Arka Gdynia zaprzepaściła szansę na bezpośredni awans w końcówce sezonu. Jeszcze w połowie maja wydawało się, że dwa kluby z Trójmiasta, czyli Lechia Gdańsk i właśnie Arka zagrają w przyszłym sezonie na poziomie PKO BP Ekstraklasy. Tyle że w ostatnich czterech kolejkach gdynianie zanotowali jedną wygraną, remis oraz dwie porażki. Z kolei GKS Katowice zaliczył spektakularny finisz, wygrywając w pięciu ostatnich kolejkach. Ostatecznie to "GieKSa" awansowała z drugiego miejsca, a trzeciej Arce została gra w barażach. Arka Gdynia zaprzepaściła drugą szansę na awans Gdynianie w półfinale baraży zmierzyli się z Odrą Opole, którą przed własną publicznością pokonali 4:2. W finale przyszło im się zmierzyć z Motorem Lublin, który okazał się lepszy od Górnika Łęczna, wygrywając po rzutach karnych. Mecz dla Arki rozpoczął się wybornie, bo już w 13 minucie prowadzenie dał Olaf Kobacki w kuriozalnej sytuacji. Minuty mijały, a gospodarze przeważali i wyglądali wyraźnie lepiej na tle piłkarzy z Lublina, którzy jakby grali na stojąco. Końcówka należała jednak właśnie do nich. Najpierw w 87 minucie do siatki trafił Bartosz Wolski, a wynik meczu na 2:1 w trzeciej minucie doliczonego czasu gry ustalił Mbaye Jacques Ndiaye. Tym samym Motor powrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej po 32 latach. Z kolei Arka, trzeba przyznać, w ostatnich tygodniach robiła wszystko, "by nie awansować", a tego kibice zawodnikom Wojciecha Łobodzińskiego nie mogli wybaczyć. Kibice wściekli na piłkarzy Arki. Po meczu było nieprzyjemnie Po końcowym gwizdku piłkarze Arki podeszli pod trybunę najzagorzalszych fanów. Doszło do tego, że niektórzy z nich zeszli do band, ustawionych na poziomie murawy. Kibice zażądali od zawodników koszulek, a ci posłusznie je oddali. Nie zabrakło też cierpkich słów, które nie nadają się do cytowania. Po burzliwych scenach na stadionie w Gdyni załamany zespół Arki opuścił murawę i udał się do szatni. To będzie już piąty z rzędu i 35 w historii sezon dla "Arkowców" na zapleczu.