- Niestety zdobyliśmy tylko punkt, ale grunt, że przerwaliśmy serial porażek. Nic się nie zmienia, jeśli chodzi o nasze cele. Wciąż walczymy o pierwszą "ósemkę". Dalej jest płytko w tabeli, mamy handicap w postaci dodatniej różnicy bramek. Przy dwóch zwycięstwach o parę miejsc pójdziemy do góry - powiedział trener Pawłowski. - Zaczęliśmy dobrze, po dobrych akcjach skrzydłami stwarzaliśmy zagrożenie i objęliśmy prowadzenie. Później za mało utrzymywaliśmy się przy piłce, przez środek pola gra była za mało płynna. Zamiast podwyższyć prowadzenie, straciliśmy bramkę i wkradła się nerwowość - dodał. - Uważam, że przy wystawieniu dwóch napastników silniejszą stroną pomocników musi być defensywa, stąd pomysł na Cywkę i Urygę. Chcieliśmy zachować jeszcze jedną zmianę, gdyż istniało ryzyko, że Paweł Brożek nie wytrzyma - analizował. - Akurat, gdy zmieniałem Cywkę, on miał bardzo udane momenty i w nim bym nie szukał problemu. Gdybym wstawił ofensywnego zawodnika, to byłbym atakowany za ewentualną stratę drugiej bramki - odpierał ataki o późne zmiany Pawłowski. - Przy stracie gola nie popisał się Bałaszow, który nie domknął sytuacji - uważa trener. - Alan Uryga nie wyczuwa dystansu, jest zawsze spóźniony. Uczulałem go, że gdy nasz bramkarz wybija piłkę, on jest pierwszy od przedłużenia podania, ale stoi za głęboko, pod bramką. Po meczu z Alanem rozmawiałem, on musi się dużo uczyć - twierdzi szkoleniowiec. - Donald Guerrier pojechał do szpitala na badania, ale wszystko już jest OK, choć początkowo wyglądało groźnie. Rywal wylądował mu kolanami na splocie słonecznym - opowiada Pawłowski. Z Krakowa Michał Białoński