- Nie ukrywam, że ciągnie wilka do lasu - powiedział Janusz Wójcik. - Parlamentarzystą się bywa, a ja zawsze powtarzałem, że byłem, jestem i będę trenerem. Nawet gdybym został posłem w nowej kadencji, chciałem wrócić na ławkę trenerską. Cały czas byłem związany z futbolem, na bieżąco śledziłem rozgrywki ligowe i z zazdrością patrzyłem na innych szkoleniowców. Nieudane wybory tylko przyspieszyły moją decyzję. - Wbrew informacjom różnych mediów ani nie prowadziłem jeszcze treningu Znicza, ani nie podpisałem żadnej umowy - dodał Wójcik. - Owszem, jest konkretna propozycja z tego klubu, ale innych nie brakuje. Telefon dzwoni dość często. Dzisiaj trenera szukają nie tylko w Pruszkowie. Przecież Zagłębie zwolniło Czesława Michniewicza, a inni też się zastanawiają. Czy dzwonili z Lubina? Tego nie powiem. Zresztą teraz wchodzi w grę praca tylko do końca rundy, a później trzeba się będzie zastanowić co dalej. Myślę, że we wtorek zapadną konkretne decyzje. Niespełna 54-letni Janusz Wójcik był m.in. trenerem reprezentacji olimpijskiej, z którą wywalczył srebrny medal olimpijski w Barcelonie, a w latach 1997-99 był selekcjonerem drużyny narodowej. Pracował także m.in. w Hutniku Kraków, Jagiellonii Białystok, Legii Warszawa i Śląsku Wrocław oraz w Syrii, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i na Cyprze. W 2005 roku wszedł do sejmu z listy Samoobrony. 35-letni Leszek Ojrzyński, który wprowadził Znicz do drugiej ligi, został odsunięty od prowadzenia drużyny. Długo jego podopieczni prowadzili w tabeli, jednak ostatnio przegrali trzy mecze z rzędu i spadli na siódme miejsce w tabeli. - Niedawno lojalnie uprzedziłem zarząd, że w zimie chciałbym odejść z klubu i wtedy rozwiązać umowę za porozumieniem stron. Nie było mowy o zostawieniu drużyny w trakcie rozgrywek. Moja deklaracja obróciła się jednak przeciw mnie, bo zostałem odsunięty od zespołu. Kontraktu z innym klubem nie podpisałem, bo zrobić tego nie mogę, gdyż wciąż wiąże mnie umowa ze Zniczem. Czekam aż zarząd zaproponuje jakieś rozwiązanie lub wskaże mi nowe obowiązki - powiedział Leszek Ojrzyński, który jest wymieniany jako kandydat do pracy w Wiśle Płock. - Dostałem z Wisły propozycję, ale to wszystko. Żadnych konkretów. Priorytetem był Znicz. Tutaj chciałem dokończyć rundę jesienną, a później odejść - dodał.