Dawid Szulczek po raz pierwszy z Ekstraklasą zetknął się właśnie w Wiśle Kraków - jako 29-letni trener został tam asystentem Artura Skowronka. W Krakowie spędził osiem miesięcy, po czym w lipcu zeszłego roku przeniósł się do Wigier Suwałki. Teraz wrócił do PKO Ekstraklasy, ale w roli pierwszego szkoleniowca Warty Poznań. Warty, która jest w bardzo trudnej sytuacji i właśnie spadła na ostatnie miejsce w tabeli. Jeśli jednak w poniedziałek wygra z Wisłą, przeskoczy trzech rywali i wydostanie się poza strefę spadkową. Warta - Wisła. Mecz o sześć punktów? Niekoniecznie Szkoleniowiec "Zielonych" zdaje sobie sprawę z tego, jak istotne jest poniedziałkowe starcie w Grodzisku. - Dla nas każdy mecz jest kluczowy, a jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy mieć kontakt z bazą. Jeśli jednak mamy wygrać z Wisłą i przegrać cztery kolejne mecze, a z drugiej strony: przegrać z Wisłą i wygrać trzy kolejne, to wiadomo, co będzie lepsze. Podchodzimy do kolejnych spotkań tak, że trzeba je wygrać. Stawką sześć punktów? To tylko przysłowiowe sześć punktów, bo mecz jest o trzy, a nie wiemy, jak się ułoży tabela na koniec sezonu. Nie wiemy, kto wystrzeli wiosną, a kto będzie pikował. Nie możemy patrzeć tak, że Wisła ma 17 punktów, my 11, więc jest to spotkanie decydujące o utrzymaniu. Bo tak nie jest, zostało 20 kolejek - mówi trener Dawid Szulczek. Warta spodziewa się ofensywnej Wisły Trener Warty Poznań sądzi, że znajomość Wisły Kraków, tamtejszych klubowych realiów, może mu nieco pomóc w przygotowaniu drużyny. - Znam część drużyny, sporą część kadry zarządzającej i sztabu. Mimo wszystko jest tam już chyba ponad połowa nowych piłkarzy, bo sporo przetasowań było w Wiśle. Jest nowy trener, który ma inną wizję niż poprzednicy. Z moich czasów zostali: Szot, Sadlok, Żukow... i chyba tyle. Mam nadzieję, że znajomość Wisły to będzie jakaś mała cegiełka i pomoże w zdobyciu trzech punktów. Tyle że ważniejsza jest wiedza o swojej drużynie - twierdzi Dawid Szulczek. W zeszłym tygodniu trenerzy Warty dość długo czekali z przedstawieniem analizy gry rywali drużynie. Stało się to dopiero w piątek, bo podstawą był czwartkowy mecz Wisły w Pucharze Polski z Widzewem Łódź. Trener Szulczek dość odważnie dzieli się swoimi przemyśleniami o rywalu z dziennikarzami i tak było i tym razem. - Kluczowym momentem meczu z Widzewem były zmiany, które trener zrobił przed wyrównującą bramką. Zaczęli grać na dwóch napastników, Brown-Forbes zdobył jedną bramkę, a Kliment dwie. To może mieć taki wpływ na mecz z nami, że trener Gul’a zdecyduje się na podobny wariant, który stosował od 60. minuty w Łodzi, czyli z dwójką napastników razem. Ma komfort, jeśli chodzi o młodzieżowców, bo Gruszkowski i Szot mogą grać na prawej obronie, a Młyński ze Starzyńskim na skrzydle, więc dwie pozycje są bardzo bezpieczne. Na bramce pewnie postawi na Kieszka, który uratował Wisłę w dwóch sytuacjach, w tym jednej w doliczonym czasie. A co do defensywy - bardzo dobrze funkcjonowały boki, dobrze też na środku El Mahdioui z Żukowem. Spodziewam się, że zamiast Savicia może zagrać Kliment, a Wisła ustawi się w systemie 4-3-2-1, łamanym do 4-4-2 - opowiada trener Warty Poznań i jeszcze raz podkreśla, że wiedza o przeciwniku jest ważna, ale ważniejsze przygotowanie swojej drużyny. - Mocno koncentrujemy się na swojej robocie, musimy wykonać ją w stu procentach, by nie zabrakło chwilami odpowiedzialności czy skuteczności - zapewnia. Warta też ma spore problemy przed tym spotkaniem, w jej wąskiej kadrze zabraknie trzech bocznych pomocników. W efekcie trener Dawid Szulczek również rozważa grę na dwóch napastników. Ekstraklasa. Warta gra z Wisłą, gdzie transmisja? Mecz Warty z Wisłą w poniedziałek o godz. 18, transmisja w Canal+ Sport, relacja "na żywo" na sport.interia.pl. Andrzej Grupa