Trener Kibu Vicuna przed spotkaniem podkreślał, że piłkarze powoli wracają do zdrowia. Kadra meczowa (liczyła tylko 18 zawodników, a może być 20) i wyjściowa jedenastka jednak tego nie potwierdziła. Kontuzje nadal nękają łodzian. Miał być gotowy do gry Pirulo, ale go nie było. Javi Moreno w czwartek siedział na ławce rezerwowych w meczu z Cracovią. Przeciwko Sandecji Hiszpana jednak zabrakło. Sandecja - ŁKS. Kontuzje wciąż nękają W ataku nie było ani Stipe Juricia, ani Piotra Janczukowicza. Na szczęście gotowy - jak sam przyznał - na 70-80 procent był Ricaridinho, a w odwodzie był Maciej Radaszkiewicz z drugiej drużyny. Kolejnym zawodnikiem nie w pełni zdrowym okazał się Adam Marciniak i w środku obrony musiał go zastąpić Oskar Koprowski, który zwykle gra na lewej stronie. Pozostali stoperzy - Nacho Monsalve, Jan Sobociński nie byli zdolni do gry. Sandecja - ŁKS. Okazji jak na lekarstwo Początek spotkania był wyrównany, ale było widać, że Sandecja nie przyjechała się bronić. W pierwszym kwadransie to właśnie piłkarze z Nowego Sącza mieli lepszą okazję. Marek Kozioł zbyt blisko wypiąstkował piłkę, ta spadła pod nogi Michała Pitera-Bućki, który lobem próbował trafić do siatki, ale kopnął za mocno. Dla bramkarza ŁKS, a także Bartosza Szeligi spotkanie miało wymiar sentymentalny, bo obaj są wychowankami Sandecji. Podobnie jak rezerwowy Jan Kuźma. Ełkaesiacy nie mieli za bardzo pomysłu, jak przedrzeć się przez obronę Sandecji. Jedyny dość groźny strzał oddał Michał Trąbka. Większe zagrożenie stwarzali zawodnicy trenera Dariusza Dudka. Gorąco w polu karnym ŁKS było zwykle po stałych fragmentach. Sandecja - ŁKS. Pech Trąbki W 36. minucie potwierdziło się, że łódzka drużyna ma niesamowitego pecha do kontuzji. Tym razem padło na Michała Trąbkę. 24-letni pomocnik musiał zejść z boiska. A po chwili Sandecja miała najlepszą okazję do przerwy. Po podaniu z lewej strony Swietosław Dikow uderzył głową, ale Kozioł był dobrze ustawiony. W odpowiedzi Szeliga zmusił do wysiłku Dawida Pietrzkiewicza. W doliczonym czasie z 12 metrów uderzył Damian Chmiel, ale bramkarz ŁKS znów się dobrze spisał. Po zmianie stron długo niewiele ciekawego działo się na boisko. Obie drużyny miały spore problemy, by stworzyć dogodną sytuację. Więcej było strat, złych podań i niecelnych strzałów niż składnych akcji. Do tego zaczęły puszczać nerwy zawodnikom i członkom sztabów szkoleniowych. Do przepychanek doszło m. in. miedzy Mikkelem Rygaardem i Tomaszem Boczkiem. Sandacja - ŁKS. Szczepanek wyrzucony po 13 minutach W końcu udało łodzianom się zagrozić bramce Sandecji, ale strzał Radaszkiewicza był minimalnie niecelny. Wydarzeniem drugiej połowy były dwie żółte kartki, a w konsekwencji czerwona dla Błażeja Szczepanka. Pomocnik Sandecji na boisku spędził zaledwie 13 minut. W doliczonym czasie Rygaard mógł przesądzić o wygranej ŁKS, ale zza pola karnego trafił w słupek. Ale to jeszcze nie był koniec emocji, bo decydującą akcję zdązył jeszcze przeprowadzić Dąbrowski i po jego podaniu jedyną bramkę meczu zdobył Radaszkiewicz. Sandecja Nowy Sącz - ŁKS 0-1 Gol: Radaszkiewicz (90.)Sandecja: Pietrzkiewicz - Boczek, Kobryń, Rudol, Słaby - Piter-Bućko, Zych (71. Szczepanek ŻCz), Sovsić, Chmiel (71. Janicki), Walski - Dikow (57. Wolny). ŁKS: Kozioł - Szeliga, Dąbrowski, Koprowski, Klimczak - Tosik (88. Rozwandowicz) - Wolski (89. Bąkowicz), Trąbka (36. Rygaard), Dominguez, Kelechukwu Ż (66. Gryszkiewicz Ż) - Ricardinho (66. Radaszkiewicz). AK