38-letni Wróbel w Wiśle nie zrobił żadnej kariery. Rosły bramkarz trafił do krakowskiego zespołu z Górnika Zabrze w czerwcu 2003 roku, ale nie był w stanie wygrać rywalizacji z numerem jeden w bramce Adamem Piekutowskim, a o pozycję walczył także z powracającym do gry po kontuzji Arturem Sarnatem. Nieudany rozdział kariery przy ulicy Reymonta zamknął w sezonie 2006/07, a następnie trafił do Unii Janikowo. Najgłośniej zrobiło się o Wróblu raz, ale z powodów dalekich od sportowych, gdy w Krakowie doszło do "słynnego" wypadku drogowego podczas nocnych wyścigów. Kierujący samochodem Kamil Kuzera wjechał w innego piłkarza Huberta Skrzekowskiego. Jaki związek ze sprawą ma Wróbel? Otóż właśnie za kierownicą jego samochodu siedział Kuzera. Teraz, gdy o będącej na skraju katastrofy Wiśle znów jest głośno, niepostrzeżenie wrócił temat Wróbla za sprawą dziennikarza "Przeglądu Sportowego" Piotra Wołosika. Informacja jest dość nieprawdopodobna, ale jak utrzymuje redaktor, jest całkowicie prawdziwa. "Usłyszałem i leżę. Michał Wróbel, będąc bramkarzem Wisły mieszkał w krakowskim wieżowcu i dorabiał... hodując na handel nutrie w piwnicy. Sąsiedzi, ze względu na potężny smród wezwali dzielnicowego i ten kazał natychmiast hodowlę zlikwidować" - napisał na Twitterze.