Miało być tak: W dniu przyjścia do klubu trener Tadeusz Pawłowski kupił poparcie części kibiców opowieściami, że można wygrać wszystkie mecze do końca sezonu, że drużyna będzie walczyła o europejskie puchary, i że celem minimum jest górna ósemka. Identyczną retorykę zastosował prezes Piotr Dunin-Suligostowski, gdy przejmował klub. - Obiecuję, że wiosną będzie znacznie bardziej udana. Będziemy walczyć o najwyższe cele, bo w Wiśle tylko o takie się walczy - zapewniał. Oprócz tego nowy prezes zapowiedział, że jednym z głównych celów będzie rozbudowa bazy sponsorów. Wszyscy zachwalili też transfery, a jeszcze na początku stycznia zapowiadało się, że zespołu nie opuści nikt. A jest tak: Jak wygląda sytuacja po dwóch miesiącach? Wisła miała wygrywać wszystko, a w dwóch meczach nie wygrała nic (porażka i remis). Spadła na 14. miejsce, a przez chwilę była nawet w strefie spadkowej (rozegrała jednak mecz mniej). W tej sytuacji już nawet piłkarze dają do zrozumienia, że trzeba zająć się walką o utrzymanie, a nie dumaniem o europejskich pucharach. - Nic z tego nie rozumiem - mówi Interii Leszek Lipka. - Byłem na ostatnim meczu z Górnikiem Łęczna i wyglądało to tak: rozegrać nie ma kto, Paweł Brożek może dwa razy dotknął piłkę, a obrońcy ustawiają się trzy metry przed, za i obok rywala, byle tylko nie stanąć przy nim. Za moich czasów, to do gościa w "piątce" należało się przykleić! Niestety, nie wygląda to wszystko dobrze - podkreśla Lipka, który reprezentował krakowian w latach 70. i 80. Do tego zakładano, że Wisły nie opuści nikt, tymczasem odeszło już trzech graczy (Maciej Jankowski, Łukasz Burliga i zesłany do rezerw Radosław Cierzniak). Obrazu gry zespołu nie zmieniły także wzmocnienia. Bogusław Cupiał na przełomie roku wsparł klub solidnym przelewem, byle zespół uciekł z dołu tabeli. Mieli w tym pomóc pozyskani Zdenek Ondraszek, Rafał Pietrzak i Patryk Małecki, ale na razie żaden nie daje powodów do optymizmu. - Nie przekonują. Ale skoro pozbywasz Małeckiego, by potem znów go pozyskać, to chyba coś tu jest nie tak. Albo kogoś cenisz, albo nie. Dam innym przykład: bierzesz takiego Rafaela Crivellaro, a przecież nie gorszych chłopaków masz wśród młodzieży - podkreśla Lipka. Przy Reymonta liczą, że sytuację poprawi przyjście Rafała Wolskiego. 23-letni pomocnik został wypożyczony na pół roku z Fiorentiny z opcją wykupu. Tyle, że to zawodnik po przejściach - na Zachodzie grał albo mało, albo wcale, więc Lipka określa go jednym słowem: "niewiadoma". Sponsor? Jest, tylko niewidoczny Wyniki to jednak nie jedyny problem Wisły. Wraz z przyjściem nowego zarządu spodziewano się pozyskania sponsorów, tymczasem klub pochwalił się tylko jednym, który na dodatek klubowych finansów nie zbawi. Co prawda jest przedstawiany jako "światowy lider w handlu walcówką aluminiową", ale firma wykupiła tylko miejsce na spodenkach i to niezbyt eksponowane. Po inauguracyjnym meczu ze Śląskiem na oficjalnej stronie Wisły opublikowano blisko 50 zdjęć, ale nazwa nowego sponsora była tak mała, że na żadnym z nich nie dało się jej przeczytać. - Z tymi pieniędzmi to ciężka sprawa. Co pojawia się nowy prezes, to słychać o sponsorze. Niby do Krakowa sprowadza się coraz więcej firm, ale na Reymonta żadnej nie udaje się ściągnąć. Sam nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Przyszłość jest niepewna. Trzeba zrobić wszystko, by awansować do "ósemki", bo jeśli to się nie uda, to do końca sezonu będą bardzo duże nerwy - uważa Lipka. Autor: Piotr Jawor