Ruch potrzebuje do września finansowego "zastrzyku" w wysokości 15 mln, do przejścia wiosennego procesu licencyjnego - 5 mln, miasto może go wesprzeć kwotą trzech milionów - powiedział prezydent Chorzowa Andrzej Kotala. Decyzja zależy od radnych. Samorząd ma ok. 20 procent akcji "Niebieskich". Wiosną 2016 Ruch znalazł się w trudnej sytuacji finansowej i wystąpił do miasta o pożyczkę w wysokości 18 mln zł. Radni wyrazili zgodę, formalnie część pieniędzy pożyczyła gmina bezpośrednio, a 12 mln poprzez spółkę Centrum Przedsiębiorczości. Pod koniec grudnia rada zgodziła się przesunąć spłatę części pożyczki do końca lipca 2017. Pierwotny termin minął 31 października. - Miasto jest gotowe pomóc klubowi, ale w ramach takich środków, jakimi dysponuje. Dwa miliony w budżecie tegorocznym mamy zaplanowane na promocję. Może dodatkowy milion uda się wysupłać i to wszystko, na co nas stać - wyjaśnił Kotala. W czwartek radnych do wsparcia będzie przekonywał zarząd klubu, decyzję podejmie rada podczas sesji zaplanowanej na 27 kwietnia. Ruch nie może skorzystać bezpośrednio z pieniędzy na promocję, bo ma zaległości wobec ZUS i fiskusa. Dlatego konieczny jest zakup akcji przez samorząd. - Apeluję do wszystkich właścicieli klubu, aby w równej mierze się dorzucili do ratowania Ruchu. Wchodząc do spółki pięć lat temu chcieliśmy pomóc i mieć kontrolę nad finansami, co początkowo się nie udawało, bo byliśmy skutecznie blokowani. Nie możemy jednak odpowiadać za wszystko - powiedział prezydent. Jego zdaniem do zapewnienia finansowania klubu do września brakuje 15 mln złotych. Działacze prosili teraz władze miasta o wsparcie kwotą 10 mln. - Do uzyskania licencji potrzeba niespełna pięciu milionów. Tyle musi do połowy maja wydać klub na spłatę zobowiązań wymaganych przez komisję licencyjną - podkreślił Kotala. Przyznał, że w ostatnim roku "Niebiescy" wydawali pieniądze tylko na rzeczy niezbędne. - Chcemy dać klubowi szansę, jednak niech ją dadzą wszyscy właściciele. Dopóki nie zobaczymy długofalowego planu, którego oczekiwałem od kolejnych zarządów klubu, nie ma sensu się bardziej angażować jako jedyny podmiot. Nie został przedstawiony ani pomysł, ani sponsor, który miałby pomóc Ruchowi w przyszłości - podsumował Andrzej Kotala. Prezes i współwłaściciel klubu Janusz Paterman przyznał niedawno, że Ruch ma 36 mln złotych długu, z czego 21 to zadłużenie wobec udziałowców. Zimą został ukarany za zaległości finansowe odjęciem ośmiu punktów przez Komisję ds. Licencji Klubowych PZPN. Chodziło o podwójne umowy zawodników (z klubem oraz jego fundacją) i regulowanie wynikających z nich zobowiązań. Po spłaceniu zaległości do końca stycznia Ruch odzyskał cztery punkty. Od połowy lutego obowiązuje półroczny zakaz transferów. Sprawa trwa ponad 10 lat i dotyczy siedmiu byłych piłkarzy "Niebieskich". Ruch od 2005 roku jest spółką akcyjną. Zaległości są związane ze stowarzyszeniem, które zarządzało klubem wcześniej. W Ruchu doszło też w ciągu kilku miesięcy do zmian we władzach. Od początku marca prezesem jest Janusz Paterman, który został największym udziałowcem spółki. Wcześniej kierował klubem przez niespełna miesiąc w sierpniu 2016 i wtedy został odwołany. Ruch walczy o utrzymanie w Ekstraklasie. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz