26-letni napastnik grał już w wielu krajach. Występował na boiskach w Turcji, Grecji, Finlandii czy Cypru. Grał w rodzimej lidze, a także w Bośni i Hercegowinie. Latem podpisał dwuletni kontrakt z Ruchem. - Jak trafiłem do Chorzowa? Przez trenera Warzychę. Razem z menedżerem otrzymałem telefon z propozycją gry w Ruchu. Przyjechałem na sprawdziany i podpisałem kontrakt - tłumaczy. Chorwata nie zraża trudna sytuacja 14-krotnego mistrza Polski, który przecież do sezonu, z powodu zaległości finansowych z poprzedniego roku, przystąpił z minus pięcioma punktami. - Ja osobiście nie mam jakichś oczekiwań. Trzeba koncentrować się na każdym kolejnym spotkaniu i wygrywać. Zobaczymy jak będzie - zaznacza. Posinković błysnął przy Cichej w piątek. Najpierw sam zdobył bramkę na 1-0, pokonując w sytuacji sam na sam Michała Leszczyńskiego, a potem asystował przy trafieniach kolegów: Miłosza Przybeckiego i Kamila Słomy. - Najważniejszą sprawą jest to, że wygraliśmy i zdobyliśmy trzy punkty. Mam nadzieję, że to początek serii i dalej będziemy zwyciężać w kolejnych spotkaniach - podkreśla. Wczorajsze spotkanie rozegrano przy pustych trybunach. To efekt zadymy podczas ostatniego meczu w Ekstraklasie, rozegranego na początku czerwca z Górnikiem Łęczna, kiedy sędzia, z powodu rzucanych petard, dwa razy musiał przerywać spotkanie. - To dziwne uczucie. Na pewno będzie inaczej, kiedy fani pojawią się na trybunach w dużej liczbie i będą nas wspierali - mówi Posinković. Kolejny mecz chorzowianie rozegrają już we wtorek. W Bielsku-Białej zmierzą się z Podbeskidziem. - Mam nadzieję, że wygramy. Trzeba dać wszystko z siebie, a jak tak będzie, to przyjdą też rezultaty - podkreśla Chorwat, który na ręce ma tatuaż z cytatem z Biblii: "Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną". Zobacz szczegóły meczu Ruch - Stomil!Michał Zichlarz, Chorzów