"Ja nikomu nie każę się modlić. Nie podchodzę do piłkarza i nie mówię: jak nie pójdziesz do kościoła, to będziesz miał przesrane. Po prostu w każdym zespole, w którym pracuję, zachęcam do chodzenia na mszę czy też rozmowy z kapelanem klubowym" - stwierdził w "Przeglądzie Sportowym". Trener ma mobilizować swoich piłkarzy puszczając im muzykę Elvisa Presleya. Czy to prawda? "Nie, bo ja najbardziej na świecie uwielbiam Shaky'ego Stevensa. Jako ciekawostkę dodam, że moją ulubioną aktorką jest Cathrine Zeta-Jones. Żona jest o nią strasznie zazdrosna. Zawsze jak leci film z tą kobietą w roli głównej, to zmienia program" - śmieje się Stawowy. Szkoleniowiec od kwietnia, gdy rozstał się z Arką Gdynia, nie mógł znaleźć pracy. "Rozumiem to, że nie jestem tak utytułowanym gościem, by biły się o mnie kluby pierwszoligowe. Stawowy to zwykły trener, bez wielkich sukcesów" - powiedział. A może chodziło o to, że jego nazwisko jest kojarzone z meczami, które miałby być rzekomo "ustawione" przez Cracovię? "Powiem tak: przykro mi, że niektórzy uważają, że mogłem mieć cokolwiek wspólnego z korupcją. Jestem uczciwym i głęboko wierzącym w Boga człowiekiem. Chrześcijanie nie oszukują innych" - stwierdził Stawowy.