Dziś ludność walczy o tarczę antykryzysową, kiedyś walczono o inną tarczę. W dawnej stolicy Polaków, Krakowie w latach 1974-90 podczas zimowej przerwy w rozgrywkach dwa najstarsze istniejące do dziś polskie kluby, Cracovia i Wisła biły się o Herbową Tarczę Krakowa. Ostatni z tych meczów, najbardziej pamiętny, odbył się już po przełomie ustrojowym, w związku z czym zagrano o Puchar Prezydenta Krakowa. O nim potem, najpierw o genezie. Mecz Wyzwolenia 18 stycznia 1945 r. Kraków został wyzwolony z hitlerowskiej okupacji przez wojska I Frontu Ukraińskiego pod dowództwem marszałka ZSRR Iwana Koniewa, a już 10 dni później Cracovia z Wisłą po raz pierwszy po wojnie wybiegły na boisko w Meczu Wyzwolenia. Ale pierwszy Mecz Wyzwolenia wcale nie był pierwszym po wojnie. W 1945 r. przed meczem Cracovia - Wisła odbyło się spotkanie innych krakowskich drużyn: Juvenia - Zwierzyniecki. Po latach uczestnicy tamtych zdarzeń wspominali, jak "udeptywali" plac gry przed meczem odwiecznych rywalek i czasowo ich wyprzedzili. Przez lata piłkarze Juvenii i Zwierzynieckiego podtrzymywali tradycję, grając swój mecz w następną niedzielę po Meczu Wyzwolenia - o 10. oldboye, o 12. pierwsze drużyny. Na początku lat 70. działacze Wisły zaproponowali, by upamiętnić wyzwolenie oraz przy okazji pomóc (tak, tak!) podupadającej Cracovii powrócić do grona żywych. 23 października 1972 r. krakowskie "Tempo" informowało: "Rada seniorów GTS Wisła pod przewodnictwem mec. mgr. M. Kosska wystosowała do prezydium klubu apel o przyjście ze wszelką pomocą, jaką władze Wisły uznają za najwłaściwsze, bratniemu klubowi. Ze swej strony Rada Seniorów zaproponowała m.in. wznowienie derbów I drużyn z inauguracją ich w rocznicę pamiętnego pierwszego po wyzwoleniu meczu (28 stycznia 1945) Cracovii z Wisłą". W kolejnych latach "Tempo" podchwyciło pomysł i doprowadziło w 1974 r. do pierwszego derbowego meczu o Herbową Tarczę Krakowa. Jej autorem był artysta metaloplastyk Stefan Luchter. Kierujący wtedy redakcją naczelny Jan Rotter (wiślak) i sekretarz redakcji Tadeusz Dobosz (pasiak) wykazali się najwyższym rozsądkiem, by nie zaogniać sporu o starszeństwo sąsiadek przez Błonia. Mecze o Herbową Tarczę miały swoje tradycje. Przed nimi delegacje krakowskich klubów wspólnie składały kwiaty przy Grobie Nieznanego Żołnierza i Żołnierzy Radzieckich. W przerwie meczów odbywało się losowanie cennych nagród. Czasem był taki tumult, że nie wszyscy usłyszeli swoje nazwiska, np. w 1977 r. nagrody odebrały tylko cztery osoby. Pozostałe zostały skierowane do siedziby GTS Wisła. Choć "Biała Gwiazda" dawno straciła już Gwardyjską literę G w nazwie na wszelki wypadek podajemy szczęśliwe numery, może ktoś się zgłosi? Program nr 2207 - akwarela autorstwa prof. Wiktora Zina, 2365 i 2368 - karty wstępu na mecze Cracovii, 2087 i 1529 - komplety kosmetyków, 149 - portfel skórzany, 2367 - karta wstępu na mecze Wisły, 1450 - kalendarz ścienny. Po Meczach Wyzwolenia do tradycji wszedł wspólny obiad obu drużyn i zaproszonych gości. Tam również następował ceremoniał wręczenia pamiątkowych upominków i odznaczeń, na czele z Herbową Tarczą Krakowa. Zadyma Do przełomu ustrojowego grano, by uczcić wyzwolenie miasta przez Armię Radziecką. Pierwszy mecz w wolnej Polsce 28 stycznia 1990 r. (już o Puchar prezydenta Krakowa, wyzwolenie źle się kojarzyło), dokładnie 45 lat po pierwszym powojennym spotkaniu sąsiadek, przemarsz kibiców przez Błonia zaowocował dyplomatycznym skandalem. "Tempo" pisało: "Przepychanki kibiców z funkcjonującą jeszcze Milicją Obywatelską przerodziły się w wielki wiślacko-pasiasty pochód na... radziecki konsulat ZSRR przy ulicy Westerplatte. Dochodzi - o dziwo! - do porozumienia zwaśnionych od lat zwolenników Cracovii i Wisły, które przypomina pakt o nieagresji wobec konkretnego zagrożenia. Mimo manifestacji siły ze strony milicji, bojowa grupa widzów ani myśli ustąpić. Teraz ma poparcie odwiecznych rywali. Im bliżej końca meczu, tym wyraźniej zaczynają się te grupy zwoływać. Zbiórka na Błoniach. Idą wiślacy, idzie Cracovia. Stosunek liczebności grup jak 5 do 1 dla Wisły. W sumie kilka tysięcy! Formuje się pochód". Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Efektem pochodu były porozbijane szyby w sowieckim konsulacie oraz zdewastowana budka milicyjna. Rynek Główny i okolice stają się miejscem walk kibiców z milicjantami. Ambasador ZSRS wręczył notę protestacyjną sekretarzowi stanu MSZ w sprawie aktów wandalizmu. To pierwsze udokumentowane wówczas "porozumienie ponad podziałami" fanów Wisły i Cracovii. W 2005 r. dojdzie jeszcze do drugiego - Marszu Pojednania fanów zwaśnionych drużyn, by oddać hołd zmarłemu Janowi Pawłowi II). Co ciekawe, doskonała strony HistoriaWisły.pl w swoim kalendarium informuje, iż 28 stycznia 1990 r. zakończyła się pierwsza "zgoda" Wisły z Lechią Gdańsk. Czyżby Wisła porzuciła Lechię, by na jeden dzień "związać się" z Cracovią? Proszę się nie denerwować, to tylko żarty. Lata 70. - początki - Pierwszy mecz o Herbową Tarczę Krakowa odbył się 27 stycznia 1974 na stadionie Cracovii. Wygrała Wisła 2-1, ale gospodarze długo prowadzili. Dopiero pod koniec "Biała Gwiazda" wzięła się do roboty i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść - sięga pamięcią niezawodny w krakowskich tematach sportowych dziennikarz, Jerzy Cierpiatka. Za rok doszło do największej sensacji w dziejach meczów o Herbową Tarczę Krakowa. Sucha, twarda murawa, wiosenna aura nie pomogła faworyzowanej Wiśle, która sensacyjnie przegrała u siebie 1-4 z występującą w klasie okręgowej (wtedy trzeci poziom ligowy) Cracovią. Prasa pisała, że "Pasy" powstały jak Feniks z popiołów. 25 tysięcy widzów przecierało oczy ze zdumienia, jako że jeszcze pół godziny przed końcem, po golu Kazimierza Kmiecika, to "Biała Gwiazda" prowadziła 1-0. Przed meczem przygrywał zespół "Waganci", zaprezentował "Ludwinowskie tango" oraz hymny Wisły ("Jak długo na Wawelu") oraz Cracovii ("Hej bracia mili"). Rok później rewanż był srogi i to Wisła była górą aż 5-1. Tym razem gruba warstwa śniegu pokrywała murawę stadionu Cracovii, był siarczysty mróz. Przy okazji, Antoniemu Szymanowskiemu wręczono zdobyty na własność puchar przechodni Plebiscytu "10 Asów", zorganizowanego wśród czytelników "Tempa". To pierwszy małżeński dorobek reprezentacyjnego obrońcy, który trzy dni wcześniej zawarł ślub. W 1977 r. na marginesie "Świętej wojny", prasa pisała o lekkoatletycznym stadionie Cracovii, na który chrapkę miała...sąsiadująca z tym obiektem Wisła. Na łamach "Tempa" wypowiadał się szef WFS (Wojewódzkiej Federacji Sportu), Adam Jasiński, który był zdania, że obiekt ten prędzej czy później Wisła przejmie. Ale chyba nawet on nie sądził, że stanie się dopiero w 2004 r., gdy Tele-Fonika weźmie część tych terenów w zamian za tereny ówczesnego klubu Kabel. Tym razem nie "Waganci", a wyrosłe z autentycznego folkloru dzielnicy Zwierzyniec "Andrusy" przygrywały do walki. Zespół, ubrany był częściowo w stroje Cracovii, częściowo Wisły, chociaż akurat jego lider "Makino" to zatwardziały pasiak. Zaplanowano razem z publicznością wykonać pieśń, śpiewaną na melodię "Jak długo na Wawelu": W niedzielę w samo południe Cracovia z Wisłą gra Ta wojna stoczterdziesta Ponad pół wieku trwa Kiedy zaś podzielimy Tę liczbę gier przez dwa To wyjdzie jubileusz A jaki? Każdy zna Gospodarzem na stadionie "Pasów" była Wisła, gdy wydawało się, że tradycji stanie się zadość i wygrają goście (czyli Cracovia), Zdzisław Kapka trafił na 2-2. "Pasy" protestowały, twierdząc, że przy akcji bramkowej ręką pomógł sobie Adam Nawałka. W serii rzutów karnych wygrali wiślacy, uderzenie Kopijki obronił Gonet, sędzia zarządził powtórkę, ale tym razem piłka wylądowała na słupku. Decydującą bramkę zdobył Nawałka. W nagrodę otrzymał malowaną piłkę dla zawodnika, który zdobędzie ostatniego gola. Fant ufundowali państwo Zofia i Zygmunt Jaśkowie. W 1978 r. mecz rozpoczął obchody XXX-lecie "Tempa". To był dla Krakowa dobry rok. Oba kluby zwyciężyły na wiosnę w rozgrywkach, w których występowały. Dla Wisły oznaczało to mistrzostwo Polski, dla Cracovii awans do II ligi. Rok później mieliśmy w Polsce "zimę stulecia", stąd piłkarze na stadionie Wisły walczyli nie tylko z rywalem. Wprawdzie śnieżna nawierzchnia została utwardzona, ale zamieć nie ułatwiała gry. W związku z pogodą, na mecz przybyło ledwie pięć tysięcy (inne źródła mówią o ośmiu tysiącach) widzów. Spotkanie sędziował (1000. mecz w karierze) Mieczysław Wójcik, a Zdzisław Kapka pięćsetny mecz z "Białą Gwiazdą" na piersi uczcił bramką. Było 5-0 dla mistrzów Polski, to najwyższa wygrana w historii Meczów Wyzwolenia. Pierwsza połowa lat 80. - do Hawany i Myślenic U progu lat 80. już nie zamieć, a wiatr odnowy wiał, w Krakowie wciąż nieśmiało. W styczniu 1980 r. gośćmi podczas pomeczowego obiadu byli przedstawiciele władz z sekretarzem KW PZPR S. Markiewiczem, członkiem Egzekutywy KK PZPR i I sekretarzem KD PZPR Kraków-Śródmieście A. Kawalcem na czele. Przybył też sekretarz Konsulatu Generalnego ZSRR w Krakowie, W. Titow. Rok później było już zgoła inaczej. "Tempo" podkreślało, że apel o przekazanie środków zebranych w czasie Meczu Wyzwolenia na fundusz Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej spotkał się z pełnym poparciem MKZ NSSZ "S" region Małopolska. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Bruno Miecugow (ojciec Grzegorza) znany dziennikarz, przedstawiany też jako satyryk, pytany, kto wygra "Świętą wojnę" odparł z humorem i do rymu: Chcesz bym przewidział wynik? Chłopie, daj se rady! U nas zawsze z "panami" muszą wygrać "dziady"! Faktycznie, Cracovia w teorii nie miała zwykle szans z wyżej notowaną Wisłą, a z wszystkich 17 meczów o Herbową Tarczę wygrała aż sześć. Derby rządzą się swoimi prawami, co w dwuwierszu w balladzie ujął wspomniany na wstępie Tadeusza Dobosz, a odśpiewały "Andrusy". "Jedni Wisłę ukochali w sukcesy bogatą Ci Cracovii serce dali, za dolę garbatą" Jak inne to były czasy, niech świadczy fakt, iż kluby wspólnie obchodziły 75-lecie. "Tempo" ogłosiło konkurs na esej, reportaż lub wspomnienie, niestety oddzielnie na te związane z Cracovią, oddzielnie z Wisłą. Prace konkursowe należało wysyłać w pięciu egzemplarzach, nie mogły liczyć więcej niż 20 stron znormalizowanego maszynopisu. W 1983 r. "Pasy" przybyły na Mecz Wyzwolenia prosto z Limanowej. To były wyjątkowe, jubileuszowe, 150. derby. Zdzisław Kapka (dziś skaut Lechii Gdańsk) udział we wszystkich 10 meczach o Herbową Tarczę uczcił zdobyciem zwycięskiej bramki w spotkaniu wygranym 1-0. Po drugiej stronie komplet spotkań zaliczył obrońca Andrzej Turecki. "Tempo" podkreślało na boisku wojnę, której daleko do świętości. Była kopanina i rękoczyny. Celował w tym Marek Motyka (W), mistrz prowokacji, za co jury przyznało "złotą ciupagę". Wyróżnienia w tym zakresie dostał Cezary Tobollik (C) za odkopnięcie piłki w trybuny po gwizdku sędziego oraz Jerzy Kowalik (W), który tuż po wejściu na boisko kopnął swego kolegę z reprezentacji juniorów, Marka Podsiadłę (C), czym wywołał kolejną awanturę na boisku. Oryginalnym zachowaniem popisał się Krzysztof Gacek (C), który zdenerwowany niemrawymi poczynaniami kolegów udał się do...szatni. W takim towarzystwie gra go nie interesowała. "Pasy" grały "na walizkach", zaraz po zakończeniu Meczu Wyzwolenia via Warszawa i Praga udawały się do Hawany na Kubę, by wziąć udział w turnieju z udziałem reprezentacji Meksyku, Wenezueli i Kuby. Cracovia wygrała te zawody, by potem udać się jeszcze do Bułgarii na serię czterech meczów kontrolnych. Wisła z kolei miała jechać do RFN, zamiast tego udała się do...Myślenic. Zainspirowani krakowskim Meczem Wyzwolenia, piłkarze grali również w innych miastach. W Kielcach drugoligowcy po raz ósmy zmierzyli się z okazji rocznicy wyzwolenia miasta. Błękitni 2-1 pokonali Koronę, mecz obserwowało 3 tysiące widzów. W Tarnowie, w meczu o Puchar Wyzwolenia, Tarnovia zdemolowała Unię aż 5-0. Trzymając się wątku tarnowskiego, rok później, w 1984 r., w przerwie spotkania na stadion Cracovii wbiegł Piotr Sałakowski, który dla uczczenia 39. rocznicy wyzwolenia przybiegł do Krakowa z Tarnowa. W orwellowskim 1984 r. Edward Iwański sędziował po raz 750. i ostatni; w 113 spotkaniach szczebla centralnego udzielił zaledwie trzech napomnień. Cracovia była zwycięską po rzutach karnych, na pocieszenie równolegle wiślaczki po raz 15. zdobyły mistrzowską koronę w baskecie, w tle zapłonął olimpijski ogień w Sarajewie. Lata 1983-4 to jedyne dwa, gdy odwieczne rywalki grały w tej samej klasie rozgrywek - w I lidze. Redakcja "Tempa" dla grupy kibiców, która będzie się lepiej zachowywać, ufundowała proporzec. Niestety, atmosfera w 1984 r. była tak rynsztokowa, że nagrodę postanowiono wręczyć dopiero w marcu, gdy "Święta Wojna" odbędzie się na szczeblu ligowym. Nie znalazłem informacji co stało się z tym proporcem. W 1985 r. bramka Marka Świerczewskiego była najszybciej zdobytą w historii meczów o Herbową Tarczę, padła w 45 sekundzie. Za wygraną, wiślacy oprócz tarczy dostali piękny puchar od polonijnej firmy "Austropol". Inny, ufundowany przez firmę "Inter-Fragrances", przypadł najlepszemu (według uczestników spotkania z 1945 r.) zawodnikowi derbów, Markowi Motyce. Druga połowa lat 80. - występ jogina W 1986 r. podopieczni płk. Beruza z OHP Podgórze własnoręcznie przygotowywali nawierzchnię meczu. Wygrała III-ligowa Cracovia 3-1. Jej trener Antoni Szymanowski przekonywał, że zwycięstwo "Pasów" było zasłużone: - Na dwie akcje Wróbla odpowiedzieliśmy 7-8 naszymi. Przy lepszej skuteczności wynik mógł być hokejowy. Stefan Luchter, krakowski artysta metaloplastyk, przyznawał, że każda z tarcz herbowych była inna, ta przyznana w 1986 r. przedstawiała Kaplicę Zygmuntowską na Wawelu. Najlepiej wspominał pierwszą z 1974 r., która prezentowała fragment murów obronnych miasta. Na 15 ufundowanych nagród, aż 14 przypadło kibicom niemieszkającym w Krakowie, a na co dzień zameldowanych w Przemyślu, Szczecinie, Białymstoku i Lublinie. Mecz Wyzwolenia przyciągał, zapewniał też coraz to nowe atrakcje. W 1987 r. Jan Maślaniec z Legionowa zaprezentował umiejętności tyleż ekwilibrystyczne, co "hart ducha jogina". W przedmeczowym wywiadzie "Makino" chwalił się zagranicznym tournée po Bułgarii, na budowie elektrowni w Kozłodoju, 200 km od Sofii, gdzie pracowało blisko 1500 Polaków. - Gdy zagraliśmy hymny Wisły i Cracovii zebrani płakali ze wzruszenia. Na Meczu Wyzwolenia wystąpimy z tym samym co zawsze transparentem. Od "Świętej Wojny" nr 121 zmienia się tylko numeracja. W ostatnich dwóch latach dwukrotnie chcieli mi ten sztandar zabrać, za każdym razem doganiałem łobuzów na Błoniach... 1988 - na Marsie czy w dżungli? Czym dla Krakowa jest futbol można było się przekonać, widząc dawno niespotykany widok, kolejki po bilety pod kasami stadionu Cracovii już dwie godziny przed meczem. Było zasłużone 2-0 dla III-ligowych "Pasów", mogło być wyżej, ale na trzy minuty przed końcem rzut karny za faul Markowskiego na Wrześniaku zmarnował Baliga, trafiając w słupek. "Tempo" niejako antycypowało, co zdarzy się za dwa lata, pytając o "Heysel w Krakowie?". Ostrym piórem pisano: "Na miłość boską, gdzie my żyjemy? Na księżycu, na Marsie, czy w dżungli? Jak długo można tolerować zachowanie nastolatków, którzy opanowali stadiony i hale? Gdzie są odpowiednie władze i służby, których zadaniem jest wychowanie młodzieży? Kraków, jako stolica kultury narodowej powinien być pierwszym miastem, który wyda bezwzględną walkę hordom rozwydrzonych wyrostków! Dość tolerancji dla niepoprawnych! Stadion nie może być dżunglą". Aleksander Brożyniak, trener pokonanej Wisły, po meczu karcił swych piłkarzy: - Żeby wygrywać, trzeba na boisku myśleć, a tego moim zawodnikom dziś niestety zabrakło. Niespodziewane zwycięstwo zapewniły "Pasom" dwie bramki Mateusza Jelonka. Na stronie wikipasy profil Jelonka jest ubogi, znacznie bogatszy na stronie HistoriaWisły: - Trafiłem do "Pasów" z naboru, który prowadziły poprzez moją Szkołę Podstawową nr 96. Kibicowałem im, aczkolwiek nigdy nie utożsamiałem się wyłącznie z jednymi bądź drugimi. Będąc zawodnikiem Cracovii chodziłem na mecze Wisły. I nie pamiętam, by kiedykolwiek spotkały mnie nieprzyjemności ze strony sympatyków "Pasów" czy "Białej Gwiazdy". - Nie miałem żadnych obiekcji, by przejść do Wisły. Od pewnego czasu zerkałem, jeśli tak można powiedzieć, na drugą stronę Błoń. Wisła miała dużo lepszą drużynę od Cracovii. Mogłem grać w pierwszej lidze, nie wyjeżdżając z Krakowa. Jako grający trener Drwinki Drwinia Jelonek występował równocześnie w drużynie oldbojów Wisły, co sam skwitował następująco: - Trochę bliżej jest mi do Wisły. Mam z tego klubu bogatsze wspomnienia: pierwsza liga, 15 tysięcy ludzi na trybunach, ciekawe wyjazdy zagraniczne. W Cracovii osiągnąłem znacznie mniej". Zawsze na początku roku "Tempo" rozstrzygało konkurs im. Jana Rottera na reportaż sportowy. W 1988 r. objętość prac ograniczono do 10 stron. I nagroda - 350 tys. zł, II - 200 tys. zł, dwie III - po 100 tys., trzy wyróżnienia po 70 tys. zł. W archiwach można przeczytać fantastyczne reportaże z tamtych lat autorstwa m.in. Janusza Atlasa czy Jerzego Chromika. 1989 - harfa Derwida Wisła występowała w roli gospodarza na obiekcie rywalki, z racji remontu przy Reymonta. Przesłanie tych derbów, jako meczu poświęconego pamięci wyzwolicieli wielonarodowej Armii Czerwonej, nabrało w tamtym roku specjalnego znaczenia. Cały dochód z meczu przeznaczono na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi w Armenii. "Tempo" pisało, że wśród wyzwolicieli Krakowa na pewno nie brakowało "azjatyckich twarzy", w tym Ormian. Gdy spiker ogłosił losowanie kart wolnego wstępu na mecze Cracovii i Wisły oraz ich upominków i pamiątek, tłum kibiców pragnących złożyć bilety do losowania naparł na skromną barierkę. Tekturowe pudło pełniło rolę urny, zaś rolę sierotki odegrała Ewa Kozakowska, solistka krakowskich "Andrusów". W 1989 r. zespół wyjątkowo włączył do repertuaru piosenki ze Lwowa. Gdyby to miasto, zawsze Rzeczpospolitej wierne, zostało po wojnie w jej granicach, nie byłoby sporu o starszeństwo na krakowskich Błoniach. Musiał już szaleć kryzys ekonomiczny, bo "Tempo" ufundowało w nagrodę jedynie pięć skromnych kompletów: firmowy krawat i długopis oraz odznaka i naklejka jubileuszowa Tempa. "Tempo" piórem Andrzeja Skowrońskiego martwiło się losem Cracovii. Sprawozdanie z walnego zebrania członków zatytułowano: "W oczekiwaniu na harfę Derwida". - Cherlawość klubowego organizmu coraz wyraźniej nabiera charakteru chronicznego. Co wrażliwsi dopatrywali się już nawet objawów agonalnych. Trzeba postawić dokładną diagnozę, teraz w Cracovii za dużo jest oczekiwania na cud - mówił Tadeusz Błachut w obliczu nadzwyczajnego walnego zgromadzenia. Ustalono konieczność zmiany wizji Cracovii jako dobrowolnego zrzeszenia na wizję Cracovii jako nowoczesnego, prężnego przedsiębiorstwa sportowego. Na razie długi rosły, potrzebny był więc plan naprawczy, walne przerwano wniosek prof. Juliana Rajducha do czasu opracowania sensownego planu. Na koniec walnego Marek Paszucha, wiceprezydent miasta, oświadczył: - Dopuścić do upadku Cracovii byłoby błędem społecznym, politycznym, błędem wobec historii. Władze miasta będą ją popierać, ale nie będą za Cracovię szukać jej przyjaciół - zakończył wiceprezydent Krakowa. Nie widać było zadowolenia na twarzach zgromadzonych, gdy słuchali tego trzeźwego, realistycznego głosu. 1990 - zmiany, zmiany, zmiany... Ten rok był inny. W połowie poprzedniego padła komuna. Na początku 1990 r. gazety nie informowały o zbliżającej się "Świętej Wojnie", wątpiono czy w ogóle się odbędzie. W redakcji "Tempa" odbierano telefony od zaniepokojonych kibiców. Wisła była skłonna stanąć na placu boju 14 stycznia, Cracovia miała wątpliwości związane z formą sportową swych zawodników. Dyrektor "pasiaków" Mariusz Zawadzki publicznie obiecał zmobilizować swych zawodników. "Pasy" zaproponowały rywalom, by przez 90 minut w barwach obu drużyn grało po pięciu juniorów. Trener Wisły Adam Musiał obiecał się zastanowić. Prośba Cracovii motywowana była sytuacją w drużynie (wyjazdy A. i P. Karasiów, niewiadoma sytuacja Bargieła i Surowca). Ton w mediach był iście apokaliptyczny! "Ostatnia wieczerza hokeistów", w Warszawie na meczu koszykarskiej Legii pobity został sprawozdawca "Tempa"! Polska zmieniała się właściwie na naszych oczach, a z nią gazety. Dosłownie od sprawozdania z meczu o ostatnią Herbową Tarczę "Tempo" wychodziło w mniejszym formacie. Stare mieszało się z nowym. Na derbach na stadionie Cracovii kibole walczyli z jeszcze niezlikwidowaną milicją. Niespodziewanie 1-0 zwyciężyła Cracovia, a gazeta dała raport meczowy pod tytułem "Zwyciężyła młodość". Chociaż może i ten tytuł odnosił się do starć na trybunach i ulicach? Zawodnicy Wisły przyjechali na mecz prosto z obozu w Zakopanem i byli "zajechani". Tym należy tłumaczyć porażkę. Miejsce Mariana Jabłońskiego za sterem "Pasów" zajął 29-letni Tadeusz Moskal, pracujący ostatnio jako nauczyciel WF w XV LO. Od rana ekscesy miały miejsce pod Pocztą Główną, a także DH "Jubilat". W 25 minucie na mecz weszli zaprzyjaźnieni z kibicami Wisły fani Jagiellonii Białystok, i z miejsca zostają zaatakowani przez Cracovię. Wyrywane są ławki, którymi obrzucani są milicjanci. W rozgardiaszu gumowa pałka złamała się na nastoletniej dziewczynie. Zgroza... 1990 - opinie pułkownika milicji i socjologa Zajścia chuligańskie w czasie i po meczu Cracovia - Wisła wzburzyły opinię publiczną Krakowa. O sprawie mówił szef Dzielnicowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Śródmieściu płk Jerzy Żyżelewicz: - Nie spodziewaliśmy się aż takiej eskalacji chamstwa i brutalności ze strony kibiców głównie Cracovii, od których zaczęły się ogólnomiejskie burdy. (...) Próby opanowania agresywności maszerujących nie zdały się na nic, milicyjne nyski nie mogły przeszkodzić pochodowi. Dopiero 100 milicjantów ze szkoły podoficerów, połączone z dotychczasowymi siłami, rozbiły chuliganów pod Dworcem Głównym. Zatrzymano dwie osoby jedna miała przy sobie skradziony ze sklepu metalowy klucz dynamometryczny. Mamy informację, że podczas meczu ulotki rozrzuciła jedna z partii opozycyjnych. Prawda jest taka, że milicja w tej chwili ma zbyt małe siły, by mogła sprawnie reagować w takich ekstremalnych sytuacjach. Straty obliczone wstępnie wynoszą około 20 milionów złotych, nie licząc wybitych szyb! Chciałem podkreślić, że zachowanie grupy kibiców było mocno nietypowe. Jeszcze nigdy do tej pory nie było takiego wandalizmu, nie było takiej agresji wobec milicjantów, takiej zawziętości. Dlatego upatrywałbym obcej inspiracji, spoza ruchu kibiców. Co do przyczyn agresywnych zachowań młodych ludzi? U podstaw mówiąc w skrócie leżą procesy rozkładu rodziny, utrata więzi z dziećmi, pewne załamanie sytuacji w kraju niewiara w przyszłość. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Socjolog doc. dr hab. Jerzy Mikułowski-Pomorski mówił, że "mogło być jeszcze gorzej": - To wszystko oczywiście okropne, ale muszę powiedzieć, że wydarzenia i tak miały przebieg łagodniejszy niż uzasadniałaby to istniejąca sytuacja społeczna. Mecz, który odbył się przecież po przerwie między regularnymi rozgrywkami, stał się tylko pretekstem do zebrania się tysięcy młodych ludzi nie tylko z Krakowa. Wynik spotkania nie miał dla uczestników zajść żadnego znaczenia. Sport w tym wypadku stracił walor rozrywki rozładowującej napięcie społeczne, jakie ludzie przynoszą na stadiony. Musimy więc spojrzeć na sytuację pokolenia 14-20 latków. Obecni młodzi ludzie swój pierwszy okres świadomego życia spędzili w atmosferze cywilnego terroru, a w wielkich miastach, przy ciągłej obecności sił ZOMO i walk z nimi. Wytworzył się etos walki z milicją. I oto młodzież z takim właśnie skrótowo tylko opisanym bagażem doświadczeń spotyka się w oko w oko z obecnie realizowanym programem gospodarczym i pierwszymi jego negatywnymi skutkami. Znajdując się w takiej sytuacji młodzi ludzie zaatakowali budynki i ludzi uzbrajających wartości bardzo mocno krytykowane: komitet PZPR, konsulat radziecki, milicjantów. Poszli utartym szlakiem poprzednich manifestacji, ale po drodze atakowali właściwie wszystko, bez specjalnego wyboru, bo ucierpiał kiosk Totolotka, ale i uniwersytet. Bierność sił porządkowych, można wytłumaczyć również jej sytuacją społeczną. Milicjanci stronią od bicia nawet w podwórkowych, dziecięcych zabawach. Tego akurat dnia tracili swego politycznego patrona, jakim było PZPR. Nie wiedzą właściwie, jakich wartości mają dziś bronić. Najłatwiej spytać, co dalej i od razu sobie odpowiedzieć - rozwiązać, zakończyć, ukrócić. To prawda, że mecze Cracovii i Wisły nierzadko były okazją do wybryków pseudokibiców. Prawda jest także i to, że kibice szaleją przy innych okazjach, na innych stadionach, praktycznie w większości miast w Polsce. Dotykamy głębszego problemu - co leży u podstaw chuligaństwa w ogóle? Czy zjawiska takie są immanentnie związane z piłką nożną? Nie! Czy sprawę rozwiązałaby zdecydowana akcja milicji? Doraźnie - tak, na dłuższą metę - nie, gdyż w młodych ludziach leżą pokłady złości, nienawiści. Jeśli to się nie zmieni - ekscesy zdarzać się będą nadal. Co z meczem Cracovia-Wisła? Odczekać, zastanowić się. Tradycję derbów oczyścić z polityki, być może zmienić termin, oddziaływać prewencyjnie, operacje milicyjną dobrze przygotować. 