W w I lidze kolejne świetne górnośląskie derby z ciekawą historią. Ruch Chorzów nigdy nie był wdzięcznym rywalem dla tyskiej drużyny. W ekstraklasie oba zespoły spotkały się sześć razy, Ruch wygrał pięć razy, raz zakończyło się remisem. Tyszanie oczywiście potrafili z Ruchem wygrać - tak było choćby w ostatnim meczu o punkty - w marcu 2018 roku Wówczas GKS - na poziomie I ligi - wygrał u siebie z Ruchem 2-0. GKS Tychy - Ruch Chorzów: "rym, cym, cym, na stadionie dym" "No taki mecz to ja rozumiem!" - komentowali między sobą tyscy kibice śpiesząc na stadion. Z oddali widać było świetlną łunę i gwar rozgorączkowanej publiczności. Na spotkaniu byli fani obu drużyn. Niebiescy na derby dostali około 700 biletów i taka grupa fanów gości pojawiła się w sobotnie popołudnie na Stadionie Miejskim. Kapitanem Ruchu był tym razem dzisiaj Patryk Sikora, bo doświadczeni Tomasz Foszmańczyk i Łukasz Janoszka usiądą na ławce rezerwowych. Mecz od początku toczył się w żywym tempie, mógł się podobać. Obie drużyny dochodziły do sytuacji podbramkowych, ale groźniejsze stwarzali gospodarze. CZYTAJ TAKŻE: Koniec marzeń gwiazdy o mundialu Jeszcze w 15. minucie fani z Chorzowa ryknęli z radości, myśląc, że padł gol. Okazało się jednak, że po dobrym płaskim, ostrym jak smagnięcie biczem strzale Daniela Szczepana piłka trafiła jedynie w boczną siatkę. GKS Tychy odpowiedział najlepiej jak mógł: po minucie objął prowadzenie. Napastnik Daniel Rumin próbował oddać strzał, jednak przewrócił się. Przy kolejnej centrze nagle wstał i oddając zaskakując strzał głową pokonał Jakuba Bieleckiego. Kibice obu drużyn głośno dopingowali swe drużyny. Ci z Tychów w pewnym momencie zadymili stadion i wywiesili fanę "rym, cym, cym, na stadionie dym". Dymienie staje się powoli uznawane przez niektórych jako atrakcja.... GKS Tychy - Ruch Chorzów: gol za golem Ruch nie zamierzali się poddawać, wręcz przeciwnie. Chorzowianie mieli piorunującą wręcz końcówkę pierwszej połowy! Najpierw wyrównali, a zaskakujacą główką popisał się Tomasz Swędrowski. Tuż przed końcem po pięknej akcji drugą bramkę dorzucił Artur Pląskowski. Druga połowa zaczęła się idealnie dla Tychów. Już w 47. minucie po świetnej centrze z prawej strony Rumin wbija z pół metra głową drugą bramkę, Bielecki nie miał nic do powiedzenia! Prawie siedmiotysięczna publiczność liczyła na jeszcze jednego gola, tego, który dałby zwycięstwo. Fani wygranej drużyny z pewnością wspominaliby to spotkanie jeszcze długo. Więcej goli jednak nie padło.