Dwie kolejki przed końcem sezonu obie drużyny jeszcze nie mają zapewnionego utrzymania w najwyższej klasie. W lepszej sytuacji jest Wisła, która ma pięć punktów przewagi nad rywalem, ale końcowe rozstrzygnięcia wciąż mogą być różne, a zagrożona spadkiem jest także Stal Mielec. Przed tygodniem Wisła przegrała u siebie z Lechią Gdańsk 1:3, choć stworzyli sobie 19 sytuacji bramkowych i oddali aż 10 celnych strzałów, z których tylko jeden, Dawida Kocyły, znalazł drogę do siatki. Problemem płockiego zespołu była skuteczność, a właściwie jej brak. "Jak poprawimy skuteczność, to nie będziemy musieli aż tak często atakować. Gdybyśmy wykorzystali wszystkie bardzo dobre sytuacje, nie chcę mówić o tylko tych stuprocentowych, bo takie też były w meczu z Lechią, to wynik byłby okazały. Na pewno w pojedynku z Podbeskidziem konieczna będzie poprawa skuteczności, o stwarzane sytuacje nie powinniśmy się obawiać, bo od kiedy tu jestem, to zespół udowadnia, że potrafi je stwarzać i stwarza. Jeśli to się uda, wtedy możemy być spokojni o korzystny wynik" - uważa Bartoszek. Zobacz skróty półfinałowych spotkań LM Sprawdź teraz! Jego zdaniem przed meczem z Podbeskidziem nie ma również konieczności dodatkowego motywowania zawodników. "Nikogo nie trzeba motywować dodatkowo. Widzimy, z jakim zaangażowaniem podchodzą do każdego spotkania. Tak samo będzie w najbliższym. Chęci na pewno nie zabraknie. Pozostaje kwestia stresu, który dodatkowo będzie się wkradał. Widzieliśmy już takie rzeczy, że były chęci, animusz, a chłodnej głowy zabrakło w sytuacjach podbramkowych" - wskazał szkoleniowiec. Przyznał jednak, że jego drużyna jest doświadczona i powinna sobie poradzić z wagą spotkania. "Musimy jednak też sobie powiedzieć, że jeśli kogoś ma ten stres mocno blokować, to upatrywałbym większego ciśnienia u naszych przeciwników. I myślę, że tak powinniśmy do tego podejść. Musimy wyjść, zrobić swoją robotę, zagrać mecz konsekwentnie, być zdecydowanym, konkretnym, musimy wiedzieć co grać, jak to ma wyglądać. A wtedy nie ma się co zastanawiać nad stresem. Mamy wyjść i wygrać" - kategorycznie zaznaczył Bartoszek. W pierwszej rundzie Wisła pokonała w Płocku Podbeskidzie 4:1. Jej trener nie ma jednak złudzeń, że teraz to jest zupełnie inny zespół. "Może kadrowo się nie zmienił, ale jego funkcjonowanie, organizacja i sposób gry diametralnie się różnią po przyjściu trenera Roberta Kasperczyka. To są dwie różne drużyny, nie można tych ekip porównywać, tamtego Podbeskidzia i tego, jak teraz się prezentuje. Jego mocne i słabe strony jednak znamy, musimy tylko tę wiedzę wykorzystać" - wspomniał. Bartoszek przyznał też, że jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji, w jakim składzie jego zespół wybiegnie na murawę w sobotę. "Dziś mamy jeszcze jedną jednostkę treningową, na piątek planujemy kolejną i dopiero potem jedziemy do Bielska-Białej. Przed nami dwa dni, które będą miały wpływ na ostateczny kształt wyjściowej jedenastki" - wskazał. Mecz przedostatniej, 29. kolejki rozgrywek tego sezonu Podbeskidzie Bielsko Biała - Wisła Płock zostanie rozegrany 8 maja. Początek wyznaczono na godz. 15.