W sobotę krakowianie oficjalnie zaprezentowali bośniackiego pomocnika. - Štilić wraca do domu. Mieliśmy z nim kontakt od kilku miesięcy. Kontaktował się z nim głównie prezes Robert Szymański. W listopadzie ja i Marcin Kuźba spotkaliśmy się z Semirem. Zaprezentowaliśmy mu nasz nowy projekt, który mu się spodobał. Cieszymy się, że możemy powitać go w klubie - powiedział Manuel Junco, dyrektor sportowy Wisły. Później mówił już tylko główny bohater sobotniej prezentacji. - Bardzo mnie cieszy, że znów tu jestem. Rozmawialiśmy od dłuższego czasu. Poczułem, że to właśnie Wisła najbardziej mnie chce. Spędziłem tu świetne 1,5 roku, a to zostało w moim sercu - przyznał Štilić. - Byłem wolnym zawodnikiem i nie chciałem podejmować szybkiej decyzji. Mam 29 lat i najważniejsze jest to, żebym grał w klubie, w którym mnie chcą. Muszę też dobrze czuć się w mieście. To wszystko mam w Krakowie. Nie było dwóch etapów negocjacji, a nawet więcej - zdradził Bośniak. - Nie zadecydowały pieniądze a serce - podkreślił piłkarz. Stilić odchodził z Wisły 1,5 roku temu, bo nie podobało mu się, że krakowianie nie grają o najwyższe cele. W dodatku liczył na podwyżkę. Ówczesna Wisła nie potrafiła spełnić jego warunków, a pomocnik podpisał kontrakt z APOEL-em Nikozja. - W tym czasie miałem kontakt z chłopakami z Wisły, m.in. Bobanem Joviciem. Zauważyłem, że coś się zmieniło, a klub się rozwija. Uważam, że mogę w tym pomóc, byśmy krok po kroku szli do przodu. Myślę, że Wisła wraca na swoje miejsce. Oczywiście nie da się tego zrobić w jedną noc, ale widać postęp - dodał. - Gdy rozwiązałem kontrakt z APOEL-em, wróciłem do Sarajewa. Przez ten czas ćwiczyłem codziennie z trenerem personalnym. Gdy pierwszy raz przychodziłem do Wisły było podobnie. Stęskniłem się za piłką i myślę - opowiadał. Štilić jeszcze nie rozmawiał z trenerem Kiko Ramirezem. W piątek przechodził testy medyczne, a jeszcze w sobotę leci do Sarajewa. W Krakowie powinien pojawić się w poniedziałek. Bośniak podpisał 1,5-roczny kontrakt, ale nie ukrywa, że może zostać pod Wawelem dłużej. Podkreśla, że znakomicie czuje się w tym mieście. - Było trochę zainteresowania. Z całym szacunkiem do innych klubów, ale Wisła jest Wisłą i na tym kończymy. Štilić liczy też na efektywne występy z Pawłem Brożkiem. Wcześniej współpraca obu piłkarzy wyglądała wzorowo. - Paweł pisał: Wracaj, bracie, do nas. Nie ukrywam, że było to miłe, bo zawsze dobrze nam się współpracowało - dodał Štilić. - Patrząc na tabelę, nie jest tak daleko do pucharów. Myślę, że jest to możliwe jeszcze w tym roku. Potrzebuję tylko pracy z piłką, ale myślę, że nie zapomniałem, jak to się robi - zakończył Štilić. Štilić w poprzednich latach był jedną z gwiazd polskiej Ekstraklasy - najpierw w Lechu Poznań, a w sezonach 2013/14 (wiosną) i 2014/15 w Wiśle. Wychowanek FC Porto w dotychczasowej karierze prezentował się też na boiskach swojej rodzimej ligi (FK Željezničar), ukraińskich (Karpaty Lwów) i tureckich (Gaziantepspor). Z Krakowa Łukasz Szpyrka Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy Graj razem z nami dla WOŚP! Wesprzyj Orkiestrę na pomagam.interia.pl