Bohaterem w ekipie Bełchatowa został Arkadiusz Piech. Prawie 30-letni napastnik w meczu przeciwko swojemu byłemu klubowi strzelił aż cztery gole! - Nigdy wcześniej nie zdobyłem tylu bramek w ważnym meczu - przyznał Piech, w wywiadzie udzielonym platformie nc+. Pierwsi groźnie zaatakowali goście. W szóstej minucie piłkę z linii bramkowej wybił Michał Helik po strzale Pawła Baranowskiego z pola karnego. Wszystko zaczęło się po rzucie rożnym i za krótkim piąstkowaniu Matusza Putnocky'ego, któremu w wybiciu piłki przeszkadzał Damian Zbozień. W 21. minucie z rzutu wolnego uderzył Filip Starzyński, jednak na posterunku był wracający do bramki Emilijus Zubas. Chwilę później pomocnik "Niebieskich" musiał przedwcześnie opuścić murawę z powodu kontuzji żeber. Sprawiający lepsze wrażenie piłkarze Bełchatowa prowadzenie objęli w 28. minucie. Dwójkową akcję przeprowadzili Arkadiusz Piech z Michałem Makiem. Ten drugi dośrodkował w pole karne, gdzie napastnik podbił sobie piłkę, ale nieatakowany zdołał złożyć się do strzału z woleja, po którym pokonał Putnocky'ego. W 37. minucie gospodarze mogli wyrównać. Z rzutu wolnego dośrodkował Marek Zieńczuk, w polu karnym walkę o pozycję wygrał Helik, uderzając piłkę nogą, ta odbiła się od słupka i wpadła w ręce Zubasa. Przed przerwą doszło do jeszcze jednej wymuszonej zmiany. Murawę musiał opuścić Damian Szymański (problemy ze ścięgnem Achillesa), którego zastąpił Piotr Witasik. Ruch wyrównał w 58. minucie. Dobre dośrodkowanie Zieńczuka wykorzystał Helik, strzałem głową posyłając piłkę do siatki. "Niebiescy" niedługo cieszyli się remisem. Pięć minut później Adam Mójta dośrodkował z lewej strony, piłka minęła Helika i trafiła do Piecha, a ten strzałem między nogami bramkarza gospodarzy zdobył swojego drugiego gola w tym meczu. To nie był jednak koniec popisu byłego piłkarza Ruchu. W 70. minucie Damian Zbozień posłał prostopadłą piłkę, Piech wygrał pojedynek biegowy z Helikiem i w sytuacji sam na sam pokonał Putnocky'ego. Podopieczni Waldemara Fornalika jednak się nie poddali. W 79. minucie Rafał Grodzicki dośrodkował z prawej strony, a Paweł Baranowski, który chciał uprzedzić Eduardsa Viszniakovsa, skierował piłkę do własnej siatki. Ruch chciał pójść za ciosem. W doliczonym czasie groźnie "główkował" Helik, który był zdecydowanie groźniejszy w ofensywie niż skuteczny w obronie, ale Zubas przerzucił piłkę nad poprzeczką. "Niebiescy" nadziali się jednak na kontrę. W 93. minucie piłkę wyprowadził Mak, podał do nieobstawionego Piecha, który przerzucił ją nad interweniującym Putnockym. Bełchatów dzięki zwycięstwu w Chorzowie opuścił ostatnie miejsce w tabeli, przesuwając się na 15. pozycję. Kamil Kiereś (trener PGE GKS-u): - Bardzo, ale to bardzo cieszę się ze zwycięstwa odniesionego tutaj z drużyną, która w ostatnim czasie bardzo dobrze grała i była bardzo dobrze prowadzona przez trenera. To wskazówka, że droga, którą obraliśmy w ciągu tych czterech dni po moim ponownym powrocie do szatni jest słuszna. - Nie będę się szeroko rozwodził, po prostu musimy tą drogą podążać. Mniej gadać, więcej pracować. Przed meczem powiedzieliśmy sobie w szatni, że jesteśmy mężczyznami, a zadaniem mężczyzny jest w trudnych momentach się podnieść. Zależało mi na tym, żeby nie było przed meczem zbyt dużo wypowiedzi. Nasza praca zaczyna się z pierwszym gwizdkiem sędziego, a kończy po ostatnim. Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Krótko mówiąc nie wyszedł nam ten mecz. Nasze problemy zaczęły się w momencie zejścia z boiska Filipa Starzyńskiego. Zespół gospodarzy był dziś bardzo bojowo nastawiony i świetnie dysponowany. Udało nam się doprowadzić do wyrównania, ale to było za mało. Arkadiusz Piech miał cztery sytuacje i strzelił cztery bramki. Musimy jak najszybciej zapomnieć o tym meczu, wyciągnąć wnioski i myśleć o tym, co przed nami. Starzyński ma prawdopodobnie złamane żebra. Ruch Chorzów - PGE GKS Bełchatów 2-4 (0-1) Bramki: 0-1 Arkadiusz Piech (28.), 1-1 Michał Helik (58., głową), 1-2 Arkadiusz Piech (63.), 1-3 Arkadiusz Piech (70.), 2-3 Paweł Baranowski (79. samobójcza), 2-4 Arkadiusz Piech (90.+3). Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 4750. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę grupy spadkowej T-Mobile Ekstraklasy