Wisła ograła już wyraźnie dwóch pozostałych beniaminków - 6-0 w Mielcu Stal i 3-0 na swoim stadionie Podbeskidzie. Zatrzymała się jednak dość nieoczekiwanie na Warcie Poznań, która do soboty w roli gospodarza wywalczyła zaledwie jeden punkt. Nic dziwnego, ze trener "Białej Gwiazdy" Artur Skowronek był po meczu mocno rozczarowany, jego zespół prowadził od 9. minuty 1-0. - Bardzo chcieliśmy strzelić bramkę i napędzać kolejne sytuacje. Tak się stało, ale zabrakło nam skuteczności, by zdobyć tę drugą bramkę - ocenił szkoleniowiec Wisły. - Później pojawiły się błędy, które zaczęły napędzać przeciwnika. Napędziły mu bramkę kontaktową, a na drugą połowę piłkarze Warty wyszli z jeszcze większym zębem - dodawał. Skowronek między słowami przyznał, że Warta była bardziej zdeterminowana, by wygrać to spotkanie. - Mamy umiejętności, ale musimy do nich dołożyć także inne argumenty, bo bez tego będzie nam trudno w każdym spotkaniu. To już kolejny mecz pokazujący, że tak właśnie jest i trzeba to szybko zmienić - uważa. Trener Wisły podkreślił, że jego drużyna źle prezentowała się w ataku pozycyjnym. - Brakowało w nim tempa, ale myślę tu nie tylko o podaniach, ale i ruchu bez piłki. Nie było wyciągania przeciwnika, szukania przestrzeni dla kolejnego partnera. A zakładaliśmy przecież, że tego musimy szukać. Trzeba więc trening przełożyć na mecz - oceniał szkoleniowiec wiślaków. - No i zabrakło drugiej bramki, która by uspokoiła nasze poczynania. Wierzę, że ten gol napędzałby nasz atak, a tak to tylko napędziliśmy przeciwnika - zakończył Skowronek. Andrzej Grupa