Gospodarzem była Skra, ale mecz rozegrano w Łodzi. Trener Kibu Vicuna miał kilka problemów do rozwiązania. Choć mecz z GKS Tychy jego podopieczni wygrali, to trzech zawodników dostało czwarte żółte kartki. Najłatwiej było zastąpić Jakuba Tosika, bo jego miejsce zajął inny defensywny pomocnik Maksymilian Rozwandowicz. Podobnie było w przypadku Bartosza Szeligi - za niego na boku defensywy zagrał lewy obrońca Adrian Klimczak. W przypadku tych roszad nie powinno być też straty na jakości. ŁKS bez lidera Co innego jednak brak Pirulo, lidera ŁKS. Jego nieobecność wymusiła kilka zmian. Na prawym skrzydle zagrał lewonożny Javi Moreno, a na lewym prawonożny Maciej Wolski. Oczywiście nie stało nic na przeszkodzie, by zamieniali się stronami. Trener Vicuna podkreślał, że liczy na jeszcze lepszą grę piłkarzy niż z GKS. I już po niespełna 80 sekundach mogli prowadzić. Ełkaesiacy rozegrali akcją składającą się z około dziesięciu podań, ale strzał Wolskiego odbił Mateusz Kos. Dominguez blisko bramki "stadiony świata" Po chwili zupełnie niepilnowany Maciej Radaszkiewicz dostał idealną piłkę na głowę od Moreno, ale jego strzał zdołał odbić bramkarz Skry. W 12. minucie centymetrów zabrakło, by można było ogłosić gola kolejki, a być może nawet jesieni. Antonio Dominguez zauważył wysuniętego Kosa i strzelił jeszcze z własnej połowy. Zaskoczył bramkarza, ale piłka odbił od słupka. Łodzianie byli zdecydowanie lepsi - niemal nie oddawali piłki rywalom (posiadanie 70 do 30 procent). Próbowali wykorzystać trudne warunki - padający deszcz ze śniegiem. W niepełna pół godziny oddali sześć groźnych strzałów, a do przerwy dziewięć. Skra zaskoczyła ŁKS Potwierdziło się jednak, że Skra niby się tylko broni, a potrafi zaskoczyć. Wystarczył moment nieuwagi i Mikołaj Kwietniewski był sam przed Markiem Koziołem, ale przegrał pojedynek. Drugą świetną okazję dla częstochowian miał Maciej Mas, ale z około 10 metrów kopnął obok bramki. Bezbarwna druga połowa Po przerwie ŁKS już tak nie dominował, choć wciąż częściej był przy piłce. Przez kwadrans właściwie nie zagroził bramce Skry. Za to rywale mieli kilka okazji, ale obrona łodzian grała pewnie i np. Klimczak w ostatnim momencie wygarnął piłkę spod nóg Masa. Piłkarze trenera Vicuni stracili impet, już nie rozgrywali tak szybko i z pierwszej piłki. Zmiany nie poprawiły jakości w ataku. Kiedy w końcu udało się stworzyć dogodną sytuację, to pomocnik ŁKS uderzył za lekko i w środek bramki. Ełkaesiakom zaczęło się spieszyć, ale nie byli w stanie zagrozić głęboko cofniętej Skrze. W końcówce dwie okazje mieli częstochowianie, ale skuteczność też nie była ich mocną stroną. Skra Częstochowa - ŁKS 0:0 Skra: Kos - Brusiło, Mesjasz, Krzyżak - Napora (62. Niedbała), Szymański, Kwietniewski (90. Baranowicz), Winiarczyk - Sajdak, Mas, Nocoń. ŁKS: Kozioł - Bąkowicz, Sobociński, Koprowski, Klimczak - Rozwandowicz (89. Kuźma) - Moreno, Ricardinho (61. Corral), Dominguez, Wolski (61. Gryszkiewicz) - Radaszkiewicz (80. Jurić). Żółta kartka: Sobociński Sędzia: Łukasz Kuźma.