W środę zawodnicy Arki rozegrali zaległy ligowy mecz w Katowicach z GKS i po nim przenieśli się do Krakowa. W nocy z czwartku na piątek zaczęli uskarżać się na zdrowotne dolegliwości. - Prawie wszystkich dopadły niesamowite kłopoty żołądkowe, ale na razie nie wiadomo, jaka była ich przyczyna. Może doszło do zatrucia pokarmowego, a może przyplątał się nam jakiś wirus. O całej sytuacji został powiadomiony sanepid, który zbadał próbki jedzenia - powiedział menedżer klubu Paweł Bednarczyk. Gdynianie musieli skorzystać w Krakowie z lekarskiej pomocy. - Pracuję w Arce dziewięć lat i nie pamiętam takiej sytuacji. Pomór dotknął nie tylko prawie całą drużynę, ale nawet dwóch kierowców. Ostatecznie w piątek nad ranem do szpitala trafiło siedmiu piłkarzy oraz trzy osoby ze sztabu szkoleniowego, w tym drugi trener Robert Wilczyński. Razem z nimi powinni się tam znaleźć także pierwszy szkoleniowiec Paweł Sikora i trener bramkarzy Jarosław Krupski, ale oni ostatecznie uniknęli hospitalizacji - powiedział menedżer klubu Paweł Bednarczyk. Wszyscy zawodnicy oraz trzej członkowie sztabu na własną prośbę opuścili szpital i razem z całą drużyną udali się autokarem do domu. - W Gdyni będziemy kontynuować leczenie. W Krakowie wszyscy dostali kroplówki i witaminy, ale piłkarze nadal są bardzo odwodnieni. Nie wiem również, kiedy zawodnicy będą zdolni do treningu, bo na pewno te żołądkowe problemy odbiją się na ich fizycznej dyspozycji. Dobrze, że mecz z Górnikiem został przełożony, bo nasz występ w sobotę w Łęcznej absolutnie nie wchodził w rachubę - zaznaczył Bednarczyk. Zobacz wyniki, strzelców bramek, tabelę i terminarz 1. ligi