Nasz rozmówca prosi o niepodawanie jego nazwiska, gdyż nie zamierza się promować, chce tylko odkryć prawdę w kilku tematach, które stanowią dziś zarzewie wojny domowej między Wisłą SA a stowarzyszeniem TS Wisła. Wojny, która może doprowadzić do grobu piłkarską "Białą Gwiazdę". Tak naprawdę ona już nie żyła w grudniu 2018 r., ale trójce ratowników: Jarosławowi Królewskiemu, Jakubowi Błaszczykowskiemu i Tomaszowi Jażdżyńskiemu udało się reanimować jakże bezcennego dla polskiego sportu pacjenta. Sęk w tym, że po ponad 11 miesiącach gaszenia pożarów nawet trio K-B-J czuje zniechęcenie i rozczarowanie, widząc jak ich misja jest traktowana przez miasto i - co gorsza - Towarzystwo Sportowe. Różnica jest taka, że miasto nie może skutecznie przerwać akcji ratunkowej, a Towarzystwo może to zrobić. Wystarczy, że spłaci 4,5 mln zł, jakie pożyczyli Wiśle SA ratownicy, ba - wystarczy, że nie przystanie na trzy warunki brzegowe dalszego prowadzenia piłkarskiej spółki, a ratunek zakończy się fiaskiem. Na owe warunki składają się: - przejęcie przez spółkę Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków, - uregulowanie handlu pamiątkami (spółka chce prowadzić sklep w hali TS-u i zyskami dzielić się z Towarzystwem), - uzyskanie 50 procent udziałów w prawie do nazwy i herbie klubu. Najbliżej porozumienia jest w kwestii AP. Towarzystwo, kierowane dziś przez Rafała Wisłockiego, godzi się na przekazanie do spółki całej Akademii, wszystkich grup do siedmiolatków do siedemnastolatków, wraz z trenerami i pracownikami. AP ma łącznie 40 pracowników. TS nie chce jednak oddać szkółki piłkarskiej, jaką założyło latem 2018 r., z myślą o mniej zdolnych dzieciach. Sęk w tym, że ratownicy zamierzają doprowadzić do sytuacji, w której cała piłka nożna jest pod auspicjami spółki, a nie TS-u. Większą kością niezgody jest nazwa i herb. TS chce udzielić spółce nieodpłatnie licencji, nawet na 30 lat (jeśli zgodzi się Walne Zgromadzenie Delegatów Towarzystwa), ale to nie odpowiada spółce. Szef Rady Nadzorczej Wisły SA Tomasz Jażdżyński tłumaczył na naszych łamach: - Z umową licencyjną nie zgadzamy się filozoficznie i aksjomatycznie. Po pierwsze, dlatego, że takie rozwiązanie wprost wprowadza relację nadrzędności, a dla nas obydwa podmioty powinny mieć równe prawa. Po drugie, umowę licencyjną można wypowiedzieć. Choćby nie wiadomo jak wielkie były za to kary i zapisy, to można ją wypowiedzieć. Przeżyliśmy już różne władze w TS-ie, a na dodatek problemy finansowe Towarzystwa mogą doprowadzić do utraty przez nie kontroli. Ten, kto ją przejmie będzie mógł wypowiedzieć nam licencję, lub takim ruchem nas szantażować - tłumaczył Jażdżyński.Co do handlu pamiątkami, władze Towarzystwa są otwarte na rozmowy, ale do końca roku same chcą prowadzić sklep i oszacować poniesione na jego modernizację nakłady. - Jestem za tym, aby w stu procentach Akademia Piłkarska Wisła trafiła pod skrzydła spółki piłkarskiej - mówi nam były sternik TS Wisła, który osobiście wymyślił zastrzeżenie nazwy i herbu klubu. Jakie były kulisy rejestracji nazwy i logo Wisły Kraków na Towarzystwo Sportowe, do czego doszło w 2011 roku?