To byłaby jedna z największych sensacji nie tylko tego sezonu, ale może w całej historii rozgrywek ligowych w Polsce. Warta Poznań - najstarszy ligowiec i jeden z założycieli polskiej ligi piłkarskiej w 1927 roku - miała przecież z hukiem spaść z Ekstraklasy w tym sezonie. Spaść, bo przecież do najwyższej ligi nie przystawała ani budżetem, ani kadrą, ani doświadczeniem.Tymczasem dzisiaj trener Piotr Tworek raczej asekuracyjnie mówi, że nie ma "komfortu punktowego", bo Warta się jeszcze nie utrzymała. Brakuje jej naprawdę niewiele, matematycznie może sobie zapewnić utrzymanie w następnej kolejce. Warta Poznań zbliża się do wysokich miejsc Już nikt nie mówi o Warcie w kontekście utrzymania w lidze, a czasy, gdy interesowały ją wyniki Podbeskidzia Bielsko-Biała czy Stali Mielec, minęły. Teraz bardziej interesujące są dla Zielonych wyniki Piasta Gliwice czy Rakowa Częstochowa, gdyż kapitalna postawa w lidze przesunęła ich właśnie w te okolice tabeli. A są to okolice miejsc gwarantujących udział w europejskich pucharach.Brzmi kosmicznie? Bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że taki nieduży, wciąż biedny i niedawno grający w niższych ligach klub mógł walczyć o puchary. Gdy się jednak nad tym zastanowić, okaże się, że w podobnej sytuacji jeszcze nie tak dawno był Raków Częstochowa - też grał ligę niżej, też nie należał do polskiej czołówki, a dzisiaj jego walka o puchary i to na dwóch frontach (liga i Puchar Polski) nikogo nie dziwi. Wartę Poznań takie możliwości omijały. Gdy stanowiła czołówkę polskiej ligi, czyli przed wojną, europejskie puchary nie istniały. Gdy po raz ostatni zdobywała mistrzostwo Polski (1947 rok) i spadała z najwyższego szczebla rozgrywek na całe dziesięciolecia (1950 rok), nadal nie istniały. Gdy wróciła w latach 1993-1995, walczyła tylko o byt.Historię polskich występów w europejskich pucharach tworzyły inne kluby - Górnik Zabrze, Widzew Łódź, Legia Warszawa, także Lech Poznań, który ostatniej jesieni grał w fazie grupowej Ligi Europy, a nie Warta. To poza jej historią i - jak się wydawało - poza jej możliwościami. Warta Poznań w pucharach to nonsens? Dzisiaj w Warcie nikt głośno nie wypowie zapewne słowa "europejskie puchary", żeby nie narazić się na śmieszność, ale już za chwilę podobne tezy mogą przestać być śmieszne. Po rozprawieniu się z Górnikiem Zabrze 2-1, poznańscy piłkarze tracą do trzeciego Rakowa Częstochowa pięć punktów (Raków ma jednak mecz zaległy), natomiast do czwartej Lechii Gdańsk - cztery. O przy zdobyciu Pucharu Polski przez Raków i utrzymaniu się tej drużyny w czołowej trójce, to właśnie czwarta pozycja może pozwolić na grę w Pucharze Konferencji. O Górniku Zabrze mówiono przed sezonem jako o kandydacie do gry w pucharach. Jego obecność na pozycjach, które to umożliwiają, nikogo jakoś by nie zdziwiła. Skoro Warta do ogrywa, to dlaczego ona miałaby dziwić. Nie to było celem Zielonych, nie na tak wysoko zawieszoną poprzeczkę się porywali, ale sam trener Tworek powiedział, że w zespole znajdują się jeszcze spore rezerwy. Dodał, że Warta nie obserwuje tego, co za nią, ale to, co przed nią. A przed nią już tylko szeroka czołówka ligi.