Wisła Kraków zanotowała falstart. Piłkarze trenera Radosław Sobolewskiego byli faworytami spotkania z Górnikiem Łęczna, tymczasem po 28 minutach przegrywali 0-1. - Takie bramki czasem padają, ale przede wszystkim dobrze zareagowaliśmy jako zespół i szybko strzeliliśmy gole. I na dobrą sprawę mieliśmy mecz pod kontrolą. Szkoda tej sytuacji, gdy trafiłem w słupek, bo na pewno dałoby nam to spokój... Trochę jednak nie rozumiem sytuacji z końcówki spotkania, bo dla mnie po raz kolejny jest to niewytłumaczalne - podkreślał Szymon Sobczak, napastnik Wisły w wywiadzie przed kamerami Polsatu Sport. Wisła Kraków. Pretensje Szymona Sobczaka Napastnikowi chodziło o wydarzenia z doliczonego czasu gry, gdy padł przed bramką Górnika i domagał się rzutu karnego. Sędziowie jednak nie dopatrzyli się przewinienia. - I jak już wcześniej powiedziałem - nie jestem od oceniania, ale na gorąco jest to dla mnie niewytłumaczalne - powtórzył Sobczak. Kulisy decyzji sędziów zdradzili jednak komentatorzy Polsatu. - Jesteśmy po sąsiedzku ze stanowiskiem VAR. Sędziowie przyglądali się tej sytuacji i dali jasny sygnał do sędziego głównego: "Powiedz mu, żeby przestał protestować, bo to był przypadek" - podkreślali na antenie komentatorzy Polsatu. Wisła w końcówce miała jednak szczęście, ponieważ to rywale stwarzali groźniejsze sytuacje. I choć Górnik w całym meczu nie był lepszy, to mógł się pokusić o zwycięstwo. - Chcieliśmy ten sezon zacząć dobrze i mieliśmy wszystko pod kontrolą... Chcemy wygrywać i robiliśmy wszystko, by przywieźć trzy punkty, więc na pewno jest jakiś niedosyt. Mamy mocny zespół i wielki ambicje, ale teraz nie chcę nic więcej mówić, bo żaden komentarz chyba nie będzie dobry - zakończył Sobczak. PJ