- Nie mam potwierdzonej wpłaty na konto UMŁ, jako jednego z wierzycieli Widzewa. Termin był do piątku. Mam nadzieję, że deklaracje ze strony Widzewa, które były też publicznie formułowane, będą zrealizowane i, zgodnie z postanowieniem układowym, pieniądze każdy z wierzycieli otrzyma - powiedział we wtorek wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela. Na mocy układu zawartego z wierzycielami pod koniec 2013 r. kilkanaście milionów zadłużenia wobec przeszło 160 podmiotów Widzew ma spłacać do 2029. Najdłużej, przez 15 lat, będzie oddawał pieniądze łódzkiemu magistratowi, któremu jest winny m.in. ponad 1,1 mln zł za dzierżawę stadionu oraz 75 tys. zł podatku od nieruchomości. Do minionego piątku Widzew miał wpłacić łącznie ok. 1,8 mln zł na konta kilkudziesięciu wierzycieli (m.in. byłych piłkarzy, trenerów i wojewódzkiego ZPN). Część z nich nieoficjalnie potwierdziło, że pieniądze nie wpłynęły na ich konta. Magistrat oficjalnie poinformował, że rata na razie nie dotarła. Jeśli miasto przelewu nie dostanie, to Widzew straci 500 tys. zł dotacji przyznanej na pierwsze półrocze 2015 r. - To są obwarowania, które wynikają z procedur konkursowych. Nie można mieć zaległości w stosunku do miasta i otrzymywać pieniędzy. Postępowanie układowe to była forma ugody i wywiązywanie się z tej ugody pozwalało miastu przekazywać pieniądze do klubu - wyjaśnił Trela. Dodał, że warunkach umowy dot. otrzymania miejskiej dotacji jest też drugi zapis, który klub musi wypełnić. Chodzi o udział w rozgrywkach ligowych. - Zanim przelejemy pieniądze musimy mieć pewność, że Widzew dokończy sezon w pierwszej lidze i ma uregulowane swoje zobowiązania - powiedział Trela. Pierwsza liga piłkarska wznowiła rozgrywki w miniony weekend, ale Widzew nie rozegrał meczu z Sandecją Nowy Sącz. Powodem odwołania spotkania było zawieszenie jego licencji z powodu braku zgody na rozgrywanie imprez masowych. Takiej zgody klub nadal nie ma. Widzew od dłuższego czasu stara się o możliwość rozgrywania spotkań w Byczynie k. Poddębic (łódzkie). Po piątkowej decyzji dot. zawieszenia licencji pojawił się też pomysł wynajęcia stadionu Ruchu w Chorzowie. Trela przypomniał, że władze Łodzi proponowały Widzewowi, by w rundzie wiosennej grał na obiekcie Szkoły Mistrzostwa Sportowego przy ul. Milionowej lub na starym stadionie Łódzkiego Klubu Sportowego przy al. Unii, ale żadna z tych propozycji nie spotkała się z przychylnością władz klubu. - Myśmy otrzymali ze strony Widzewa informację następującej treści: dziękujemy za wsparcie, dziękujemy za pomoc - poradzimy sobie sami, jeżeli chodzi o bazę i obiekt do czasu wybudowania nowego stadionu na Widzewie - poinformował Trela. Dodał, ze po otrzymaniu takiego komunikatu władze miasta robią to, co do nich należy. - Inwestycja na Widzewie trwa (budowa nowego stadionu - przyp. red.), mamy też rozstrzygnięty konkurs na pieniądze dla klubów sportowych. To co należy do miasta jest zrobione. My jesteśmy odpowiedzialni i poważni. Oczekuję tego samego ze strony klubu sportowego Widzew - powiedział Trela. Podkreślił jednocześnie, że władzom miasta zależy na tym, by Widzew nadal występował w pierwszoligowych rozgrywkach. Dowodem na to ma być m.in. list, jaki prezydent Łodzi Hanna Zdanowska wysłała do prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Zwraca się w nim z prośbą o odwieszenie licencji Widzewa. Sam klub po piątkowej decyzji Komisji Licencyjnej nie komentuje aktualnej sytuacji; ograniczył się do opublikowania komunikatów o złożeniu odwołania oraz o prośbie do policji o kolejną lustrację obiektu w Byczynie. Klub nie poinformował, czy spłacił ratę wynikającą z postępowania układowego.