Warta Poznań miała dzisiaj szansę opuścić strefę spadkową, ale warunkiem było pokonanie Wisły Kraków. Wisły, która w końcówce roku może zapewnić sobie w miarę spokojną rundę wiosenną, bo taki status dałoby sześć czy siedem punktów wywalczonych w meczach z Wartą, Zagłębiem i Bruk-Betem. Warta - Wisła. Biegali aż miło, ale nie strzelali Warta bardzo ostro ruszyła na rywala. Już w 21. sekundzie zdobyła nawet gola, ale radość Mateusza Kuzimskiego była krótka - napastnik Warty był na spalonym w momencie zagrania piłki przez Adama Zrelaka. Taka ofensywa gospodarzy, którzy zgodnie z zapowiedzią trenera wyszli dwójką napastników, trwała przez 10 minut. A później z każdą minutą Wisła przejmowała środek pola. Przejmowała też kontrolę nad spotkaniem, ale nie przekładało się to na bramkowe sytuacje. Tych nie było w ogóle, tak po jednej, jak i po drugiej stronie boiska. Trzy celne strzały w tej połowie - Yawa Yeboaha, Gieorgija Żukowa i Szymona Czyża - nie miały prawa zaskoczyć bramkarzy. Podsumowaniem ofensywnej indolencji była sytuacja Felicio Brown Forbesa z 42. minuty. Napastnik Wisły wyszedł sam na sam z Adrianem Lisem, bramkarz był na dziesiątym metrze, a Kostarykanin i tak trafił w niego. Bramka i tak nie zostałaby zaliczona, bo piłkarz Wisły był wcześniej na spalonym. Jednego Warcie i Wiśle nie można zarzucić - chęci biegania. Przed przerwą jeden i drugi zespół, choć nie było doliczonego czasu, przebiegł ponad 61 km. To się zdarza rzadko, ale być może temperatura (0 stopni) tak wpłynęła na zawodników. Warta Poznań strzeliła po przerwie Druga połowa przez 20 minut wcale nie była lepsza. Warta znów miała lepszy fragment w ofensywie, gdy wywalczyła kilka rzutów rożnych, a celnie strzelali Jan Grzesik i Mateusz Kupczak. Wisła zaś nawet jak przeważała, to nie zagrażała bramce Lisa. Aż w końcu, w 66. minucie, sytuacja całkowicie się zmieniła. Obrońca Warty Robert Ivanov dostał piłkę ponad 30 metrów przed bramką Wisły - choć kibice krzyczeli mu, by strzelał, zdecydował się na zagranie w pole karne. Prosto pod nogi Adama Zrelaka, którego nie upilnował Serafin Szota. Na dodatek stoper Wisły złamał linię spalonego. A Słowak z Warty przyjął piłkę i przerzucił nad Pawłem Kieszkiem. Studio Ekstraklasa na żywo w każdy poniedziałek o 20:00 - Sprawdź! Wisła Kraków zaatakowała i wyrównała Wisła nie miała już nic do stracenia. Zepchnęła Wartę do obrony, która z każdą minutą robiła się coraz bardziej rozpaczliwa. W 77. minucie przed bramką Warty mogli strzelać Brown Forbes i Hanousek - zabrakło im decyzji. Później celnie uderzył Dor Hugi, ale Adrian Lis był na posterunku. W 89. minucie piłka w końcu wpadła do siatki po strzale Kostarykanina, ale wcześniej faulowany był Dawid Szymonowicz. W końcu jednak cofnięta Warta została za to skarcona - pod koniec 93. minuty Brown Forbes zagrał głową na dalszy słupek, a Michal Frydrych główką pokonał Lisa. Andrzej Grupa z Grodziska Wlkp. Warta Poznań - Wisła Kraków 1-1 (0-0) Bramka: 1-0 Zrelak 66., 1-1 Frydrych 90. +3 Warta: Lis - Grzesik, Ivanov, Szymonowicz, Trałka, Kiełb - Kopczyński, Czyż (62. Sangowski), Kupczak - Kuzimski (62. Czyżycki), Zrelak (80. Rodriguez). Wisła: Kieszek - Hanousek, Frydrych, Szota, Gruszkowski (86. Plewka) - El Mahdioui - Młyński (61. Savić), Škvarka (70. Kliment), Żukow (86. Kuveljić), Yeboah (70. Hugi) - Brown Forbes. Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 1088.