Obie drużyny, czyli Wisła Płock i Warta, zdążyły już w tym sezonie zagrać z Lechem na jego stadionie. Wisła zremisowała 2-2, dzięki bramce w samej końcówce z rzutu karnego. Warta przegrała 0-1, tracąc gola także w samej końcówce z... rzutu karnego. Przez większą część meczu nie była gorsza od lokalnego rywala, który przecież trzy dni później wbił pięć bramek Apollonowi Limassol. Pod sporym wrażeniem był zresztą trener Lecha Dariusz Żuraw, który doceniał osiągnięcia fizyczne rywali i powątpiewał, że Wartę będzie stać na jeszcze jedno tak intensywne spotkanie w kolejnych tygodniach. A przecież beniaminek przebiegł więcej kilometrów od wicemistrza Polski, miał więcej sprintów i szybkiego biegu. - Mam trochę inne zdanie od trenera Lecha. Opracowaliśmy swój styl pracy i kształtowania zdolności motorycznych. Takich dobraliśmy też zawodników i tak z nimi pracujemy, by wyniki wysiłku i motoryki nie były wypadkową jednego spotkania, a miały powtarzalność. To nie była jedna jaskółka, która daje wiosnę, ani mecz, na który zawodnicy się jakoś szczególnie nastawiali. Tak pracujemy i tak będziemy przygotowywać zespół, nie zejdziemy z tej drogi - zapewnia trener Tworek, który sam w ostatnich dniach... został ojcem. - Nie zarwę nocy, mamy z żoną teraz taki system, że ja jestem tutaj w Poznaniu, a ona w Bydgoszczy i każdy skupia się na swoich obowiązkach. Gdyby coś się działo, to w każdej chwili jestem do jej dyspozycji. Nie zaburzy to jednak rytmu mojej pracy - dodaje trener Tworek. Jeśli więc piłkarze Warty zdobędą dziś swoją pierwszą bramkę w PKO Ekstraklasie, ewentualna kołyska będzie zadedykowana dla ich szkoleniowca. Właśnie problemy w ofensywie są powodem do zmartwienia dla sympatyków "Zielonych". Warta nie zdobyła w czterech meczach bramki, podobnie zresztą jak Piast Gliwice. Trener Tworek jest jednak pewny, że to się zmieni. - Nadejdzie taka chwila, że te gole się posypią. Moi zawodnicy ofensywni muszą w to wierzyć i być przekonani, że potrafią. Ja jestem spokojny, bo widzę ich umiejętności na treningach - przekonuje szkoleniowiec. I dodaje, że żadnej traumy wewnątrz drużyny nie ma, a cierpienie po meczu z Lechem było dla niego... budujące. - Widać było, jak im zależało. A tak w ogóle to nikt nam w zespole nie umarł, nic takiego się nie wydarzyło, by zespół miał nie móc się podnieść. Mam drużynę mocną psychicznie - uważa Tworek.