Rywalizację w pucharowych rozgrywkach arkowcy rozpoczęli od wyeliminowania w pierwszej rundzie w Gołdapi czwartoligowej Rominty (wygrali 4-1), a następnie w 1/16 finału pokonali 1-0 w Zambrowie występującą w drugiej lidze Olimpię, w kolejnej rundzie zwyciężyli 2-1 w Ostrowcu Świętokrzyskim trzecioligowe KSZO 1929, natomiast w ćwierćfinale okazali się lepsi od Drutex Bytovii Bytów - po wyjazdowej porażce z pierwszoligowcem 1-2 u siebie żółto-niebiescy triumfowali 1-0. Z kolei zawodnicy Wigier zwyciężali kolejno 1-0 w Nowym Dworze Mazowieckim trzecioligowy Świt, na własnym stadionie 2-1 Brut-Bet Termalicę Nieciecza, w Zabrzu 2-0 Górnika oraz w ćwierćfinale wyeliminowali GKS 1962 Jastrzębie - na wyjeździe wygrali z trzecioligowcem 2-1, natomiast w Suwałkach był remis 1-1. "Teoretycznie jesteśmy faworytem tej konfrontacji, ale na pewno nie lekceważymy Wigier. To nieobliczalna i niewygodna drużyna, która nie ma przecież nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Znamy dobrze jej wartość, bo przez dwa lata rywalizowaliśmy z nią w pierwszej lidze. Co prawda ostatnie spotkanie w marcu ubiegłego roku wygraliśmy w Suwałkach 1-0, jednak poprzednie trzy mecze, w tym dwa na własnym stadionie, nie tylko przegraliśmy, ale nie zdobyliśmy w nich bramki" - powiedział Niciński. Dla Wigier spotkanie z Arką będzie pierwszym oficjalnym występem w tym roku, jednak 43-letni szkoleniowiec przekonuje, że zespół z Suwałk nie stanowi dla jego ekipy tajemnicy. "Rywale dopiero wchodzą w sezon, ale wiemy czego się można po nich spodziewać. Wigry wróciły niedawno ze zgrupowania na Cyprze, gdzie rozegrały cztery sparingi. Ich skład radykalnie się nie zmienił, a na podstawie meczów w rundzie jesiennej, a zwłaszcza przeanalizowanego ostatniego wygranego 3-2 spotkania na własnym stadionie z wiceliderem pierwszej ligi GKS Katowice, mamy ogólny obraz tego co nasi przeciwnicy grają i jakie są ich silne strony" - podkreślił. Przed wtorkowym meczem szkoleniowiec żółto-niebieskich ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy. To jednak nie musi oznaczać, że jedenastka desygnowana do gry w Suwałkach będzie kopią wyjściowego składu, który w efektownym stylu pokonał w piątek na własnym stadionie Koronę Kielce 4-1. "Drobnych zmian nie można wykluczyć. Mamy szeroką kadrę i niektórym piłkarzom planuję dać odpocząć. O dyspozycję zmienników się nie obawiam, bo w poprzednich meczach, także w Pucharze Polski, pokazali, że można na nich liczyć" - dodał. Do Suwałk gdynianie wyjechali w poniedziałek w południe po porannym rozruchu. Piłkarze beniaminka ekstraklasy nie mają ostatnio chwili wytchnienia - w piątek wieczorem zmierzyli się z Koroną, we wtorek zagrają w Suwałkach, skąd wrócą do domu w środę nad ranem, a już w piątek przed południem wylecą do Krakowa na kolejne ligowe spotkanie z Cracovią. "Te mecze nam się nakładają i piłkarze nie mogą liczyć na dzień wolnego. W sobotę i niedzielę normalnie trenowaliśmy, aby jak najlepiej przygotować się do wtorkowej konfrontacji. Nie wyobrażam sobie jednak, aby jakiś zawodnik powiedział, albo nawet pomyślał, że czuje się zmęczony albo znużony. Walczymy o coś fantastycznego, a gra na PGE Narodowym w Warszawie, gdzie 2 maja odbędzie się finał tych rozgrywek, powinna być marzeniem każdego piłkarza" - zauważył. Arka ma w swoim dorobku to trofeum. Zdobyła Puchar Polski w 1979 roku, kiedy w finałowym spotkaniu pokonała w Lublinie Wisłę Kraków 2-1. W drugiej półfinałowej parze Lech rywalizuje z Pogonią Szczecin. Pierwszy mecz odbędzie się w środę o godzinie 20 w Poznaniu. Rewanże zaplanowano na początek kwietnia.