Trochę więcej z gry stworzyli sobie gospodarze, jednak nie przełożyło się to na zdobycie choćby jednego gola. - Od początku spotkania było widać, że zarówno jedna, jak i druga drużyna ma kłopot z kreowaniem klarownych sytuacji bramkowych. Z drugiej strony jednak oba zespoły dobrze zagrały w obronie. Może wynika to z tego, że niedawno graliśmy razem mecz w Pucharze Polski. Zatem dobrze się znamy i potrafimy ustawić grę obronną - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Radosław Sobolewski. Trener Wisły Płock zdaje sobie sprawę, że jego podopiecznym do ideału jeszcze wiele brakuje. W przeszłości powinno się to zmienić. Gra ekipy z Mazowsza ma wyglądać lepiej niż do tej pory. - W najbliższym czasie będzie trzeba bardziej uruchomić te automatyzmy ofensywne, żebyśmy kreowali więcej sytuacji i oczywiście strzelali bramki, które będą dawały nam upragnione trzy punkty - dodał. Kosta Runjaić szanuje zdobyty punkt i chwali swoich piłkarzy. - Nie jest łatwo grać w Płocku. Oczekiwaliśmy bardzo agresywnego przeciwnika, tak samo jak w meczu pucharowym. Wiedzieliśmy, że pojawi się szansa, jeżeli od pierwszej minuty będziemy wygrywać pojedynki. Myślę, że oprócz dużej okazji w pierwszej połowie, tak naprawdę nie daliśmy rywalowi żadnej prawdziwej szansy. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak się zaprezentowaliśmy jako zespół - ocenił szkoleniowiec Pogoni. Szczecinianie również mają spore pole do poprawy. - Na pewno możemy być trochę spokojniejsi przy piłce, grać trochę lepiej w piłkę, ale nie jest to wszystko łatwe na takim boisku. Będziemy mieli dużo czasu podczas podróży, żeby to przeanalizować. Gdybyśmy w drugiej połowie kilka razy lepiej dograli piłkę, bylibyśmy wtedy jeszcze bliżej bramki. Musimy obejrzeć mecz na spokojnie. Później przygotujemy się do następnego - podkreślił Runjaić. Radosław Sobolewski w 64. minucie zdjął z boiska Damiana Rasaka, mimo że to Dusan Lagator miał na swoim koncie żółtą kartkę. Dlaczego szkoleniowiec podjął taką decyzję? - Jestem zadowolony z gry Dusana, jak i Damiana. Zmiana była podyktowana tym, że chcieliśmy wpuścić na boisko Mateusza Szwocha. Liczyliśmy na jego kreatywność w środku pola - podsumował.