- Chciałbym podziękować moim piłkarzom. To był trudny, skomplikowany mecz, bo trzeba było koniecznie zdobyć trzy punkty. Udało nam się dobrze ustawić grę, Śląsk był jednak wymagający rywalem. Nie podobało mi się to, że mieliśmy w tym spotkaniu dużo błędów technicznych, dużo strat, nie zawsze kontrolowaliśmy piłkę, ale zdobyliśmy trzy cenne punkty i jestem z tego bardzo zadowolony - podkreślił szkoleniowiec Wisły. Wszystkie bramki dla gospodarzy zdobył Carlitos, który ostatnio nie był skuteczny. - Czy Carlitos wygrał sam ten mecz? Jest to dość drastyczna opinia, bo nie uwzględnia reszty zawodników, którzy także pracowali. Pytano o jego słabszą formę, a jak widzimy przyszła jej zwyżka i strzelił trzy gole. Wisła potrafiła lepiej ustawiać się na boisku i dlatego wygraliśmy. Nie lekceważyliśmy przeciwnika, bo pamiętaliśmy jak Śląsk zagrał przeciwko Lechowi. Trzeba natomiast bardziej ogólnie popatrzeć na postawę zespołu. Wygrała drużyna, wygrała wiara oraz zaufanie pomiędzy mną i zawodnikami - zaznaczył Carrillo. Hiszpańskiego napastnika Wisły chwalił też trener Śląska Tadeusz Pawłowski. - Przez około sześćdziesiąt minut był to wyrównany mecz, ale w naszych kontratakach zabrakło nam dokładności. Poza tym, na boisku był jeden zawodnik, który zrobił różnicę i zdobył trzy bramki. Gratuluję Carlitosowi, zagrał świetny mecz. Przy wyniku 2-1 już się nie podnieśliśmy, Wisła przeważała i zasłużenie wygrała - powiedział. - Dzisiaj zauważyliśmy co jest przyczyną tego, że nie wygraliśmy jeszcze na wyjeździe. Gdy mecz jest wyrównany, nie mieliśmy tak skutecznego strzelca, jakim jest Carlitos. Marcin Robak był chory, ma anginę i nie przyjechał do Krakowa. Nie mieliśmy zawodnika, który wykorzystałby nasze okazje. Na wyjeździe ma się czasami jedną lub dwie sytuacje i gdy się strzela, to przywozi się punkt lub się wygrywa. Tutaj potrzebna jest klasa snajpera - dodał Pawłowski.