Odwołany sparing z Admirą Wacker pokrzyżował wam plany? Franciszek Smuda: Myślę, że nawet wyszło nam to na dobre, bo kilku zawodników narzekających na urazy będzie mogło dojść do siebie.W ostatnich spotkaniach okazję do gry dostawali Szymon Witek i Piotr Żemło. Jak ocenia Pan ich występy?- Przed nimi jest dużo pracy. Ze wszystkich juniorów, największe szanse ma Żemło. Jednak ja uważam, że lepiej byłoby, gdyby on obrał taki sam kurs, jak inni młodzi zawodnicy, którzy idą na wypożyczenie do pierwszej ligi, nabierają doświadczenia, i są podstawowymi zawodnikami w Ekstraklasie. My, aktualnie, nie możemy sobie na to pozwolić, bo nasza kadra jest skromna. Ma już Pan w głowie skład na pierwszy mecz z Lechią Gdańsk?- Generalnie będziemy bazować na tym składzie, który grał jesienią. Nie mamy żadnych nowych zawodników, dochodzą tylko ci, którzy byli kontuzjowani, a więc Jankowski i Stjepanović. A trener będzie gotowy na sto procent? Bo tej kontuzji nikt się nie spodziewał...- Muszę być gotowy na sto procent. Obojętne, czy o kulach czy bez. Tak to jest, jak chce się za dużo zrobić i pomóc w trakcie meczu. Byłem zaangażowany totalnie, bo chciałem, żeby ci młodzi zawodnicy grali lepiej. Można powiedzieć, że do momentu mojej kontuzji nie wyglądało to źle, mimo że grało tylu młodych piłkarzy. Uważam, że było w tym meczu wiele dobrych fragmentów, a zawiodła skuteczność. Już obojętne, kto, ale zmarnowaliśmy kilka dogodnych sytuacji, w tym sam na sam z bramkarzem. Graliśmy z trzecią drużyną ligi chińskiej, ale myślę, że gdybyśmy grali pierwszym składem, to nie wyszliby ze swojej połowy. W tym składzie, w którym graliśmy, były bardzo dobre akcje, ale za mało na korzystny rezultat.Jakie pierwsze wrażenie robi testowany Moustapha Bangura?- Nie chcę za wcześnie wyciągać jakichkolwiek wniosków co do umiejętności tego piłkarza. Poczekajmy do końca zgrupowania, bo nie miał zbyt wiele okazji do pokazania tego, co potrafi. Cały wywiad na stronie Wisły.