Jesienią ubiegłego roku "Zieloni" wygrali tylko jedno spotkanie w Grodzisku, gdzie są gospodarzami - lepiej radzili sobie na wyjazdach. Wiosną do skutecznej gry w roli gości doszło regularne punktowanie na "swoim" obiekcie - to aż pięć zwycięstw w dziewięciu meczach. Teraz powtarza się sytuacja z zeszłego roku - po 1-1 z Pogonią i 0-2 z Legią przyszedł czas na kolejny remis, tym razem 1-1 z Jagiellonią. Warta Poznań miała sporo szczęścia z Jagiellonią Białystok - Szanujemy ten punkt i to bardzo mocno. Wiemy, ile nas kosztował wysiłku, zwłaszcza w drugiej połowie, gdy po szybko straconej bramce gra przestała się nam układać. Wyrównanie sprawiło, że Jagiellonia bardzo mocno przycisnęła, a my się strasznie gubiliśmy. Był fragment, gdy druga bramka wisiała w powietrzu. Dobrze,że wtedy wytrzymaliśmy i nie popełniliśmy rażącego błędu, choć jeden strzał z pola karnego mocno przyspieszył tętno - mówił po meczu trener Warty Piotr Tworek. - Mimo, że w drugiej połowie graliśmy gorzej, to mieliśmy swoją szansę, ale Mateusz Kuzimski nie trafił w końcówce czysto w piłkę po bardzo dobrej wrzutce Jakuba Kiełba. A pierwsza połowa była w miarę OK. Teraz mamy dwa tygodnie i wiemy, ile w tym czasie czeka nas pracy. To już nie jest ten sam zespół co w poprzednim sezonie - dodał Tworek. Trener Warty kilka ciepłych słów posłał w stronę Michała Kopczyńskiego, który znów zastąpił zmęczonego Łukasza Trałkę i uspokoił grę zespołu. Były kapitan Legii wraca do formy po wyleczeniu kontuzji. - Michał pracuje na pełnych obrotach, wykonuje sto procent obciążeń. A my pamiętamy, że Łukasz już wiecznie młody nie będzie, a w drugiej połowie, gdy Jagiellonia przydusiła, te trudy odbiły się na nim i na innych. Michał za to ma doświadczenie, przegląd pola i wie, co robić w środku pola. Może nie jest jeszcze gotowy na 90 minut gry, ale oby nie przytrafiło mu się coś, co może go wyeliminować - twierdzi Piotr Tworek. Andrzej Grupa