1990 - tło W III-ligowym GKS Bełchatów piłkarze zostali przesunięci na bezpłatne urlopy. Nowo wybrana rada pracownicza Krośnieńskich Hut Szkła pierwsze posiedzenie rozpoczęła od redukcji 44 etatów sportowych do tej pory przeznaczonych dla klubu sportowego Karpaty. Siatkarze otrzymali urlopy bezpłatne z Fabryki Obuwia Sportowego "Fabos" do końca czerwca 1990 r. Od tej pory klub miał się utrzymywać z prowadzonej przez siebie grupy malarsko-dekarskiej oraz z parkingu. To w niższych ligach. Piłkarze sławnego Górnika Zabrze, którym kiedyś kibicowała cała Polska w komplecie otrzymali wymówienia! Kopalnia "Makoszowy" wypowiedziała umowy 23 "lewoetatowcom" zatrudnionym przy Roosevelta. "Tempo" kosztowało 300 zł. Cracovia na wyjazd do Gdańska na hokejowy mecz ze Stoczniowcem potrzebowała cztery miliony. Bardziej opłacało się oddać walkowera, sytuacji w tabeli to i tak nie zmieniło, a było tańsze. Zarząd milicyjnej Olimpii Poznań podjął decyzję o przekazaniu dwóch milionów złotych dla dzieci specjalnej troski na fundusz SOS Jacka Kuronia. Komisja Zakładowa NSZZ "Solidarność" w Zakładach Przemysłu Bawełnianego "Andropol" w Andrychowie nie zgodziła się, by siatkarze tamtejszego Beskidu trenowali w czasie pracy. GKS Jastrzębie miało sześć sekcji występujących z powodzeniem na szczeblu I i II ligi i umowy z kopalniami ważne jeszcze na I kwartał, ale likwidator odwiedził je wcześniej, tak by nikt nie pomyślał, że jego przybycie 1 kwietnia jest żartem primaaprilisowym. Wywiad z pięściarskim mistrzem Zbigniewem Pietrzykowskim, wówczas trenerem, zaczynał się od słów: "Koniec ligi czy boksu w Polsce?". Pozostając w tematyce szermierki na pięści gazeta zapowiadała walkę starych mistrzów George’a Foremana i Gerry’ego Cooneya. A że ich sława dawno przeminęła? Promotor Joe Hand znalazł idealne porównanie: "To jak striptiz Liz Taylor. Jest już stara i gruba, ale wszyscy zapłacą krocie, by raz jeszcze zobaczyć ją nagą". W całym RWPG wrzało. Media, również sportowe, były pełne relacji z Rumunii, gdzie odbyła się egzekucja małżeństwa Ceausescu. Z bronią w ręku po stronie powstańców zginął były kapitan reprezentacji rugby Radu Durbac. Kilka tygodni później Wisła ponownie zagrała towarzysko z Cracovią. Tym razem 10-1 wygrała "Biała Gwiazda". Ten mecz miała rozegrać pierwsza drużyna Cracovii, jednak nie mogła wystąpić z powodu zatrucia zawodników. Wobec nalegań Wisły mecz rozegrano, ale z udziałem juniorów, którzy wystąpili jako Cracovia II. Z I składu grali tylko Sułdecki i Bartuś. Dzień później Wisła grała mecz ligowy. Według gazety "Biała Gwiazda" (numer 7/43 z listopada 2004 r.) mecz rozegrano w lutym, a sześć bramek strzelił Kazimierz Moskal. Wyniki meczów o Herbową Tarczę Krakowa 1974 r. Cracovia (III liga) - Wisła (I liga) 1-2 1975 r. Wisła (I) - Cracovia (III) 1-4 1976 r. Cracovia (III) - Wisła (I) 1-5 1977 r. Wisła (I) - Cracovia (III) 2-2, w karnych 4-2 dla Wisły 1978 r. Cracovia (III) - Wisła (I) 0-1 1979 r. Wisła (I) - Cracovia (II) 5-0 1980 r. Cracovia (II) - Wisła (I) 1-1 w karnych 4-3 dla Cracovii 1981 r. Wisła (I) - Cracovia (II) 4-1 1982 r. Cracovia (II) - Wisła (I) 0-1 1983 r. Wisła (I) - Cracovia (I) 1-0 1984 r. Cracovia (I) - Wisła (I) 0-0, w karnych 6-5 dla Cracovii 1985 r. Wisła (I) - Cracovia (II) 4-0 1986 r. Cracovia (III) - Wisła (II) 3-1 1987 r. Wisła (II) - Cracovia (III) 1-0 1988 r. Cracovia (III) - Wisła (II) 2-0 1989 r. Wisła (I) - Cracovia (III) 2-1 1990 r. Cracovia (III)- Wisła (I) 1-0 Maciej Słomiński Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź!