- Szalenie trudno powiedzieć, ile dokładnie Wisła straciła w 2020 r. Z biletów i karnetów jest to ok. 6 milionów złotych i ok. 1-1,5 mln zł ze sprzedaży pamiątek. Oczywiście, że coś też oszczędzamy i tu np. bardzo ładnie zachowała się miasto, które obniżyło nam czynsz [nieoficjalnie wiadomo, że Wisła zamiast 123 tys., za mecz płaci teraz 40 tys. zł] - przyznaje Maciej Bałaziński, wiceprezes Wisły. Co jest w raporcie Wisły Kraków? W raporcie finansowym opublikowanym przez klub znajduje się również zapis o tym, że w minionym roku pracownicy Wisły zarobili łącznie o 5 mln więcej niż w 2019 r. Skąd taki wzrost pensji? - W 2020 r. walczyliśmy o utrzymanie, więc podjęto decyzję, że musimy wzmocnić drużynę i pensje piłkarzy wrosły o ponad 2 mln. Alon Turgeman kosztuje przecież więcej niż Krzysztof Drzazga i tego nie da się oszukać - podkreśla Bałaziński. - Do tego też wypłacaliśmy premie za wygrane mecze, a ponad 400 tys. kosztuje nas esport. Płaci za to sponsor, ale u nas w rubryce "wynagrodzenia" też się znajdują. Musimy też wypłacać pensje w fundacji, która przejęła akademię, w której pracuje 48 osób. Wyliczyłem łącznie, że na wynagrodzenia wydaliśmy więc ok. 3,8 mln zł więcej - dodaje wiceprezes Wisły.Bałaziński przyznaje jednak, że 2020 r. przyniósł także dla Wisły dobre informacje, bo wsparcie od sponsorów wzrosło o 2 mln zł. - Partnerzy chcą z nami być i nie możemy im powiedzieć: "Dajcie nam więcej, a my tniemy koszty i będziemy grali juniorami". Przecież już teraz wyniki są dla nas niezadawalające - przyznaje Bałaziński. Wiceprezes podkreśla, że w tym sezonie akceptowalne jest 9. - 10. miejsce w tabeli na koniec sezonu, ale w przyszłym klub celuje znacznie wyżej. Błaszczykowski i spółka wciąż pomagają W czasie pandemii Wisła dwukrotnie korzystała z tarczy. Za pierwszym razem otrzymała 2,5 mln zł, za drugim - 3,5 mln zł. Z kolei w marcu trio właścicieli (Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski) pożyczyli klubowi 3 mln zł. Na koniec grudnia Wisła była zadłużona na 21 mln zł, nie wliczając w to ok. 42 mln długu właścicielskiego. W tej sytuacji nasuwa się więc pytanie, czy klub obecnie jest na sprzedaż? - Jest zainteresowanie ze strony inwestorów, którzy chcą dołączyć do trójki właścicieli, ale też ze strony potężnych inwestorów, ale to nie są jakiejś konkretne rozmowy. Obecni właściciele na pewno będą pilnie patrzyli kto i po co chce w Wisłę zainwestować, bo bardzo wiele kosztowało ich uratowanie klubu - zaznacza Bałaziński. Piotr Jawor