A po zwycięstwach z GKS Katowice i GKS Tychy są tuż za strefą barażową. Jeśli pokonają w piątek Skrę Częstochowa (godz. 18, transmisja Polsat Go Box Sport), a potem w środę w zaległym meczu Chrobrego Głogów, mogą awansować nawet na trzecie miejsce. Skra - niewygodny rywal dla każdego Formalnie gospodarzem spotkania jest Skra, ale zostanie rozegrane w Łodzi przy al. Unii. Łodzianie już drugi raz w tym sezonie korzystają z tego, że rywale mają problemy z infrastrukturą. Wcześniej na stadionie ŁKS gospodarzem była Sandecja Nowy Sącz. Piłkarze trenera Vicuni wtedy wygrali 1:0. - Skra to bardzo niewygodny rywal dla wszystkich zespołów. Z ostatnich pięciu spotkań wygrali cztery. Mało bramek strzelają, ale tez niewiele tracą. Są groźni przy stałych fragmentach. Z 13 goli, osiem czy dziewięć zdobyli ze stałych fragmentów - podkreśla trener Vicuna. ŁKS już dużo stracił z dołem tabeli Skra jak na beniaminka spisuje się całkiem dobrze - jest dziewiąta w lidze, ale celem wciąż jest utrzymanie. A z drużynami z dolnej części tabeli ŁKS nie gra zbyt dobrze, zwłaszcza u siebie - przegrał z Zagłębiem Sosnowiec i Resovią, zremisował z GKS Jastrzębie i Górnikiem Polkowice. - Rzeczywiście sporo punktów straciliśmy z tym zespołami. To potwierdza, że każdego rywala trzeba szanować. Mam jednak nadzieje, że najgorsze w tym roku jest już za nami. Sezon składa się z 34. kolejek i naturalne jest, że każdy zespół ma wahania formy. Wierzę, że w spotkaniu ze Skrą zagramy lepiej niż z GKS Tychy i wkrótce będziemy blisko czołówki - twierdzi trener Vicuna. ŁKS zdrowieje, ale pauzują za kartki Szkoleniowiec wiarę w lepsze wyniki pokłada też w tym, że zespół jest coraz zdrowszy. Tyle że ze Skrą za żółte kartki będą pauzować dwaj ważni piłkarze z podstawowego składu - Pirulo i Bartosz Szeliga, a także ważny zmiennik Jakub Tosik. Nie zagrają też wracający po kontuzjach Piotr Janczukowicz, Michał Trąbka i Maciej Dąbrowski.