O tym, że podczas środowego treningu Zagłębia Sosnowiec doszło do skandalicznego incydentu, poinformował serwis Meczyki.pl. Jak przekazał Samuel Szczygielski, na zajęciach pojawiła się grupa kibiców, która zaatakowała Alaksandra Chackiewicza. Trener został uderzony w twarz i miał zostać kilkukrotnie kopnięty. Prawdopodobnie zajście ma związek z ostatnimi wydarzeniami w klubie - Zagłębie zajmuje obecnie ostatnie miejsce w tabeli I ligi i wiele wskazuje na to, że nie zdoła się utrzymać. Podopieczni Chackiewicza dwa ostatnie spotkania ligowe - z Lechią Gdańsk i GKS-em Katowice - przegrali w stosunku 0:4. Po drugim z meczów dość kuriozalnej wypowiedzi udzielił białoruski trener, który stwierdził, że to piłkarze ustalali taktykę na spotkanie. "Nie wiem, jaki był ten plan, wszystko wymyślił zespół, ja zostałem za zamkniętymi drzwiami. Nie ma anarchii, piłkarze muszą wiedzieć, że też są odpowiedzialni za wynik. Niektórzy zawodnicy mogą, ale nie chcą (grać), a inni chcą, a nie mogą. Nie jestem matematykiem, ale powiedziałem im, że jeśli ktoś nie chce, to może już nie wychodzić na boisko" - mówił. Zapadła decyzja ws. Lewandowskiego. Jest oficjalny komunikat Zagłębie Sosnowiec o skandalu podczas treningu. Sprawa zgłoszona na policję I chociaż kibice Zagłębia mają prawo czuć rozczarowanie z powodu wyników swojego zespołu i mieć o to pretensje do Chackiewicza, to nie zmienia faktu, że ich zachowanie było skandaliczne. Sam klub nie spieszy się jednak z ocenami, a w lakonicznym komunikacie wydanym w środę dość enigmatycznie opisał zajście na treningu. Klub poinformował, że zgłosił sprawę na policję, która próbuje obecnie ustalić okoliczności zdarzenia. "Jednocześnie chcielibyśmy poinformować, że w ciągu najbliższych 24 godzin powiadomimy Państwa o decyzjach personalnych dotyczących naszego Klubu" - dodano. Głos w sprawie zabrał też sam trener Zagłębia. Chackiewicz cytowany przez użytkownika BuckarooBanzai, którego w serwisie X (dawny Twitter) śledzi ponad 117 tys. osób, zaznaczył, że początkowo zajęcia przebiegały w normalnej atmosferze. W pewnym momencie pojawili się jednak ludzie, którzy byli agresywni w stosunku do zawodników i członków sztabu szkoleniowego. "Moi zawodnicy pokazali jedność. Ja sam jestem wychowany na ulicy i umiem zachować się w takich sytuacjach, umiem zrobić unik, umiem się bronić. Nie czuliśmy się bezpiecznie. Problem w tym, że klub nie zadbał o właściwe zabezpieczenia na treningu. To nie powinno mieć miejsca" - podkreślił. Znany piłkarz znów zagra w reprezentacji Polski. Ale nie u Probierza