Do przerwy ełkaesiacy prowadzili po trzecim golu w tym sezonie Macieja Radaszkiewicza. Po zmianie stron Artur Derbin, trener GKS-u robił zmianę za zmianę, by odwrócić losy spotkania, ale jego podopieczni zamiast strzelić gola stracili drugiego. ŁKS czekał trzy miesiące - Zwycięstwo w poprzedniej kolejce z GKS-em Katowice dodało łodzianom animuszu. Czasami miałem wrażenie, że grają nawet za odważnie. Nie potrafiliśmy jednak wykorzystać odebranych im piłek - przyznał szkoleniowiec tyszan. - Mieliśmy duży apetyt na zwycięstwo. Nie ustrzegliśmy się błędów, a żałuję zwłaszcza sytuacji w końcówce, kiedy byliśmy bliscy wyrównania. 5659198 Choć przed sezonem ŁKS był uznawany za jednego z faworytów do awansu, tylko na początku rozgrywek się wywiązywał z tej roli. Wtedy zremisował w Tychach i wygrał dwa kolejne mecze (z Puszczą Niepołomice i Skrą Częstochowa). Na dwa kolejne zwycięstwa musiał czekać ponad trzy miesiące. Po wygranej z GKS-em Katowice w niedzielę pokonał GKS Tychy. ŁKS wygraną okupił stratą trzech zawodników Awansował na szóste miejsce w tabeli, a w strefie barażowej nie był od 11. kolejki. - Zagraliśmy lepiej niż tydzień temu, a w dodatku w spotkaniu z tak wymagającym rywalem. Czułem, że kontrolowaliśmy spotkanie - twierdzi trener Vicuna. - Stworzyliśmy więcej sytuacji podbramkowych. Pierwsza połowa była niemal idealna. Zabrakło może jeszcze drugiego gola. Byliśmy szybsi od rywala, a pod względem zaangażowania wyglądało to bardzo dobrze. Hiszpańskiego szkoleniowca mogą jednak martwić żółte kartki, które jego podopieczni zobaczyli podczas spotkania. Dla wszystkich ukaranych - Jakuba Tosika, Pirulo i Bartosz Szeliga - oznaczają, że nie zagrają w następnej kolejce ze Skrą. Piłkarze ŁKS mają jeszcze do rozegrania jedno spotkanie zaległy. Gdyby wygrali 1 grudnia z Chrobrym Głogów sytuacja w tabeli jeszcze się poprawi. - W tym tygodniu zrobiliśmy duży krok do przodu i mam nadzieję, że zrobimy kolejne - stwierdził Vicuna. ak