do mnie rękę. Trzeba mieć w sobie pokorę, pamiętać skąd się pochodzi. To bardzo ważne. Mam nadzieję, że nigdy tego nie stracę. Co według Ciebie jest twoją siłą, jako piłkarza? - Jestem zawodnikiem, którego wyróżnia technika. Mam dobrą kontrolę nad piłką. Lubię strzelać gole i cieszyć się grą. Nie chce zbyt wiele mówić, wolę pokazywać swoją siłę na boisku. Nad czym myślisz, że musisz jeszcze popracować? - To bardzo dynamiczna i silna liga. Muszę złapać odpowiedni rytm, więcej szybkości i siły. Jakie różnice zauważasz między Polską, a Kolumbią? - Przede wszystkim zmianę czasu. Klimat też jest inny. W Kolumbii cały czas teraz jest słońce. Kiedy przyjechałem tutaj było bardzo zimno, musiałem się lepiej ubrać. Ludzie też są inni, no i język, który jest bardzo skomplikowany. Jestem jednak osobą, która lubi rozmawiać, wyrażać swoje zdanie. Tutaj nie jest to takie łatwe, ale jestem piłkarzem i pojawiając się nowym klubie, muszę radzić sobie ze wszystkimi trudnościami. Zacząłeś już uczyć się polskiego? - Jeszcze nie, ale mam nadzieję, że drużyna mi w tym pomoże. Na efekty trzeba jeszcze poczekać. Ale chęci do nauki są? - Tak. Obserwuję, jak rozmawiają koledzy z drużyny i chcę się uczyć. Porozumiewanie się z drużyną jest bardzo ważne. Rozmawiała: Adrianna Kmak Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, gole