Tomasz Jażdżyński w wywiadzie dla Interii otworzył oczy całej polskiej piłce na niebezpieczeństwo, jakie grozi klubom, jeśli rodzice wielkich talentów kierują się mamoną, a nie chęcią rozwoju piłkarskiego swej pociechy. Oto Wisła spełniła wszelkie żądania ojca piłkarza zarówno co do długości kontraktu, zarobków, kwoty odstępnego przy ewentualnym transferze, a koniec końców i tak została wystrychnięta na dudka. - Sprawa Buksy jest zamknięta. Ja osobiście uważam, biorąc pod uwagę wszystko, co usłyszałem od osób, które brały udział w rozmowach, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż te negocjacje były od samego początku prowadzone w złej wierze. To jedna sprawa. Druga jest taka, że Wisła została zwyczajnie naciągnięta. Bo chyba nie sądzicie panowie, że za przedłużenie umowy o pół roku z 17-letnim juniorem klub myślałby o płaceniu za sam podpis na kontrakcie i podwyżce do poziomu seniorskiej pensji. A panowie Buksowie dokładnie to uzyskali od klubu na rok - powiedział Interii Jażdżyński.Wszystko wskazuje na to, że młody napastnik Wisły niebawem wyjedzie, najpewniej na Zachód. Istnieje zbyt wiele przykładów młodych Polaków, którzy zaginęli po nieprzemyślanym transferze. Urodzony w Szczecinie obrońca Rafa Urbański od kilku lat próbuje się przebić we Włoszech i nie wychodzi ponad poziom półamatorski. Maciej Mas (rocznik 2001) z SMS Łódź trafił do Cagliari, ale szybko tam się odbił od ściany, trafił do GKS-u Bełchatów. Czy kolejnym piłkarzem, który przedwcześnie wyjedzie na Zachód będzie Olek Buksa? Wiceprezes Wisły idzie z ojcem Buksy do sądu! O co chodzi? Czy nie lepiej by było, gdyby Olek do 20. roku życia grał w Wiśle, rozwinął się piłkarsko i dopiero wówczas zdecydował się na transfer? - Dzisiaj wyjeżdżać w wieku od 15 do 17 lat to jest tylko i wyłącznie strata czasu. Piłka się w Polsce tak zmieniła, że jeśli jesteś utalentowany, to im szybciej trafisz do drużyny seniorów, to tym lepiej - powiedział Interii Boniek. Jażdżyński: Proces z panem Buksą byłby łatwy do wygrania - Ekstraklasa daje młodym zawodnikom kapitalne możliwości rozwoju, oczywiście do pewnego momentu. Jeśli masz 19-20 lat i rozegrałeś w niej pełny sezon na pełnej mocy, to dopiero wtedy możesz wyjeżdżać na Zachód. Natomiast jeśli masz 15 czy nawet 18 lat i szykujesz się do wyjazdu bez podboju Ekstraklasy, to ryzykujesz, że zginiesz w sekcjach młodzieżowych i słuch o tobie zaginie - argumentuje prezes. - W sporcie aspekt wykształcenia jest ważny, bo obroniona matura otwiera drogę do wszystkiego - pójścia na studia, zrobienia sobie kursów trenerskich, czy ułożenia życia poza sportem - podkreśla Boniek. - Uważa, że jeśli Buksa ma lepiej grać w piłkę, to do obrony pracy maturalnej nie powinien się skupiać na niczym innym niż gra we własnym klubie. Wskazuje, że oprócz Piotra Zielińskiego, Wojciecha Szczęsnego i Grzegorza Krychowiaka, którzy wcześnie wyjechali dawno temu, pozostali młodociani piłkarze giną, szybko wracali do kraju z podkulonym ogonem. Czy nie lepiej obrać drogę kariery, jaką zademonstrował Jakub Moder i jego opiekunowie. Wypożyczenie do Odry Opole, wybuch talentu w Lechu, szlif w reprezentacji i transfer do Premier League. - Pamiętam, że zauważyłem Modera w Odrze Opole. Od razu porozmawiałem z trenerem reprezentacji do lat 20 Jackiem Magierą: "Przyjrzyj mu się. On jest dobry, widać, że to będzie piłkarz". Rok spędzony w Odrze dał mu więcej niż trzy lata w juniorach - uważa Boniek. - Dlatego w wieku juniorskim najlepiej koncentrować się na graniu w piłkę. A co do pieniędzy, to wystarczy założyć konto w banku. Jak ktoś będzie dobry, to zapełnią mu je błyskawicznie i nawet się nie spostrzeże - twierdzi. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Boniek jeszcze raz wrócił do przykładu Modera. - Gdyby zrobić klon Modera i jednego wysłać w wieku 17 lat na wypożyczenie do Odry Opole, a dopiero później - via Lech i reprezentację - na wyjazd do Anglii, a drugiego eksportować od razu do Brighton, to wie pan, jakby się to skończyło? Ten, który przeszedł od razu do Brighton nie dość, że nie zostałby sprzedany za 10 mln euro, tylko za pół miliona, to pewnie by przepadł. Po dwóch latach wróciłby z podkulonym ogonem - kończy Zbigniew Boniek. Michal Białoński