Partner merytoryczny: Eleven Sports

Sceny w meczu Wisły Kraków. Piłkarze odesłani do szatni, później się zaczęło

Wisła Kraków pokonała na wyjeździe GKS Tychy 2:0 i tym samym niemal zapewniła sobie grę w barażach o awans do Ekstraklasy. Spotkanie miało jednak niespotykany przebieg - najpierw zostało przerwane na kwadrans z powodu odpalenia rac, a następnie wiślacy świetnie wywiązała się z roli, w jakiej w tym sezonie są niezwykle rzadko.

Spotkanie GKS Tychy - Wisła Kraków zostało przerwane na blisko kwadrans z powodu odpalenia rac
Spotkanie GKS Tychy - Wisła Kraków zostało przerwane na blisko kwadrans z powodu odpalenia rac/Newspix

Przed meczem sytuacja zespołów być jasna - wygrana GKS-u Tychy przedłużała ich szansę na awans do strefy barażowej, z kolei Wisłę powinien satysfakcjonować już remis, bo dzięki temu rywale wciąż traciliby do niej cztery punkty. Od początku pierwszej połowy miało to przełożenie na murawę, bo przewagę mieli tyszanie.

Rozpędzony GKS próbował nękać bramkę Wisły różnymi sposobami, ale gospodarze nie potrafili wykończyć akcji. Były uderzenia z dystansu, dośrodkowania oraz próby przechytrzenia rywali, ale wszystko w najlepszym wypadku kończyło się w rękach Kamila Brody, który zastąpił popełniającego ostatnio fatalne błędy Patryka Letkiewicza.

Wisła musiała się ustawić w niewygodnej dla siebie roli, czyli drużyny kąsającej raz na czas. Krakowianie czekali na przechwyt i szybki atak, ale niewiele z tego wynikało. I gdy wydawało się, że gospodarze zaraz rozpędza się na dobre, zatrzymali ich... kibice z Tychów. Fani GKS-u wybrali sobie nie najlepszy moment na odpalenie rac, a że dym nie chciał opuścić murawy, to sędzia najpierw przerwał spotkanie, a następnie zarządził zejście zawodników do szatni.

Przerwa trwała blisko kwadrans, ale po niej przewagę wciąż mieli gospodarze, którzy wykreowali sobie najlepszą okazję. Marko Dijaković otrzymał świetne zgranie piłki głową, ale z trzech metrów nie trafił do niemal pustej bramki. Piłkę w siatce zmieścił z kolei Kacper Duda, ale sędzia uznał, że pomocnik Wisły był na spalonym.

Na początku drugiej połowy piłkarze poszli już bardziej w usypianie kibiców, ale drzemkę ucięli sobie tylko gospodarze. W 66. minucie Angel Baena świetnie zagrał do Angela Rodado, a napastnik Wisły zdobył szóstą bramkę w siódmym spotkaniu!

Okazało się, że to jeszcze nie koniec, bo sześć minut później Marko Poletanović zrobił to, co robić potrafi najlepiej, czyli precyzyjnie wrzucił piłkę w pole karne, a głową do bramki skierował ją Alan Uryga.

Tym samym Wisła potrafiła odnaleźć się w sytuacji, w jakiej w tym sezonie znajdowała się niezwykle rzadko - to rywale prowadzili grę, częściej byli przy piłce, mieli lepsze sytuacje, ale bramki zdobywali piłkarze Mariusza Jopa.

Na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego Wisła zajmuje piąte miejsce, GKS Tychy jest ósmy.

PJ

Statystyki meczu

Posiadanie piłki
63%
37%
Strzały
9
21
Strzały celne
2
7
Strzały niecelne
5
9
Strzały zablokowane
2
5
Ataki
100
82
Tomasz Hajto: Wisła Kraków ma z tyłu głowy jedno pytanie przed Superpucharem. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Wisła Kraków/Piotr Jakóbiec/INTERIA.PL
Wisła Kraków/Grzegorz Wajda/REPORTER/East News
Wisła Kraków - KF Llapi/Grzegorz Wajda/REPORTER/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem