Zimą Jarosław Królewski, prezes Wisły postawił wszystko na jedną kartę. Na dyrektora sportowego zatrudnił Kiko Ramireza, a ten momentalnie uruchomił w ojczyźnie siatkę znajomości. Efekt? Aż pięciu sprowadzonych Hiszpanów, którzy dołączyli do dwóch rodaków znajdujący się już w kadrze. - Moja w tym rola, żeby przy takiej liczbie zawodników zagranicznych atmosfera w szatni była odpowiednia. Na razie jest bardzo dobra - zapewniał przed startem rundy Radosław Sobolewski, trener krakowian. Okazało się, że nie tylko atmosfera jest świetna, bo nie można narzekać także na umiejętności zawodników. W każdym meczu Hiszpanie stanowią blisko połowę pierwszego składu wiślaków, a w ofensywie grają pierwsze skrzypce. Tak było choćby w piątkowym spotkaniu ze Stalą Rzeszów. Wisła wygrała 3:1, a wszystkie bramki zdobyli właśnie Hiszpanie. Z rzutu karnego zaczął Luis Fernandez, następnie strzelił Davod Junca, a kropkę nad "i" postawi Angel Rodado. Wisła Kraków szuka wzmocnień w Hiszpanii W tej sytuacji nie ma się co dziwić, że krakowianie nie zamierzają rezygnować z poszukiwania wzmocnień w Hiszpanii. Szczególnie, że muszą liczyć się z faktem, że część obecnych zawodników latem na polskim rynku pewnie będzie łakomy kąskiem dla zespołów z Ekstraklasy. Kiko Ramirez przygotowuje się zatem do kolejnego okna, a zawodników poszukiwał w Barcelonie. Dyrektor sportowy Wisły w sobotę był na meczu rezerw Barcelony, które występują w Segunda B. Klub Roberta Lewandowskiego pokonał SD Logrones 3-0. Tymczasem dzięki wygranej ze Stalą Wisła pierwszy raz od miesięcy wskoczyła na drugie miejsce w tabeli i już wiadomo, że po tej kolejce na nim pozostanie. Wszystko dlatego, że Ruch Chorzów niespodziewanie przegrał na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec (0:2), a Termlica Bruk-Bet Nieciecza zremisowała u siebie z ŁKS-em (2:2) i ma tyle samo punktów co krakowianie. PJ