Wisła od lat jest na świeczniku. Z racji wielkich sukcesów na ręce prezesom i właścicielom patrzy się wyjątkowo wnikliwie. Najpierw Bogusław Cupiał podejmował niezrozumiałe decyzje i nie zamierzał nikomu ich uzasadniać. Po nim przyszedł czas Jakuba Meresińskiego. Czas bardzo krótki, ale żaden właściciel czy prezes w tak krótkim okresie nie zrobił klubowi tyle złego. Okazało się, że wykształcenie kupił, inne dokumenty podrobił, a od Wisły wolał wziąć niż cokolwiek jej dać. Porażka na całej linii i kolejna dostawa amunicji dla ludzi, którzy Wisły od jakiegoś czasu nie biorą na poważnie. Wojna domowaZ tego powodu klub stał się obiektem szyderstw kibiców z całej Polski. Czy się przed nimi obronił? - Wisła to ponad 100-letnia tradycja. Klub, z którym wielu ludzi się mocno utożsamia, szczególnie w lokalnych środowiskach. Takie rzeczy na pewno nie są ani miłe, ani przyjemne, ale na dłuższą metę Wiśle nie zaszkodzą - uważa Łataś. Tyle, że ostatnie zamieszanie wokół klubu było tak mocne, że niemal wywołało wojnę domową między kibicami. Wszystko przez tajemniczą ofertę kupna, która w piątek została odrzucona przez TS Wisła i Tele-Fonikę. Sprawa jest już zamknięta, a między fanami wciąż trwa wzajemne wytykanie błędów. - Rozumiem ich, bo chcieliby wiedzieć wszystko i od razu, więc spekulują, a następnie się kłócą. W tego typu negocjacjach często potrzeba jednak czasu. Dlatego warto uzbroić się w cierpliwość, choć wiem, że w przypadku kibica nie jest to proste - zaznacza Łataś. "Poważnych sponsorów takie rzeczy nie zniechęcają" Wisła rozwiązała sprawy własnościowe, kibice pewnie wkrótce znów zaczną mówić jednym głosem, ale dalej aktualne pozostało pytanie: "co dalej z Wisłą?". Klub próbuje wychodzić na prostą, ostatnio zapłacił zawodnikom pensje za dwa miesiące, ale długi ciągle liczone są w grubych milionach złotych. Jeszcze przed zamieszaniem z niemieckim inwestorem, prezes Marzena Sarapata w rozmowie z Interią zapewniała, że w klubie dzieje się coraz lepiej. Wspominała, że Wisła prowadzi rozmowy z inwestorem, który jest w stanie zwiększyć budżet nawet kilkunastokrotnie! Tyle, że to wszystko działo się jeszcze przez zamieszaniem z niemieckim inwestorem. - Jeśli ktoś miał wyłożyć pieniądze, to na pewno chwilę poczeka i zobaczy, co się wydarzy. A jak emocje już opadną i ktoś rzeczywiście był poważnie zainteresowany, to nie powinien być zniechęcony - uważa Łataś. Powrót do codzienności Na razie wygląda jednak na to, że Wisła na pewno może liczyć na obecnych sponsorów. Firmy wspierające klub nie odwróciły się plecami, a wręcz przeciwnie. - Chciałabym podziękować wszystkim sponsorom, który kontaktowali się z nami i oferowali 200 proc. wsparcia oraz wszystko, co będzie nam potrzebne. Takiego właśnie dobrego słowa potrzebowaliśmy - mówiła cztery dni temu prezes Sarapata. Teraz Wisła wraca do codzienności. Działacze do spraw bieżących, a piłkarze do gry. W sobotę (godz. 20.30) zmierzą się w Zabrzu z Górnikiem. Piotr Jawor