W pierwszym spotkaniu zawodnicy Korony triumfowali u siebie 2-1, ale w rewanżu nie zdołali obronić tej zaliczki. Po bramce w 85. minucie Marcusa Viniciusa kielczanie przegrali 0-1 i nie awansowali do finału. "Przyczyn przegranej rywalizacji z Arką nie doszukiwałbym się w spotkaniu w Gdyni tylko w pierwszej potyczce przed własną publicznością. W Kielcach pokonaliśmy Arkę, ale po tym meczu nie byłem zadowolony tylko wkurzony, bo w pucharowym układzie wygrana 2:1 wcale nie jest dobrym wynikiem. W końcówce rewanżowej konfrontacji może się zdarzyć, że straci się bramkę i tak też było w tym przypadku" - skomentował szkoleniowiec gości. Pomimo porażki Lettieri nie miał szczególnie zmartwionej miny. "Na życie i sport trzeba patrzeć nie przez pryzmat jednego wydarzenia tylko jako całokształt, a my z tego sezonu, szczególnie z dokonań w ekstraklasie, jesteśmy bardzo zadowoleni. Teraz możemy skoncentrować się na lidze, natomiast Arce życzymy powodzenie w finale" - dodał. Promieniał natomiast trener gospodarzy Leszek Ojrzyński, pod wodzą którego żółto-niebiescy po raz drugi z rzędu znaleźli się w finale tych rozgrywek. 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie obrońcy trofeum zmierzą się ze zwycięzcą rywalizacji Legia Warszawa - Górnik Zabrze. "Dziękuje Opatrzności i swojej drużynie, że ponownie doświadczymy tak wspaniałego przeżycia jakim jest występ w finale na tym stadionie. W rewanżu z Koroną pokazaliśmy spokój i jakość, nie atakowaliśmy też na +hurra+, żeby szybko nie stracić bramki. Było to z pewnością jedno z naszych najlepszych spotkań w tym sezonie" - ocenił szkoleniowiec gdyńskiego zespołu. Arka po raz trzeci będzie miała okazję wywalczyć to trofeum - pierwszy sukces jej piłkarze zanotowali w 1979 roku. Nie wiadomo jednak, czy 2 maja żółto-niebiescy zagrają w Warszawie w najsilniejszym składzie. "Po rewanżu mamy dwóch kontuzjowanych zawodników. Martwi szczególnie uraz mięśnia dwugłowego Luki Zarandii, który ostatnio był naszym czołowym piłkarzem. Gruzin bierze grę na siebie i często jest faulowany przez rywali, ale mamy nadzieję, że przez dwa tygodnie dojdzie do siebie. Puchar Polski to jednak tylko dodatek do ligi, bo dla nas najważniejszym celem jest utrzymanie w ekstraklasie. Po awansie do finału ciężko będzie wrócić do pełnej koncentracji przed wyjazdowym meczem z Sandecją Nowy Sącz, ale postaramy się ponownie zmobilizować chłopaków" - podsumował Ojrzyński.