To jak historia z filmu, w którym drogi byłych kolegów z boiska splatają się w taki sposób, że najważniejszy mecz muszą rozegrać poza nim. W rolach głównych tej produkcji występują: Maciej Stolarczyk (kiedyś obrońca Wisły, dziś pierwszy trener), Radosław Sobolewski (pomocnik, dziś asystent), Mariusz Jop (obrońca, dziś asystent), Arkadiusz Głowacki (obrońca, dziś dyrektor sportowy). - Fajnie widzieć w takiej roli ludzi, z którymi miałem przyjemność grać w piłkę - przyznaje Damian Gorawski, były zawodnik Wisły.A rola to bardzo niewdzięczna. Choć kiedyś posada szkoleniowca przy Reymonta była piłkarskim eldorado i marzeniem każdego polskiego trenera, to dziś mogli wytrwać na niej tylko osoby, które wcześniej były mocno związane z klubem. Kilku funkcji zamiast jednej Wisła rozsypała się organizacyjnie, zaczęli zarządzać nią nieodpowiedzialni ludzie, większość piłkarzy od miesięcy nie zobaczyła nawet złotówki, a wielomilionowe długi ciągnęły na dno jak kamień przywiązany do szyi.- Jako piłkarz takie sytuacje przeżyłem w dwóch klubach. Wiem co czują zawodnicy i wiem jaki to jest trudny okres. Zdawałem sobie sprawę z tego, jakie problemy mogą wystąpić w naszych relacjach - mówił w grudniu trener Stolarczyk. Świecili oczami przed piłkarzami On i jego sztab przez rundę jesienią zamiast roli szkoleniowej, pełnili co najmniej kilka innych. Świecili przed piłkarzami oczami, motywowali ich, odpowiadali na trudne pytania. I mimo to potrafili znaleźć czas i energię, by stworzyć jedną z najciekawiej grających drużyn w Ekstraklasie.- Mimo wielu kłopotów Wisła jesienią spisała się bardzo dobrze. Ciężko im cokolwiek zarzucić, pod względem piłkarskim i szkoleniowym. Może nie jestem zaskoczony świetną pracą Maćka Stolarczyka, Radka Sobolewskiego i Mariusza Jopa, ale postawa ich zespołu to naprawdę miła niespodzianka - podkreśla Gorawski. Burza mózgów Wydawało się, że większość z nich na Reymonta może już nie wrócić. Stolarczykowi podziękowano w 2007 roku, choć jeszcze czuł się na siłach, by grać w czołowym polskim klubie. Podobnie było z Radosławem Sobolewskim w 2013 roku, z kolei Mariusz Jop na wieki w Wiśle miał zostać persona non grata po tym, jak jego samobójcze trafienie w 2010 r. przeciwko Cracovii odebrało wiślakom mistrzostwo Polski. Zaskoczeniem było też pojawienie się Arkadiusza Głowackiego. Wieloletni kapitan Wisły po zakończeniu kariery zapowiadał roczną przerwę od piłki, ale już kilka tygodni później dał się namówić na funkcję dyrektora sportowego.- Trenerzy Wisły stanowią wielką siłę tego klubu. W tym sztabie jest burza mózgów i na pewno potrafią stworzyć świetną atmosferę. Do tego ich zawodnicy są doskonale przygotowani taktycznie i motorycznie. Na boisku mają też Marcina Wasilewskiego, który jest autorytetem, a dużym wsparciem z ławki jest również Paweł Brożek - uważa Gorawski.Kolejny sprawdzian najmłodszej trenerskiej ekipy w Ekstraklasie w poniedziałek, gdy Wisła zmierzy się w Zabrzu z Górnikiem (relacja w Interii). Po rundzie zimowej Wisła zajmuje ósme miejsce, Górnik jest 15. Piotr Jawor Czytaj także: Kamil Kosowski: Oto priorytet dla klubów EkstraklasyLeśnodorski ratuje Wisłę. Wywiad z nim nielegalny!"Kosa": Dlaczego zabrakło pieniędzy na Kosztala? Radomski: Ekstraklasie potrzebna jest rewolucja! Oto 10 najlepszych transferów zimowych w Ekstraklasie!Śrutwa: Ta liga jest nieobliczalna! Dlaczego polscy milionerzy trzymają się z daleka od Ekstraklasy?