- Dziś chciałbym zacząć inaczej, nie obchodzą mnie pytania dziennikarzy - rozpoczął Hyballa i dalej prowadził kilkuminutowy monolog: - Jeśli teraz zacząłbym mówić o moich odczuciach odnośnie Cracovii i sobotnim meczu, to byłoby to szukanie alibi. Nie pochodzę z Krakowa, nie jestem z Polski, ale czuję to. Mam wysoką inteligencję emocjonalną i wiem, że dla krakowskiej społeczności, a przede wszystkim dla kibiców Wisły, jest to bardzo ważny mecz. Nie zagramy go dla nas, dla Wisły, dla naszych premii, które być może otrzymamy, tylko ten mecz zagramy dla krakowskiego społeczeństwa, dla kibiców, którzy kochają ten klub. W ostatnich tygodniach sporo przegrywaliśmy. Czasami zasłużenie, czasami nie, ale jeśli chodzi o derby, to chodzi w nich o to, aby zawodnicy dali z siebie wszystko, aby walczyli i postarali się zagrać jak najlepiej. Postarali się zagrać dla tych kibiców, którzy kochają Wisłę. Ważne jest, aby klub nie obsunął się w tabeli. W tym momencie otrzymuję wiele słów krytyki, ale ja to przyjmuję. Również piłkarze będą musieli jednak przejąć odpowiedzialność za to, co robią - mówił Hyballa.Później szkoleniowiec Wisły przytoczył historię, która niedawno przytrafiła mu się podczas... kupowania hot-doga.- Byłem głodny, a nie zawsze zwracam uwagę na zdrowe odżywanie. Dołożyłem sobie dużo ketchupu i musztardy. I nagle zostałem rozpoznany przez jednego z mężczyzn, który powiedział do mnie: "trenerze, wierzymy w ciebie, wierzymy w twój zespół. Walczcie w meczu z Cracovią". Plus dołożył osobistą dygresję, żebym nie był w złym humorze. Widocznie tego dnia nie wyglądałem na kogoś, kto jest w dobrej formie. Nie zdążyłem zapytać tego człowieka o imię, ale dodał mi bardzo dużo energii i siły. Był dla mnie dodatkowym trenerem mentalnym i z tego miejsca chciałbym mu podziękować - kontynuował Hyballa. - Chcę jeszcze raz podkreślić, że w sobotę będziemy grać, biegać i walczyć dla tych wszystkich, którzy nie będą mogli być na stadionie. Dla wszystkich, którzy będą stać na autostradzie przez osiem godzin, dla wszystkich pielęgniarek, które po 20 godzin spędzają w szpitalach walcząc z koronawirusem, a także dla piekarza, który musi codziennie wstawać o drugiej w nocy, aby zarobić parę groszy. I właśnie dla tych wszystkich osób, które mają o wiele gorzej w życiu, niż my, którzy dzięki piłce dobrze zarabiamy. Dla nich wszystkich będziemy walczyć i będziemy starali się tak zagrać, aby wygrać. Oni na to zasługują, to są nasi kibice - mówił Hyballa i dodał: - Oczywiście, że pielęgniarka, piekarz, czy ślusarz mogą być też kibicami Cracovii i mam duży szacunek do tego zespołu, który ma bardzo doświadczonego trenera. Pierwszy mecz, który tutaj rozegrałem, był właśnie przeciwko nim i faktycznie nadrobili w tym czasie wiele punktów. Dlatego mam nadzieję, że będzie to gorący mecz, że będzie "ogień", tempo, ale też sprawiedliwość - zaznacza Hyballa.- No i mam nadzieję, że sobotni mecz to będzie gra o wszystko, a przede wszystkim, że zawodnicy przejmą w odpowiedzialność, i że wygramy. I będzie to ukłon w kierunku pielęgniarek, tego piekarza, ślusarza, a także w kierunku tego pana od hot-doga, który dał mi tyle siły i mnie podbudował - zakończył monolog Hyballa. Mecz Wisła Kraków - Cracovia w sobotę o godz. 20, relacje w Interii.PJ