Obie bramki w tym spotkaniu padły po rzutach karnych, podyktowanych przez sędziego Jarosława Przybyła. W drugiej połowie arbiter odesłał na trybuny trenera Pogoni Czesława Michniewicza. - Nie chcę na gorąco oceniać, ale nie po to dajemy z siebie wszystko na boisku, żeby sędzia podejmował decyzje na podstawie krzyków z trybun czy zawodników - oceniał pracę sędziego Mączyński. Piłkarz "Białej Gwiazdy" żałuje straconych punktów, choć podkreśla, że Wisła rozegrała dobry mecz. - Wyciągnęliśmy wnioski z meczu z Lechią, kiedy linie obrony i napastników były za daleko od siebie. Dzisiaj skupiliśmy się na tym, żeby grać bliżej siebie i to przyniosło efekty, bo kilka akcji było naprawdę wysokiej klasy, a w pewnych momentach zdominowaliśmy rywala w środkowej strefie boiska, z czego wynikały akcje bramkowe - powiedział piłkarz. - Gdybyśmy strzelili drugą bramkę, to przypieczętowałaby ona zwycięstwo. Walczyliśmy do końca, ale nie udało się. Jedna sytuacja zaważyła, że znowu remisujemy. Musimy w przyszłości wziąć na to poprawkę - stwierdził. Mączyńskiego nie załamuje seria remisów krakowskiej drużyny. - Gdybyśmy mieli się załamywać, to nie szłoby to w dobrą drogę, bo ta gra nas cieszy, gramy kolejny mecz na dobrym poziomie. Nie możemy być załamani, musimy się nakręcać, żeby w kolejnych meczach przeważać na boisku i zdobywać kolejne punkty - powiedział. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz